Górnik Zabrze. Dreszczowiec na własne życzenie

Górnik Zabrze ma za sobą trzecią wygraną z rzędu. Musiał jednak się mocno natrudzić, by pokonać Zagłębie Lubin.


Początek zapowiadał wyrównane spotkanie. Przez kilkanaście minut wynik oscylował w okolicach remisu. Zabrzanie prędko zaczęli jednak budować przewagę. W 13 minucie byli lepsi o 3 trafienia. To zmusiło trenera Jarosława Hipnera do interwencji. Rozmowa ze szkoleniowcem nie przyniosła jednak skutków. Atakiem Górnika dyrygował Paweł Krawczyk. Robił to pod nieobecność kontuzjowanego Łukasza Gogoli, który nabawił się urazu prawej ręki.

Udany debiut w zabrzańskiej hali zaliczył Dmytro Artemenko. Zwinny Ukrainiec najpierw popisał się niespodziewanym przechwytem, a kilka minut później trafił do siatki. Swoją wartość potwierdzał też jego rodak Lubomir Ivanytsia, który w pierwszej części meczu był najskuteczniejszym graczem Górnika. Zawodnicy Zagłębia zaczęli popełniać coraz więcej błędów.

Piłka uciekała im z rąk, a poczynania w ofensywie pozostawiały wiele do życzenia. W 20 minucie trener gości poprosił o drugi czas. Na próżno starał się odmienić losy spotkania. Jego podopieczni nie byli w stanie przeciwstawić się Górnikowi. W rezultacie drużyny schodziły na przerwę przy pewnym prowadzeniu zabrzan.

Pomyślna seria ekipy Marcina Lijewskiego zaczęła psuć się tuż po powrocie na parkiet. Gospodarze popadli w letarg. W ciągu 11 minut zdobyli zaledwie jedną bramkę! Ich spora przewaga zaczęła topnieć. Wydawało się, że brakuje im siły przebicia. Długo męczyli się w ofensywie, by zaraz potem bez większych oporów wpuścić pomiędzy defensywę nacierającego rywala. Niemoc przerwał dopiero Dawid Molski. Jego koledzy nie poszli jednak za ciosem. Kilka minut później stracili prowadzenie. Na boisku brylował Stanisław Gębala, który raz za razem pokonywał zabrzańskiego bramkarza. Ostatnie minuty były decydujące. Podopieczni trenera Lijewskiego zdołali wyszarpać punkty.

– W pierwszej połowie wszystko funkcjonowało tak, jak obie tego życzyliśmy. Właściwie nie było się do czego przyczepić. Może delikatnie należałoby poprawić obronę, bo rywale za łatwo wchodzili w środek defensywy. Generalnie wyglądało to jednak super – powiedział Krzysztof Łyżwa. – Nie wiem, co stało się w drugiej odsłonie. Mówiliśmy sobie, że musimy utrzymać koncentrację na podobnym poziomie, a stało się najgorsze, co mogło. W kilka minut straciliśmy przewagę, pojawiły się nerwy i stres. Musieliśmy więc włożyć w to spotkanie dwa razy więcej sił, żeby ze spokojem powrócić do gry. Liczy się jednak to, że zwyciężyliśmy – podsumował rozgrywający Górnika.


Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin 29:27 (19:12)

GÓRNIK: Kazimier, Skrzyniarz – Molski 2, Sladkowski, Szabat, Łyżwa 5, Artemenko 2, Krawczyk 4, Ivanytsia 5, Dudkowski 2, Kaczor, Gregułowski, Adamuszek 1, Ilczenko 2, Rutkowski, Przytuła 6/2. Kary: 4 min. Trener Marcin LIJEWSKI.

ZAGŁĘBIE: Bartosik, Schodowski – Stankiewicz, Moryń 2, S. Gębala 10, Sroczyk 4/2, Pietruszko, Marciniak 2, Hajnos 2, Bogacz 2, Drozdalski 1, Adamski, Drobiecki, Iskra, Bekisz, Czyczykało 4. Kary: 6 min. Trener Jarosław HIPNER.


Na zdjęciu: Damian Przytuła i jego koledzy musieli się mocno natrudzić, by punkty zostały w Zabrzu.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus