Górnik Zabrze. Fatalny start

Nie takiego początku rozgrywek spodziewali się fani 14-krotnego mistrza Polski…


Po dwóch ligowych kolejkach zabrzanie zamykają ligową tabelę mając na swoim koncie 0 punktów i pięć straconych goli. Już pal licho o wyniki, które są złe, ale martwić może też słaba gra zespołu prowadzonego przez Jana Urbana.

W meczu z Lechem, z wyjątkiem pierwszych minut, to rywal zdominował boiskowe wydarzenie. Tak po prawdzie, to nawet gdyby przy prowadzeniu 1:0 dla „górników” Mickeya van der Harta w sytuacji sam na sam pokonał Mateusz Cholewiak, to i tak niewiele by to dało, bo ofensywnie i dobrze nastawiony w piątek „Kolejorz” strzeliłby swoje gole.

Poznaniacy w Zabrzu mogli ich zresztą zdobyć więcej niż trzy, ale między słupkami górniczej bramki dobrze spisywał się Grzegorz Sandomierski, który wybronił w kilku sytuacjach. Doświadczony bramkarz z Lukasem Podolskim, który wszedł na boisko w drugiej połowie, debiutując na boiskach ekstraklasy, był najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. – Możemy mówić, że brakuje nam tej czy innej rzeczy, ale tak naprawdę to brakowało nam wszystkiego czy gry w piłkę czy „fizyki”. Nie można jednak powiedzieć, że źle wyglądamy fizycznie – komentował po spotkaniu Rafał Janicki, środkowy obrońca zabrzańskiej jedenastki.

Trener Urban tak podsumował przegraną.

– Szkoda, jest nam przykro, był pełny stadion, kibice z nami, po prostu piłkarskie święto, a wynik 1:3. Graliśmy mecze z drużynami, które na pewno powalczą co najmniej o europejskie puchary i na dziś jesteśmy na te zespoły za słabi. Możemy żałować, że nie udało się podwyższyć prowadzenia na 2:0, choć wydaje mi się, że Lech byłby w stanie odrobić straty. Czeka nas dużo pracy. Nie będę narzekał, biadolił. Musimy z tego zespołu wyciągnąć jak najwięcej. Będziemy się starali o jednego, dwóch, może więcej zawodników. Na razie w szatni po meczu widzę duży smutek u piłkarzy – skwitował wszystko szkoleniowiec Górnika.


Na zdjęciu: W Zabrzu mają powody do zmartwień
Fot. Norbert Barczyk/PressFocus