Górnik Zabrze. Galia zakończył sezon

Mam nadzieję, że Martinowi nic poważnego się nie stało – powiedział po wyjazdowym meczu ze Stalą Mielec Jakub Skrzyniarz.


Bramkarzowi Górnika aż łamał się głos, a jego myśli nie krążyły nie wokół zwycięskiego spotkania, tylko kontuzji, jakiej doznał jego klubowy kolega. Podobnie na temat stanu zdrowia czeskiego golkipera wypowiadał się trener Marcin Lijewski. Obaj nie przypuszczali wtedy, że jedna z pierwszych interwencji – w 50 minucie Martin Galia obronił rzut Antonio Pribanicia – przyniesie tak fatalne skutki. Lewa noga wykręciła się w nienaturalny sposób i doświadczony bramkarz upadł.

Długo udzielano mu pomocy, a z parkietu został zniesiony, co nie wróżyło nic dobrego. Zawodnik przeszedł badanie rezonansem magnetycznym, które wykazało zerwanie więzadeł krzyżowych. Lekarze podjęli decyzję o operacji, która zostanie przeprowadzona w najbliższy wtorek. Leczenie tego rodzaju kontuzji wymaga czasu, a to oznacza, że Galia w tym sezonie już nie zagra. W wypowiedzi dla strony internetowej czeskiej federacji bramkarz Górnika poszedł jeszcze dalej.

– Na ten moment wygląda na to, że był to mój ostatni mecz karierze, ale zostawiam sobie jeszcze otwartą furtkę – powiedział, sugerując, iż na parkiet już nie wróci. Galia jest bowiem świadomy, że ma już 42 lata i przed rozpoczęciem sezonu zapowiadał, że w miarę możliwości będzie pomagał zespołowi, którego braw broni od pięciu lat, ale jednocześnie powoli chce się skupić na pracy trenerskiej .

Wszystko wskazuje na to, iż w tej drugiej roli przyjedzie mu się spełniać nieco wcześniej, a jeśli zdrowie pozwoli, wcieli się w rolę asystenta trenera Rastislava Trtika podczas styczniowych mistrzostw Europy. Mający za sobą zabrzańską przeszłość szkoleniowiec jest selekcjonerem reprezentacji Czech. Górnik pozostaje z dwoma bramkarzami, bo poza wspomnianym na początku Skrzyniarzem jego zmiennikiem jest Paweł Kazimier.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus