Górnik Zabrze. Grupa mistrzowska odjeżdża


Remis w starciu z Lechią oznacza, że zabrzanie raczej nie zagrają w czołowej ósemce, na czym tak im zależało.


Piątkowe spotkanie Górnika z „biało-zielonymi” miało dwa oblicza. W pierwszej części dominowali gospodarze, którzy prowadzili po golu Erika Jirki. Mogło być jeszcze lepiej. – Szkoda, że do szatni nie schodziliśmy z jeszcze jednym strzelonym golem, bo były ku temu możliwości – mówił Paweł Bochniewicz. M.in. po jego główce pod koniec pierwszej połowy piłka wylądowała na poprzeczce.

Po przerwie warunki dyktowali już gdańszczanie. Warto przypomnieć  słowa trenera Marcina Brosza, który przed meczem z Lechią zwracał uwagę na to, że ważne będą zmiany. Szkoleniowiec Górnika mówił o tym w kontekście częstego grania po restarcie ligi. W tym elemencie zespół z Pomorza wygrał z Górnikiem, a wprowadzenie na boisko takich zawodników, jak Łukasz Zwoliński (dwa gole), Filip Mladenović czy w końcówce Kenny Saief (asysta), zupełnie odmieniło losy meczu. Szczególnie zwraca uwagę postawa 27-letnie Zwolińskiego, który w drugim kolejnym spotkaniu, wchodząc na murawę z ławki wpisuje się na listę strzelców.

– Nie wiem jak byśmy zagrali, gdyby od początku wystąpił Łukasz Zwoliński. Wiem, że jest w bardzo dobrej formie, trzeba też mieć atuty na ławce rezerwowych – przyznawał trener Lechii Piotr Stokowiec.


Zobacz jeszcze:    Cztery lata Brosza


Nie musiało dojść do takiej końcówki, gdyby „górnicy” grali tak konsekwentnie, jak w pierwszych 45 minutach. Potem mocno się jednak cofnęli, a kilka razy skórę drużynie ratował Martin Chudy, który zaliczył kilka błyskotliwych interwencji. Niezawodny ostatnio Zwoliński dwa razy znalazł jednak drogę do jego siatki.

– Wróciliśmy z dalekiej podróży, ale do samego końca walczyliśmy i ten mecz mogliśmy nawet wygrać. Zabrakło nam pięciu, może dziesięciu minut, żebyśmy zdobyli zwycięską bramkę. Wywozimy z Zabrza  punkt, ale myślę, że to my mamy po tym spotkaniu większy niedosyt niż Górnik. Co do mnie, to dałem dobrą zmianę. Cieszę się, bo napastnikowi są potrzebne bramki, a mi się to udaje w kolejnym spotkaniu. Daję sygnały trenerowi, natomiast pamiętajmy, że piłka nożna nie jest sportem indywidualnym. Liczy się przede wszystkim dobro drużyny – zaznacza skuteczny po restarcie Zwoliński.

– Pierwsza połowa kosztowała nas bardzo dużo energii, podobnie chcieliśmy grać w drugiej. Za bardzo się jednak cofnęliśmy, ale to nie wynikało z naszego planu, tylko z wymagań postawionych przez Lechię. Za mało wykorzystywaliśmy Igora Angulo. Zabrakło też wsparcia trybun, bo gdyby kibice byli na stadionie, to końcówka meczu wyglądałaby pewnie inaczej. Szkoda że trzy punkty nie zostały u nas, ale szanujemy ten jeden zdobyty – komentował trener Brosz.

Jeśli chodzi o Górnika, to w dwóch ostatnich meczach rundy zasadniczej z Piastem i z Legią trzeba będzie wygrać, żeby myśleć jeszcze o grupie mistrzowskiej, ale i to może nie wystarczyć. W tej sytuacji trzeba myśleć o zachowaniu bezpiecznego dystansu nad dołem ekstraklasowej tabeli.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus


Zobacz jeszcze: Remis Górnika w starciu z Lechią