Górnik Zabrze i jego „adriatyckie” pamiątki

Piłkarsko Hajduk jest dziś po prostu lepszym zespołem od nas. Myślę, że w polskiej lidze nie ma drużyny tej klasy – Marcin Brosz nawet nie wzdychał specjalnie po piątkowym laniu, jakie na stadionie Poljud w Splicie jego podopiecznym sprawili gracze Hajduka, rewanżując się za marcowe 2:3 na Arenie Zabrze. A mogło być i dużo gorzej – od pewnego momentu przecież gospodarze już nawet nie forsowali tempa. Górnik to dziś inny zespół, tak naprawdę znów niemal „od zera” zbierający doświadczenie. – Dwa razy w krótkim odstępie czasu zagraliśmy mecze kontrolne, o jakich jeszcze rok-dwa lata temu mogliśmy tylko marzyć. To ogromny kapitał dla naszych młodych piłkarzy – dodawał szkoleniowiec czwartej drużyny polskiej ekstraklasy.

Uśmiech „Żurka”

Ten kapitał to także „strona krajobrazowa” wyprawy do Chorwacji. Po przedpołudniowej odnowie i późniejszym obiedzie w marinie nad Adriatykiem, miejscowi organizatorzy zaprosili zespół na krótką wycieczkę po miejscach dla kibiców Hajduka ważnych. Odwiedzono m.in. miejsce starego stadionu klubowego, w którym akurat teraz miejscowa młodzież trenowała… baseball! Oczy na ten widok zaświeciły się zwłaszcza Szymonowi Żurkowskiemu, któremu ta dyscyplina jest wyjątkowo bliska. A potem była jeszcze „uczta piłkarska”, czyli wspólne oglądanie spotkania Francja – Argentyna, i późnowieczorny lot do kraju.

„Podkręcona” kostka obrońcy

W niedzielę „nie było zmiłuj”; sztab szkoleniowy zaprosił drużynę na rozruch. „Swoim trybem” ćwiczył Michał Koj, który w piątek krótko przed przerwą „podkręcił” staw skokowy. Pierwsze prognozy były kiepskie – mówiły nawet o trzytygodniowym rozbracie z piłką. Kolejne – już nieco optymistyczniejsze: być może obrońca zdąży z rekonwalescencją na pucharowy mecz z Zarią Balti (12 lipca). To istotny „szczegół”: Koj – wobec braku (na razie) wiedzy co do losów Pawła Bochniewicza – przygotowywany jest przez sztab do gry na środku obrony, u boku Daniego Suareza lub Przemysława Wiśniewskiego.

„Włoska” zagadka

Bochniewiczowi z końcem czerwca – czyli… z chwilą powrotu ze Splitu – wygasła umowa z zabrzańskich klubem. O rozmowach Udinese z Salernitaną w sprawie jego wypożyczenia do Serie B już pisaliśmy, są ponoć jeszcze dwa inne kluby zainteresowane Polakiem. On sam niejednokrotnie deklarował, że chciałby przy Roosevelta zostać. Porozumienie w sprawie transferu definitywnego – przy oczekiwaniach Włochów na poziomie co najmniej 2 mln euro – trudno sobie jednak wyobrazić. Warto jednak dodać, że – wbrew wcześniejszym informacjom – kontrakt obrońcy w Udine nie wygasa z końcem czerwca 2019. To daje odrobinę nadziei na kolejne – tym razem roczne – wypożyczenie…