Górnik Zabrze – Jagiellonia Białystok. Na własne życzenie…

„Górnicy” powinni byli wygrać u siebie z Jagiellonią, ale nieskuteczna gra sprawiła, ze skończyło się na przykrej porażce.


Zabrzanie zaczęli w swoim „żelaznym” składzie. Do wyjściowej jedenastki wrócili wahadłowi Robert Dadok i Erik Janża, którzy w Mielcu pauzowali za żółte kartki.

Trafienie Krawczyka

Już pierwsza akcja gospodarzy mogła im przynieść bramkę, kiedy Bartosz Nowak ładnym prostopadłym podaniem wypuścił w bój Piotra Krawczyka. Na miejscu był jednak Zlatan Alomerović. Przyjezdni też starali się atakować, więc nie było nudno, a po jednym z rogów „Jagi” o włos samobója nie zaliczył Rafał Janicki. Na szczęście dla „górników” futbolówka przeleciała nad poprzeczką.

W kolejnych minutach, choć obie ekipy starały się atakować, to brakowało konkretów pod bramką. Dobrze grały defensywy i w jednej i drugiej drużynie, a zespole gości wszystko „czyścił” kapitan Michał Pazdan. Pierwszy celny strzał zobaczyliśmy w 18 minucie, kiedy zza pola karnego uderzał Lukas Podolski. Alomerović nie miał jednak kłopotów ze złapaniem piłki.

Goście odpowiedzieli kilka minut później kąśliwym strzałem w wykonaniu Andrzeja Trubehy, który kilka lat temu terminował w rezerwach Górnika. Daniel Bielica sparował piłkę, a dobitka w wykonaniu Tomasa Prikryla była niecelna. Po niewiele dwóch kwadransach powinno było być 1:0 dla miejscowych. W pole karne białostocczan odważnie „wjechał” Nowak, wydawało się, że powinien strzelać, ale zagrał do Podolskiego. Ten trafił celnie, ale wprost w dobrze ustawionego bramkarza „Jagi”. Zaraz potem mocno wbita piłka przez Roberta Dadoka tylko minęła „Poldiego”.

Jeszcze przed przerwą trener Piotr Nowak musiał dokonać zmiany w prowadzonym przez siebie zespole. Murawę opuścić znokautowany w jednym ze starć młody środkowy obrońca Miłosz Matysik. Zmienił go Bogdan Tiru.

Grający przez kilka minut w dziesiątkę białostocczanie stracili bramkę. Koronkową akcję zaczął Nowak, uruchamiając świetnym podaniem na prawym skrzydle Dadoka. Ten w swoim stylu wrzucił w pole bramkowe rywala tak, że Piotrowi Krawczykowi wystarczyło dostawić nogę, żeby zdobyć swojego trzeciego gola w bieżących rozgrywkach. To było podsumowanie dobrego okresu gry „górników”. Na przerwę zabrzanie powinni schodzić z przewagą dwóch bramek. Podolski zagrał do Krawczyka tak, że ten znalazł się w sytuacji sam na sam, ale pojedynek z nim wygrał najlepszy w zespole gości Alomerović. – Mogłem się w tej sytuacji lepiej zachować – przyznał po spotkaniu napastnik gospodarzy.

W doliczonym czasie

Zaraz po przerwie mocne uderzenie „Jagi”, która szybko przejęła inicjatywę. Zza pola karnego celnie strzelał Przemysław Mystkowski, a zaraz potem dobijał Fedor Cernych. Bramkarz Górnika nie dał się jednak zaskoczyć. Kilka minut po wznowieniu boisko musiał też opuścić kontuzjowany Janicki.

W 57 minucie pech Alasana Manneha. Trafił z kilkunastu metrów, ale futbolówka wylądowała na słupku. Szansę miał jeszcze Krawczyk, ale fatalnie chybił. Zaraz potem efektownie i co najważniejsze celnie z wolnego przymierzył Podolski, ale znowu na posterunku był dobrze interweniujący Alomerović.

Niedługo później był remis, a w roli głównej wystąpił Tomas Prikryl, który świetnie znalazł się w polu karnym zabrzan. Trzeba dodać, że po zmianach dokonanych przez trenera Urbana, zszedł jeszcze Dadok, gra „górników” nie układała się tak, jak było to w I połowie. Co innego zmiany w „Jadze” dokonane przez trenera Nowaka, te pomogły białostocczanom.

Kwadrans przed końcem kolejna znakomita sytuacja gospodarzy. Nowak lobem posłał piłkę w kierunku bramki „Jagi”, tam jednak sprzed linii bramkowej wybił ją ofiarnie interweniujący Pazdan. Potem szansę miał Erik Janża, ale skończyło się na nastrzeleniu obrońców przeciwnika. Skuteczność, to znowu było coś, czego brakowało Górnikowi.

Niewykorzystane sytuacje zemściły się w samej końcówce. W doliczonym czasie Prikryl dograł do młodzieżowca Karola Struskiego, który uderzył pod poprzeczkę tak, że Bielica nie miał nic do powiedzenia…

Górnik Zabrze – Jagiellonia Białystok 1:2 (1:0)

1:0 – Krawczyk, 35 min (asysta Dadok), 1:1 – Prikryl, 65 min (asysta Tiru), 1:2 – Struski, 90+2. min (asysta Prikryl)

GÓRNIK: Bielica – Wiśniewski, Janicki (52. Szymański), Gryszkiewicz – Dadok (56. Pawłowski), Kubica (52. Stalmach), Manneh (87. Mvondo), Nowak, Janża – Podolski, Krawczyk. Trener Jan URBAN. Rezerwowi: Sandomierski, Sokół, Hrosu, Wingralek, Dziedzic.

JAGIELLONIA: Alomerović – Olszewski (46. Nastić) , Pazdan, Matysik (36. Tiru), Wdowik – Struski, Pospisil (62. Nalepa), Mystkowski – Prikryl, Cernych (86. Lutostański), Trubeha (46. Wojciechowski). Trener Piotr NOWAK. Rezerwowi: Steinbors, Tabiś, Twarowski, Orpik.

Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Asystenci: Dawid Golis (Skierniewice) i Marek Arys (Szczecin). Czas gry: 98 min (48+59). Widzów: 9269. Żółte kartki: Janża (88. niesportowe zachowanie) – Olszewski (45. faul).

Piłkarz meczu – Michał PAZDAN.


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus