Górnik Zabrze. Kierunek grecko-polski

Rozmowa z Józefem Wandzikiem, bramkarska legendą Górnika Zabrze i Panathinaikosu Ateny.


Czy były już telefony z Zabrza z podziękowaniem, że „załatwił” pan sześć punktów Górnikowi w ostatnich meczach? Chodzi oczywiście o zwycięskie bramki w dwóch ostatnich spotkaniach w wykonaniu Stavrosa Vasilantonopoulosa i Giorgosa Giakoumakisa.

Józef WANDZIK: – Z podziękowaniami jeszcze nikt nie dzwonił, ale czy to przed tym meczem z Cracovią, kiedy trafił Vasilantonopoulos czy potem, to rozmawiałem i z trenerem Broszem i z prezesem Czernikiem. Byli bardzo zadowoleni z postawy obu greckich zawodników.

W Łodzi o pierwszej wyjazdowej wygranej Górnika w tym sezonie przesądził Giakoumakis. Obaj greccy piłkarze mają mocne wejście do ekstraklasy.

Józef WANDZIK: – Fakt, wprowadzili się bardzo pozytywnie. Myślę, że gdyby nie ta przerwa spowodowana koronawirusem, to prezentowaliby się jeszcze lepiej. Ta długa przerwa wybiła zawodników z takiego piłkarskiego rytmu.

Zanim obaj trafili do Górnika, to klub z Zabrza zasięgał opinii u pana. Ocenił ich pan przed trafieniem do Polski bardzo pozytywnie, prawda?

Józef WANDZIK: – Tak, oceniałem ich bardzo pozytywnie, bo obaj grali w AEK Ateny, a akurat na pozycjach na których występowali czyli na boku obrony i z przodu, rywalizowali o miejsce w składzie z dobrymi czy bardzo dobrymi zawodnikami, reprezentantami Grecji, obcokrajowcami.

Trudno było im więc o występy w podstawowym składzie. Dobrze więc zrobili, że poszli do Górnika, w którym trener Marcin Brosz stawia na zawodników odważnych, na takich którzy biegają i podporządkowują się jego zaleceniom taktycznym. Zanim obaj pojechali do Polski, to rozmawiałem i z jednym i z drugim, rozmawiałem z ich menedżerem.


Czytaj jeszcze: Grecy ciągną Górnika


Opowiedziałem im o Górniku, o tym, jaką ten klub ma historię i jak mogą się tam czuć, bo to wielka rodzina. Zresztą u nas na Górnym Śląsku jest tak, że wszyscy trzymają się razem, jest tak rodzinnie. Taka atmosfera panuje też na stadionie Górnika podczas ligowych meczów.

Po tym swoim debiucie z Cracovią na początku marca, bardzo pochlebnie wyrażali się zresztą o wszystkim, o grze w Górniku, o samej otoczce i o tym, jak dobrze przyjęła ich drużyna. Mówili o tym w greckich mediach. Jak widać, szybko się zaadaptowali do nowych warunków.

Myśli pan, że w tych pozostałych dziesięciu meczach do zakończenia sezonu dalej będą się pokazywali z tak dobrej strony, jak w starciach z Cracovią czy z ŁKS?

Józef WANDZIK: – Mam taką nadzieję. Vasil [chodzi o Stavrosa Vasilantonopoulosa – przyp. red.] kilka razy groźnie podłączył się do akcji ofensywnych w meczu z ŁKS. Nawet miał jedną sytuację strzelecką, ale piłkę miał na swojej lewej nodze. Jest bardzo zadziorny, gra ofensywnie. Takich wybieganych graczy jak on, to Górnik potrzebuje. Marcinowi Broszowi taki styl się podoba.

Co do Giakoumakisa, to wcześniej mało tego grania miał, ale do 60 minuty, jak miał siły, to biegał pomiędzy tymi obrońcami. Robił z przodu taki „wiatrak”, no i zdobył gola, tak że jak najbardziej pozytywny występ.

Śledzi pan polską ligę na bieżąco?

Józef WANDZIK: – Oczywiście. Z ligą polską jestem na bieżąco, a oglądam tutaj w Grecji u siebie wszystkie mecze Górnika. Jestem zresztą w stałym kontakcie z trenerem Broszem. Po meczach piszę czy kontaktuję się ze szkoleniowcem. Często prosi o moją opinię, mamy bardzo dobry kontakt. Cieszę się, że dzięki tym ostatnim zwycięstwo Górnik ma jeszcze szanse na miejsce w pierwszej ósemce i grę w grupie mistrzowskiej.

W naszej ekstraklasie zagrało dotąd bodajże 11 greckich piłkarzy, ale żaden z nich nie zrobił kariery. Z reguły kończyło się na kilkunastu występach. Z czego to może wynikać?

Józef WANDZIK: – Polska piłka jest czy była bardziej otwarta na Serbów, Chorwatów czy zawodników z innych krajów. Uważam, że jak Vasil czy Giakoumakis dobrze wkomponują się do Górnika, to to się zmieni, bo Grecja ma bardzo wielu ciekawych zawodników.

Powiem tak, jak kiedyś mieliśmy do czynienia z kierunkiem polsko-greckim, tak teraz to się może odwrócić i możemy mieć do czynienia z kierunkiem grecko-polskim.

Pan miał być w Zabrzu pod koniec marca, z okazji jubileuszu 50 lat gry Górnika w finale Pucharu Europy Zdobywców Pucharów.

Józef WANDZIK: – Wszystko było już zaklepane, bilety kupione. Niestety, pandemia wszystko storpedowała, ale jak się to mówi, co się odwlecze, to nie uciecze. Zresztą organizowałem też stulecie swojego macierzystego klubu Rodło Górniki, gdzie działam od lat. Co roku organizuję tam memoriał ku pamięci swojego pierwszego trenera Henryka Hajdy, on też jest teraz przełożony na przyszły rok. Odbędzie się z większą pompą.

Jest szansa, że do Polski przyleci pan latem?

Józef WANDZIK: – Tutaj wszystko zależy od tego, jak będą latały samoloty, jak ta komunikacja będzie wyglądała i jak się wszystko rozwinie. Na teraz trudno coś więcej mówić w tym temacie.

W Grecji dalej prowadzi pan swoją szkółkę bramkarską, prawda?

Józef WANDZIK: – Tak, wyszukuję i wychowuję bramkarskie talenty. Oprócz tego jestem też trenerem bramkarzy w trzecioligowym klubie Marko, a do tego dochodzi praca w firmie Admiral. Pracy mi więc nie brakuje. W czerwcu w Polsce mieliśmy zorganizować, bo współpracuję tutaj z jedną z agencji menedżerskich, piłkarski camp. Wszystko było już dograne.

Takie campy organizujemy w Grecji, na Cyprze. Teraz miała być też Polska. Nie udało się, ale myślę, że do tematu wrócimy za rok, tym bardziej, że jesteśmy blisko nawiązania współpracy z takimi klubami, jak Bayern Monachium i 1.FC Nurnberg.

Proszę powiedzieć co z zakończeniem sezonu w Grecji. Rząd dał zielone światło lidze do zakończenia rozgrywek, prawda?

Józef WANDZIK: – Tak, ale będzie grała tylko najwyższa klasa rozgrywkowa czyli Super Liga. Na jej zapleczu będzie zaś reorganizacja. Ze względów oszczędnościowych, żeby ligowe drużyny nie musiały daleko jeździć na mecze, to będą dwie grupy.

Fot. gornikzabrze.pl