Górnik Zabrze. Kompletowanie drużyny od nowa?

Przed nowym trenerem zabrzan Janem Urbanem trudne zadanie skompletowania silnego zespołu na nowy sezon.


Po 5 latach pracy – co jest rekordem Górnika i ewenementem w ekstraklasie – z pracą w górniczym klubie pożegnał się Marcin Brosz. Można napisać i powiedzieć, że jedną z przyczyn przy której jego drogi z Górnikiem się rozeszły były sprawy kadrowe.

Chce zacząć wcześniej

Po niepotrzebnym odejściu latem zeszłego roku Igora Angulo, co było wyłącznie winą tych, którzy w Górniku odpowiadają za transfery, sztab szkoleniowy z Marcinem Broszem monitował za nowym napastnikiem. Jeden Jesus Jimenez z przodu – skuteczny szczególnie na początku rozgrywek – to było za mało.

Po wielu zaproponowanych kandydaturach w końcu w lutym w Górniku znalazł się Richmond Boakye, który wcześniej strzelał gole we Włoszech, w Hiszpanii, w Chinach, a jeszcze niedawno w Crvenej Zveździe Belgrad. Jak skończyła się jego przygoda z „górnikami” wiadomo, dostał 13 szans i żadnej nie wykorzystał, a zarabiał w Zabrzu krocie, dwa razy tyle co inni, ci najlepsi czy raczej najlepiej opłacani.

Teraz cały „spadek” związany z prowadzoną przez Górnika polityką transferową przejmuje nowy szkoleniowiec Jan Urban. Na początek, jak mówił podczas czwartkowej konferencji prasowej, ma się zamiar przyjrzeć tej kadrze którą ma. To też z tej przyczyny przygotowania zabrzan do nowego sezonu rozpoczną się wcześniej, niż to zakładano. Zamiast 21 czerwca będzie to 17 lub 18.

Co z ewentualnym osłabieniem zespołu (bo o wzmocnieniach na razie nie słychać)? Na listach innych są czołowi zawodnicy, jak najlepszy strzelec drużyny Jesus Jimenez i najlepszy wahadłowy Erik Janża – przy tych dwóch zawodnikach mówi się o zainteresowaniu Lecha, Przemysła Wiśniewski – Lokomotiw Moskwa i FK Krasnodar czy Martin Chudy, któremu z końcem czerwca kończy się umowa, a ma zapytania z kilku zagranicznych klubów.

Nie obawia się przyszłości

– W klubach ekstraklasy jest tak, że jednym składem rozpoczyna się wszystko, a kiedy otwiera się okienko transferowe, to traci się jednego czy dwóch graczy i niewiele ma się do powiedzenia, bo do klubu wpływa konkretna gotówka. Jest zainteresowanie niektórymi młodymi zawodnikami czy Jesusem i zobaczymy co czas przyniesie.

Z odpowiedzialnym w klubie za transfery Arturem Płatkiem będziemy chcieli zbudować taką drużynę, żeby spokojnie grać w lidze. Ten spokój sprawi, że łatwej potem pracować z młodzieżą i dawać jej szansę, a ja zawsze gdziekolwiek pracowałem, to tym utalentowanym graczom dawałem okazję do grania i całkiem dobrze mi to wychodziło. Wszystko jednak musi być tutaj zbalansowane – mówi nowy szkoleniowiec górniczego zespołu.

Jan Urban nie obawia się tego, że zostanie na nowy sezon bez solidnych graczy. Być może uda się mu tutaj więcej ugrać, niż było to w przypadku już jego poprzednika Marcina Brosza. Pytany przez nas czy przy takich ewentualnych osłabieniach jego misja nie będzie miała „samobójczego” charakteru odpowiedział.

– Jesteśmy w piłce nożnej i nie podchodziłbym do tego w ten sposób. Każdy klub ma swoje wyzwania, każdy klub ma swoje cele. Dla mnie to wszystko, podjęcie pracy w Górniku to fajne wyzwanie patrząc na przeszłość, bo klub z Zabrza to przecież wielka firma. Nie wyobrażam sobie, żeby akurat tutaj – w klubie w którym tyle czasu grałem – nie wypaliło mi – podkreśla nowy trener Górnika.


Fot. gornikzabrze.pl/Mariusz Dymarski