Górnik Zabrze. Kto na prawo?

Przez rok Górnik nie miał problemów z obsadą prawej strony defensywy. Miejsce to zajął Boris Sekulić, który wcześniej z powodzeniem radził sobie w lidze słowackiej, a do Zabrza trafił z CSKA Sofia w lutym 2019 roku.

Bezkrólewie na prawej stronie

Serb ze słowackim paszportem grał na tyle dobrze, że zauważony został przez selekcjonera naszych południowych sąsiadów Pavela Hapala, aż w końcu, przed kończącym się w czerwcu kontraktem z górniczym klubem, został sprzedany do MLS, do Chicago Fire. Górnik zarobił pieniądze, ale stracił podstawowego zawodnika i wrócił do sytuacji sprzed sprowadzenia Sekulicia: bezkrólewia na prawej obronie.

Przed sprowadzeniem piłkarza z Belgradu na tej pozycji grało wielu zawodników. Szansę dostawali młodzieżowcy, Kacper Michalski czy z konieczności Przemysław Wiśniewski. Jeszcze wcześniej był to Adam Wolniewicz. Na prawej obronie grał też nominalny środkowy pomocnik Szymon Matuszek.

Kapitan Górnika to piłkarz z najdłuższym stażem w zespole. Trafił do Zabrza zimą 2016 roku. Z konieczności grał na tej pozycji wystawiany przez Jana Żurka.

– Stało się tak dlatego, że kontuzji więzadeł nabawił się Sadzawicki. Graliśmy jednak wtedy trochę inaczej, to było takie wahadło, bo na środku obrony była trójka: Danch, Kopacz i Oss. Na lewej był Kallaste. To chyba z tego czasu zapamiętał mnie na tej pozycji trener Brosz, bo jak potem objął drużynę, to dalej tam grałem – opowiada Matuszek.

Podtrzymać dobrą passę

Po pauzie za kartki doświadczony piłkarz wraca do kadry na dzisiejsze spotkanie ze Śląskiem. W samą porę, bo dla sztabu szkoleniowego jest jedną z alternatyw do załatania wakatu na prawej stronie defensywy. Kto jeszcze mógłby tam zagrać? W kadrze jest Dariusz Pawłowski, ale we wcześniejszych spotkaniach nie było go nawet w meczowej osiemnastce. Jest też Adam Orn Arnarson, ale przecież zimą Islandczyk przesunięty został do rezerw. W górniczej ekipie nie brakuje za to lewych obrońców, bo oprócz Erika Janży jest też Adrian Gryszkiewicz czy Michał Koj.

– Ja jestem do dyspozycji trenera, choć oczywiście lepiej gra mi się w środku pomocy, bo to moja pozycja. Jak będzie we Wrocławiu? Liczymy, że tak samo, jak w tych ostatnich naszych ligowych spotkaniach, gdzie zdobywaliśmy punkty, nie tracąc przy tym bramek, a sami potrafiliśmy trafić do siatki rywala. Ze Śląskiem na pewno lepiej byłoby, gdybyśmy wcześniej otworzyli wynik. Wtedy gra się łatwiej, nie ma takiej nerwówki – mówi Matuszek.

Jak zapewnia doświadczony zawodnik, po ostatnich niezłych rezultatach, nikt w Górniku nie osiada na laurach.

– Trzeba robić to samo co w tych wcześniejszych, a udanych dla nas meczach. Jest koncentracja, szacunek dla rywala, ale też pewność co do swojej dyspozycji. Ona akurat jest podbudowana ostatnimi dobrymi wynikami z naszej strony. Te wygrane i punkty cieszą i wpływają na lepszą atmosferę. Nie ma wtedy takiej nerwówki – zaznacza kapitan górniczej jedenastki.

Na zdjęciu: Szymon Matuszek wraca do grania po pauzie za żółte kartki.