Górnik Zabrze – Lech Poznań. Dwa razy Amaral

Górnik nie miał argumentów w starciu u siebie z Lechem. W półfinale Pucharu Polski znalazł się „Kolejorz”.


W obu zespołach nastąpiły spore przetasowania jeśli chodzi o wyjściowej jedenastki. Mimo że stawka spotkania była wysoka, to szkoleniowcy dali pograć zawodnikom, którzy w lidze grają mniej. W Górniku, też ze względu na oblig gry dwoma młodzieżowcami w PP, na ławce usiadł filar defensywy Rafał Janicki, a od pierwszej minuty biegał Jakub Szymański. W wyjściowej jedenaste byli też Dariusz Stalmach, Jean Jules Mvondo czy wracający po kontuzji Lukas Podolski.

Gol Portugalczyka

W zespole z Poznania tych zmian było dużo mniej. Po kontuzji po kilku miesiącach przerwy między słupki wrócił Mickey van der Hart, a na ławce usiadł najlepszy snajper ekstraklasy Mikael Ishak.

Zaczął od niecelnego strzału „Poldi”, ale to goście częściej byli przy piłce. Aktywni byli zwłaszcza boczni obrońcy „Kolejorza” Joel Pereira oraz Pedro Rebocho. W 11 minucie dobre uderzenie po dynamicznej akcji Roberta Dadoka, ale van der Hart sparował piłkę. Goście starali się atakować, ale brakowało im konkretów pod bramką Grzegorza Sandomierskiego. Górnik? Liczył na szybkie i skuteczne kontry oraz kolejne indywidualne błędy popełnianie przez graczy lidera ekstraklasy (Skrzypczak, Karlstroem).

Wystarczyła jednak jedna skuteczna akcja Lecha, żeby zrobiło się 1:0. Jakub Kamiński wypuścił w bój Rebocho, ten idealnie dograł w pole karne, gdzie pika znalazła rozkręcającego się z minuty na minutę Joao Amarala. Portugalczyk uderzył mocno, futbolówka odbiła się jeszcze od próbującego ratować wszystko Sandomierskiego i wylądowała w siatce miejscowych. Starał się odpowiedzieć Podolski, kolejna dobra akcja Dadoka, ale piłka po strzale doświadczonego zawodnika minęła cel.

Pytania do zarządu

Na drugą połowę zabrzanie wyszli z pokerową zagrywką, a konkretnie z… czterema zmianami! Na boisku pojawili się Alasana Manneh, Erik Janża, Krzysztof Kubica oraz Piotr Krawczyk, a więc podstawowi gracze górniczej jedenastki. W 51 minucie mogło być już jednak po meczu, kiedy po znakomitym podaniu Kamińskiego w sytuacji sam na sam znalazł się Dawid Kownacki. Przegrał jednak pojedynek z dobrze interweniującym Sandomierskim. Kilka minut później „Kolejorz” prowadził już dwoma golami. Po kolejnej akcji Kamińskiego do siatki ponownie trafił Amaral. Początkowo trafienie nie zostało uznane (spalony), ale po interwencji VAR, poznaniacy mogli się cieszyć z bramki.

Górnik, mimo zmian, nie miał argumentów z przodu, żeby zrobić krzywdę rywalowi. Pozyskany w ostatnim dniu zimowego okienka transferowego hiszpański napastnik Higinio Marin w ogóle nie był w meczowej kadrze. „Gdzie są transfery! Hej zarząd gdzie są transfery!” – skandowała zabrzańska Torcida.

1/4 Pucharu Polski

Górnik Zabrze – Lech Poznań 0:2 (0:1)

0:1 – Amaral, 31 min, 0:2 – Amaral, 58 min

GÓRNIK: Sandomierski – Szymański, Wiśniewski, Gryszkiewicz – Pawłowski (46. Krawczyk), Stalmach (46. Kubica), Mvondo (46. Manneh), Nowak, Cholewiak (46. Janża) – Dadok, Podolski (85. Dziedzic). Trener: Jan URBAN.

LECH: van der Hart – Pereira, Salamon, Skrzypczak, Rebocho (88. Douglas) – Velde (46. Skóraś), Karlstroem (72. Kvekveskiri), Murawski, Amaral (83. Marchwiński), Kamiński (72. Ramirez) – Kownacki. Trener: Maciej SKORŻA.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 12087. Żółta kartka: Karlstroem.


Minuta ciszy

Przed rozpoczęciem środowego spotkania na Stadionie im. Ernesta Pohla, minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego w zeszłym tygodniu byłego świetnego bramkarza „górników” Jana Gomoli. Zmarły w wieku 80 lat wychowanek Kuźni Ustroń zdobywał z jedenastką z Zabrza 5 mistrzostw i 4 Puchary Polski.


Na zdjęciu: Joao Amaral (z prawej) był bohaterem meczu w Zabrzu. Obok Jean Jules Mvondo.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus.pl