Górnik Zabrze. Liczą na przełamanie

Na wygraną w lidze zabrzanie czekają już prawie trzy miesiące. W tym czasie zanotowali sześć remisów, a trzy razy schodzili z boiska pokonani, w tym w ostatniej kolejce, kiedy to przegrali z Legią w Warszawie aż 1:5.
Narzucić swój styl

– Na pewno było ciężko dojść do siebie po tak ważnym dla nas spotkaniu. Ta przegrana z Legią mocno boli, ale mieliśmy dwa tygodnie, żeby podnieść się piłkarsko, mentalnie i fizycznie. Wymazaliśmy z głowy to, co się wtedy stało, a teraz liczy się już tylko najbliższe spotkanie z Wisłą z Płocka – podkreśla Kamil Zapolnik.

Akurat rok temu o tym samym czasie była podobna sytuacja. Zabrzanie byli nawet w gorszej sytuacji niż teraz, bo na swoim koncie mieli 13 punktów, teraz mają o trzy „oczka” więcej, i byli na przedostatnim miejscu w ligowej tabeli. Tymczasem w Płocku zaskoczyli wszystkich, wygrywając aż 4:0. Pierwszego gola zdobył właśnie Zapolnik.

– Miejmy nadzieję, że i tym razem mecz z Wisłą będzie dla nas takim pozytywnym przełamaniem. Głęboko w to wierzymy. Dla nas nie ma innej opcji, jak wygrać to piątkowe spotkanie. Jak grać? Banalnie odpowiem, że trzeba strzelić jednego gola więcej niż przeciwnik. Na pewno musimy dobrze w to spotkanie wejść. To my chcemy narzucić swój styl i pokazać przed swoją publicznością, że to my będziemy silniejsi niż przeciwnik, nie patrząc przy tym na jakieś rykoszety czy inne rzeczy, bo nie wolno wszystkiego zwalać na szczęście czy pecha. Trzeba po prostu wyjść na murawę i te trzy punkty wyszarpać – zaznacza skrzydłowy Górnika.
Kto za „Wiśnię”?

Przed meczem sztabowi trenerskiemu nie brakuje zmartwień. Z powodu czterech żółtych kartek nie może zagrać Przemysław Wiśniewski, który w ostatnim meczu w Warszawie zdobył swojego pierwszego gola w ekstraklasie. Na dodatek kontuzjowany jest Michał Koj, który z dobrej strony pokazał się w meczach przeciwko Cracovii i ŁKS-owi. – Na razie nie trenuję z zespołem. Mam indywidualne treningi i rehabilitację z naszym fizjoterapeutą Bartłomiejem Spałkiem. Mam stan przeciążeniowy. Od meczu z ŁKS czułem ból w kolanie. Muszę teraz odpoczywać – tłumaczy nam doświadczony obrońca.

Kto w tej sytuacji zastąpi Wiśniewskiego na środku obrony? Szkoleniowcy Górnika mają kilka wariantów. Ze środka pomocy może tam być cofnięty Szymon Matuszek lub Mateusz Matras (wariant mało prawdopodobny), może też tam zagrać grający na prawej stronie Boris Sekulić (wariant wielce prawdopodobny) lub nawet zagrać debiutant Aleksander Paluszek (wariant najmniej prawdopodobny).

Grają wyrachowany futbol

To nie koniec główkowania trenera Marcina Brosza. Kłopotem jest też obsada środka pomocy, gdzie kontuzjowany jest młodzieżowiec Ściślak, a Alasana Manneh jeszcze nie dotarł z meczów reprezentacji Gambii w Pucharze Narodów Afryki. Obojętnie jednak kto zagra, to piłkarze górniczej jedenastki mają być tak zdeterminowani, żeby po długiej przerwie zainkasować trzy punkty.

– Nasz piątkowy rywal gra takich wyrachowany futbol i można powiedzieć, że są do bólu skuteczni. Dobrze grają przy stałych fragmentach, tak, że to mocny zespół, ale analizujemy ich grę, wiemy, jakie mają lepsze i gorsze strony. Oni robią pewnie to samo. Są groźni, mają wielu doświadczonych zawodników, z Dominikiem Furmanem, na czele. Zresztą można dużo mówić i wiele analizować, a i tak potem wszystko weryfikuje boisko. Można robić, nie wiadomo ile analiz, a potem i tak wychodzi się na boisko, gdzie trzeba zasuwać i robić swoje. Kluczem jest to, żebyśmy byli zespołem, a jeden i drugi ciągnął kolegę nawet w tych gorszych momentach – podkreśla przed starciem z „nafciarzami” Zapolnik.