Górnik Zabrze. Lizanie ran

W Zabrzu smutek po przegranych derbach z Piastem, ale na rozpamiętywanie tego niepowodzenia nie ma czasu.


Ligowy kalendarz gna jak opętany. W mroźny piątkowy wieczór górniczą jedenastkę czeka kolejne spotkanie u siebie, tym razem rywalem będzie Pogoń. Na razie jednak wszyscy wracają do tego, co stało się w przegranym 1:2 starciu z Piastem Gliwice.

Złapali zadyszkę

Drużyna prowadzona przez Marcina Brosza w świetnym stylu rozpoczęła bieżące rozgrywki, wygrywając pierwsze cztery ligowe gry, kolejno z Podbeskidziem Bielsko-Biała 4:2, Stalą Mielec 2:0, Lechią Gdańsk 3:0 i przede wszystkim z Legią Warszawa przy Łazienkowskiej 3:1. Takiego startu nie notował nawet wielki Górnik w latach 80. Niestety dla zabrzan, dobra passa skończyła się z końcem września. W kolejnych sześciu meczach „górnicy” wygrali już tylko raz, z Wartą Poznań – niespełna miesiąc temu, 1:0. 17 punktów na koncie to dalej spory kapitał, ale po tak mocnym rozpoczęciu sezonu wielu liczyło na coś więcej.

Teraz zabrzanom przytrafiła się bolesna przegrana u siebie z lokalnym rywalem. Na dodatek dla Piasta wygrana na Stadionie im. Ernesta Pohla była pierwszym zwycięstwem w obecnych rozgrywkach.

– Szkoda tej przegranej, bo chcieliśmy wygrać, zdobyć trzy punkty i zadowolić naszych kibiców. Wygrana dałaby nam awans na pierwsze czy drugie miejsce w tabeli. Niestety, nie udało się. Przeciwnik miał jakieś tam swoje sytuacje z kontr. Na pewno duża szkoda, że nie wykorzystaliśmy swojej przewagi fizycznej, Piast przecież w ostatnim czasie z powodu koronawirusa miał problemy, nam nie udało się tego wykorzystać. Rywale czekali na sytuacje i kontry, broniąc się na swojej połowie. To my mieliśmy więcej z gry, więcej strzałów, były sytuacje do zdobycia bramek, ale niestety nie udało się ich wykorzystać. Szkoda, że coś nie wpadło – żałuje w rozmowie z klubowymi mediami Martin Chudy.

Zabrakło Manneha

Pytany o przyczyny porażki z jedenastką z Gliwic, bramkarz Górnika mówi: – To się zdarza, że kiedy zespół ma długą serię bez wygranej, to w którymś momencie się to kończy i tak było teraz w tym przypadku. Gliwiczanie zdobyli bramki po naszych błędach, no i skończyło się niestety na naszej porażce – podsumowuje słowacki bramkarz.


Czytaj jeszcze: Rosyjska ruletka

Zabrzanie nawet dobrze rozpoczęli spotkanie, ale z biegiem minut górę brała rutyna gości. W tej sytuacji trener Marcin Brosz musiał się ratować zmianami i wprowadzeniem na boisko doświadczonych Jesusa Jimeneza czy Erika Janży, którzy dopiero co wyszli z kwarantanny po zakażeniu koronawirusem. Nawet to jednak na niewiele się zdało. Na pewno w drugiej linii brakowało pauzującego za kartki Alasana Manneha, z nim w składzie łatwiej byłoby zneutralizować atuty Piasta. Gambijczyka w wyjściowej jedenastce zastąpił Norbert Wojtuszek i choć starał się, walczył, to jednak od tak młodego zawodnika, stawiającego dopiero pierwsze kroki w ekstraklasie trudno oczekiwać, że pociągnie zespół. Nie popisał się inny środkowy pomocnik Roman Prochazka, który zawalił przy goli na 1:0 dla gliwiczan zdobytym przez Jakuba Świerczoka. Mecz z Piastem to już jednak przeszłość. Teraz w Zabrzu muszą się skupiać na kolejnej czekającej ich grze u siebie, tym razem z Pogonią. Wszystkie straty będzie więc można odrobić.

– W lidze wszystkie mecze są wyrównane i w tej tabeli to wszystko się tasuje. My w meczach z Wisłą Kraków, Zagłębiem Lubin i Rakowem zdobyliśmy jeden punkt w trzech meczach. Potem była lepsza seria. Teraz potrzeba nam tego, żeby wygrać i wrócić na zwycięskie dla nas tory – podkreśla Martin Chudy, który w meczu z Piastem zagrał 64. kolejny ekstraklasowy me cz od pierwszej do ostatniej minuty. Pod tym względem Słowak jest ligowym rekordzistą.


5

MECZÓW w ekstraklasie wygrał w tym sezonie Górnik. Na początku rozgrywek były to pierwsze cztery spotkania. Potem udało się jeszcze pokonać Wartę Poznań w Grodzisku Wielkopolskim 26 października.


Na zdjęciu: Piłkarze Górnika szybko muszą dojść do siebie po porażce w derbach z Piastem.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus.pl