Górnik Zabrze ma poczucie krzywdy

W piątek wieczorem „górnicy” stracili przy Łazienkowskiej dwa cenne punkty…


Przed meczem z nieźle ostatnio prezentującą się w lidze Legią, jeden punkt dla zabrzan byłby na pewno zdobyczą, ale po tym jak wyglądało spotkanie w Warszawie, to w Zabrzu pozostaje wielki niedosyt. Mało tego, jest wściekłość, że zespół został de facto okradziony z wygranej… Ale po kolei.

Sędziowie w głównej roli

Przede wszystkim trener Bartosch Gaul musiał się zmierzyć ze sporymi personalnymi zagwozdkami. Było wiadomo, że nie zagra pauzujący za czerwoną kartkę Kevin Broll, a w jego miejsce „wskoczy” Daniel Bielica. Po tym co ten drugi pokazał w Warszawie, to chyba nie ma wątpliwości, kto w piątkowym starciu z Jagiellonią powinien zająć miejsce między słupkami. Wskazanie na Bielicę jest tutaj oczywiste i pozostaje mieć nadzieję, że sztab szkoleniowy „górników” też tak to widzi.

W meczu z legionistami w składzie nie było przede wszystkim takich liderów, jak Lukas Podolski oraz Alasana Manneh. Ten pierwszy z powodów zdrowotnych przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych, a Gambijczyka zatrzymały względy rodzinne. Jakby mało było tych problemów, to w starciu z legionistami wypadali kolejni gracze. Jonatan Kotzke opuścił murawę po 30 minutach, Robert Dadok pod koniec I połowy, a grający kolejny dobry mecz w tym sezonie młody obrońca Aleksander Paluszek w 70 minucie. Nie mogło to nie mieć wpływu na grę „górników”, którzy i tak grali więcej niż dobrze, mając mecz pod kontrolą i prowadząc dwoma bramkami po trafieniach Paluszka w pierwszej części i Piotra Krawczyka na początku drugiej.

Sędzia poszukał karnego

Niestety dla Górnika pod koniec meczu sprawy w swoje ręce wziął sędzia Łukasz Kuźma z Białegostoku i siedzący za VAR Paweł Malec z Łodzi. Najpierw podyktowali karnego za wydumany faul Richarda Jensena na Arturze Jędrzejczyku. Potem Kuźma pokazał Jensenowi drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Trener Gaul dziwił się już pod koniec I części, kiedy wątpliwe „żółtko” od Kuźmy, wypaczającego to, co działo się na murawie, zobaczył Paluszek. Grający w osłabieniu Górnik stracił gola i ostatecznie skończyło się na podziale punktów i rezultacie 2:2.

– Zagraliśmy bardzo dobry mecz. W pierwszej połowie kontrolowaliśmy wszystko. Lega nie miała pomysłu na nasz pressing. Mogliśmy wyjść na 2:0, a nawet na 3:0. Drugą połowę też dobrze zaczęliśmy. O karnym dla Legii nie chcę za dużo powiedzieć, bo to będzie dla mnie złe, ale dużo fantazji trzeba było, żeby go podyktować. To był kluczowy moment – komentował po meczu szkoleniowiec górniczej jedenastki.

Wtórowali mu gracze z Zabrza. – Uważam, że sędzia „poszukał” karnego i czerwonej kartki, a nie musiał tego robić – mówi Krzysztof Kubica, pomocnik jedenastki z Zabrza.

– Nikt z Legii nawet nie protestował, a sędzia wyciągnął karnego. Jesteśmy można powiedzieć „przyzwyczajeni”, że te karne przeciwko nam spadają – dodawał Daniel Bielica.

Pozwolili na zbyt wiele

Legia? U siebie zawiodła, ale nie zawiódł sędzia Kuźma… – Z całym szacunkiem dla Górnika, ale oczekiwałem wygranej. Spodziewaliśmy się trudnego meczu. Myślę, że w poprzednim sezonie w takiej sytuacji Legia by przegrała. Cieszę się z punktu, który będzie bardzo ważny, to wciąż długi sezon. Jest jednak wiele do poprawy, nie jestem usatysfakcjonować z tego, co widziałem długimi fragmentami. Przegrywaliśmy sporo pojedynków, nie wygrywaliśmy drugich piłek. To podstawy w futbolu, których nie widziałem. Pozwoliliśmy Górnikowi na zbyt wiele – komentował trener legionistów Kosta Runjaić.


Na zdjęciu: Górnik zasłużył na wygraną w Warszawie.

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus