Górnik Zabrze ma zarobić 3 mln złotych!

O tym, że najskuteczniejszy piłkarz Górnika w ostatnim czasie może opuścić Zabrze, było głośno przy okazji praktycznie każdego okienka transferowego.


Latem był już praktycznie jedną nogą w tureckim Konyasporze, który walczy o mistrzostwo kraju. Miał już ustalone warunki indywidualnego kontraktu, ale sprawę zablokowali… kibice Torcidy, ci najbardziej zagorzali fani Górnika, a także prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik (miasto jest właścicielem klubu). Nie byłoby jednak tematu, gdyby Turcy wpłacili wpisaną w kontrakcie sumę odstępnego, to 650 tys. euro, a więc około 3 milionów złotych. Konyaspor nie zapłacił pieniędzy, więc nie było tematu, a Jimenez został w górniczym klubie.

Teraz, jak informowaliśmy wczoraj na naszym portalu, pieniądze ma wpłacić Toronto FC, klub z amerykańskiej ligi MLS, choć z tego co słychać, jeszcze na konto Górnika nie trafiły. Tak jednak ma się stać.

Pytany przez nas w ostatnim czasie o Jimeneza i jego ewentualne odejście trener Jan Urban mówił. – W kontrakcie ma wpisaną klauzulę odstępnego i jeżeli ktoś ja zapłaci, to nie mamy wtedy nic do powiedzenia – tłumaczył szkoleniowiec Górnika.

O tym, że 28-letni snajper może grać w Toronto „Sport” jako pierwszy pisał miesiąc temu. W ostatnich dniach wszystko przyspieszyło i wiele wskazuje na to, że Jimenez trafi do klubu prowadzonego przez legendę amerykańskiej piłki, słynnego trenera Boba Bradleya, byłego selekcjonera reprezentacji USA i Egiptu, który za sobą ma też pracę w Premier League, a od listopada jest i szkoleniowcem i dyrektorem sportowym Toronto FC.

Górnik na jego odejściu sporo zarobi, ale straci swojego najwartościowszego zawodnika, który jesienią zdobył 8 goli i zanotował 4 asysty. Pod tym względem lepsi w ekstraklasie są tylko Joao Amaral z Lecha i Ivi Lopez z Rakowa. Co do Jimeneza, to w czerwcu i tak kończy mu się kontrakt z Górnikiem i pewnie odszedłby za darmo, bo ofert miał czy ma bez liku. Teraz, wszystko na to wskazuje, będzie grał w MLS. Przypomnijmy, że zimą 2 lata temu za Ocean z Górnika przeniósł się Boris Sekulić, który do dziś jest w Chicago Fire.


Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus