Górnik Zabrze po rundzie. Miało być lepiej

Latem górniczą jedenastkę opuścili tak kluczowi zawodnicy, jak Szymon Żurkowski, który za 3,7 mln euro trafił do Fiorentiny oraz Walerian Gwilia. Ten wybrał atrakcyjną dla siebie ofertę Legii. W ich miejsce sprowadzono grupę nowych piłkarzy, ale z dużej grupy zawodników sprawdził się tak naprawdę tylko Erik Janża…

Dobry początek

– Nie jest łatwą sprawą wprowadzenie do zespołu nowych piłkarzy, a przede wszystkim zastąpienie tych, którzy odeszli latem. Ci co odeszli, byli bardzo wartościowymi graczami Górnika. Nie da się takich piłkarzy zastąpić z dnia na dzień. To wszystko wymaga czasu, zgrania, cierpliwości. Prowadzenie drużyny, to nie jest taka łatwa sprawa. Tutaj nie da się przycisnąć tego czy innego guzika, tak, żeby wszystko funkcjonowało od zaraz – mówi wieloletni trener Górnika Zdzisław Podedworny.

Prowadzona przez Marcina Brosza jedenastka, który sam podpisał nowy kontrakt z górniczym klubem za przysłowiowe pięć dwunasta, nawet nieźle rozpoczęła rozgrywki, bo po 6 ligowych kolejkach i wygranej z Koroną u siebie, była z dziesięcioma punktami na koncie na pozycji numer 7. Tyle samo punktów miała wtedy szósta Cracovia i ósma Legia, które teraz otwierają ligową tabelę. Niestety, po efektownej wygranej z kielczanami nastąpił prawdziwy dołek. Górnik, choć w wielu meczach nie prezentował się źle, remisując choćby na wyjazdach w trudnych grach z Pogonią, Cracovią czy Lechią, nie potrafił rozstrzygać spotkań na swoją korzyść. Jedenaście gier bez ligowej wygranej nie mogło nie mieć wpływu na staczanie się w tabeli, a także atmosferę wokół zespołu, która zaczęła przypominać to, co działo się rok temu, kiedy „górnicy” byli po pierwszej części rozgrywek na przedostatniej pozycji. Dwa zwycięstwa na koniec roku z Wisłą Kraków oraz Jagiellonią poprawiło sytuację, ale do spokoju daleka droga.

Rotacje w środku pola

Problem Górnika to przede wszystkim mała jakość w środku pola. Brakuje kreatywnego zawodnika czy zawodników, którzy jednym zagraniem są w stanie odwrócić losy spotkania. Symptomatyczne jest to, że największa rotacja jest wśród graczy właśnie środka pomocy. Na tej pozycji grało jesienią wielu zawodników, żeby wymienić pozyskanych latem Alasana Manneha i Filipa Bainovicia, rutyniarzy, jak kapitana drużyny Szymona Matuszka i Mateusza Matrasa czy Łukasza Wolsztyńskiego oraz odkrycia rozgrywek – przynajmniej jeśli chodzi o Górnika – Daniela Ściślaka.

– Częste zmiany i rotacje w składzie na pewno nie pomagają. Kiedy graliśmy razem z Szymonem Żurkowskim, to w ciemno można było zakładać, co zrobi drugi – przypomina kapitan Górnika.

Strzelający Hiszpanie

Na plus zabrzańskiej jedenastki na pewno są „jego” Hiszpanie. Trafiający do siatki Igor Angulo oraz Jesus Jimenz ciągnęli ofensywną grę zespołu. Bez ich goli sytuacja ekipy prowadzonej przez trenera Brosza byłaby jeszcze trudniejsza. Żeby w rundzie rewanżowej i potem w rozgrywkach po podziale na grupy było spokojnie, to potrzeba jednak wzmocnień. Czy jednak Górnika będzie na nie stać?

GÓRNIK ZABRZE

STRZELCY (24)

9 – Angulo, 8 – Jimenez, 2 – Matuszek, Wolsztyński, 1 –Wiśniewski, Zapolnik; samobójcza – Sapała (Raków).

NA PLUS

Martin Chudy

Na początku Słowak nie wszystkich przekonywał. Zdarzały mu się mecze lepsze i gorsze. Jesienią jednak pokazał, że za południową granicą nie bez powodu był ceniony i należał do czołowych graczy w lidze. Świetne interwencje, dobra współpraca z kolegami. W wielu meczach pomógł drużynie, jak choćby w ostatnim meczu z „Jagą”, gdzie dwa razy wychodził zwycięsko z pojedynków z rywalem z „jedenastek”! W 2019 roku zagrał we wszystkich 37 ligowych meczach Górnika od pierwszej do ostatniej minuty. Bardzo mocny punkt górniczego zespołu.

NA MINUS

Fatalne transfery

Ostatniej zimy transfery Górnika należy ocenić na plus. Do broniącego się przed spadkiem z ekstraklasy zespołu trafili przecież tacy piłkarze, jak Walerian Gwilia, Martin Chudy czy Boris Sekulić. Pomogli wiosną. Była nadzieja, że mający rozeznanie na transferowym rynku Artur Płatek i latem się popisze. Nic jednak takiego nie nastąpiło. Z grupy dziesięciu zawodników sprawdził się tylko Erik Janża. Na usprawiedliwienie Płatka trzeba wspomnieć o ograniczonym budżecie Górnika, który w ekstraklasie należy do najsłabszych. Zabrzan nie stać na szafowanie kwotami, po 15 czy 20 tysięcy euro miesięcznie, jak robią to inni.

Na zdjęciu: Jesienią zabrzanie zaliczyli serię 11 ligowych meczów bez wygranej.