Górnik Zabrze. Mocni na wyjazdach

Tylko dwa zespoły w bieżących rozgrywkach wygrały już cztery wyjazdowe spotkania, to lider Legii i „górnicy”.


Jesienią zeszłego roku zespołowi prowadzonemu przez Marcina Brosza nie udało się wygrać ani jednego meczu na obcych boiskach. Do wygranych „w delegacji” trzeba było czekać długo, bo aż do tego roku, kiedy liga wznowiła rozgrywki po wiosennej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa. Udało się wtedy pokonać późniejszych spadkowiczów z ekstraklasy: dwa razy ŁKS oraz Arkę w Gdyni.

Teraz na koncie Górnika już cztery wyjazdowe wygrane! A nie ma przecież jeszcze nawet półmetka rozgrywek. 13 zdobytych punktów na obcych stadionach ma swoją wymowę. To też w dużej mierze dzięki temu jedenastka z Zabrza zajmuje tak eksponowane miejsce w ekstraklasowej tabeli.

W Płocku w poniedziałek „górnicy” zachowali się niczym wytrawny bokser. Skuteczna gra w defensywie i kilka dobrych interwencji Martina Chudego między słupkami sprawiły, że już po raz szósty w bieżących rozgrywkach, a aż czwarty na wyjeździe, udało się zachować czyste konto. Małe straty to też jedna z przyczyn tego, że Górnik od początku sezonu utrzymuje się w ścisłej czołówce.

W drugiej połowie dobre kontry i dobre zmiany przeprowadzone przez trenera Brosza sprawiły, że z Wisłą ma jej terenie zabrzanie wygrali 1:0. Gola na wagę trzech punktów zdobył rezerwowy Piotr Krawczyk.

Trener Brosz ponownie miał powody do zadowolenia. Świadczyła też o tym jego reakcja i radość po ostatnim gwizdku sędziego na przebudowywanym Stadionie im. Kazimierza Górskiego.

– Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy zwrócić uwagę w pierwszej kolejności na obronę i stałe fragmenty gry, na które w ostatnim czasie poświęcaliśmy dużo czasu. Chcieliśmy też nie dopuszczać zespołu z Płocka pod naszą bramkę, a sami jak najszybciej odbierać piłkę, najlepiej pod bramką przeciwnika i liczyć na instynkt strzelecki naszych napastników.

Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo trudny mecz i jeżeli nie uda nam się strzelić bramki w pierwszej połowie, to mecz będzie bardziej otwarty w drugiej, stąd bardzo ofensywne zmiany. Cieszymy się bardzo z wygranej, choć oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów i w pierwszej połowie to bramkarz Martin Chudy swoimi interwencjami spowodował, że cały czas szukaliśmy tej jednej okazji.

Rzadko to robię, ale chcę docenić zmienników, bo wspaniały strzał Piotrka Krawczyka dał nam trzy punkty, natomiast cichym bohaterem na pewno jest Michał Koj, który wszedł w bardzo trudnym momencie i wygrał cztery kluczowe „głowy”, a różnie mogło być, gdyby je przegrał – komentował po meczu szkoleniowiec Górnika.


Czytaj jeszcze: Zwycięski gol rezerwowego

W zupełnie innym miejscu jest Wisła. Prowadzony przez [Radosława Sobolewskiego] zespół pogrąża się w kryzysie. Od początku listopada „nafciarzom” udało się zdobyć tylko punkt… Pod tym względem są nawet gorsi od zamykających tabelę beniaminków: Stali i Podbeskidzia.

– Nie ma co ukrywać i szukać pięknych słów, ale mamy bardzo duży problem, jeśli chodzi o fazę ataku, a zwłaszcza finalizację akcji. Mało klarownych okazji, mało strzałów, a bez tego na pewno nie będziemy strzelać bramek i wygrywać meczów. Mam nadzieję, że przez najbliższe dni, a przed nami w końcu pierwszy od dawna pełny mikrocykl treningowy, uda się poprawić coś w tym elemencie – mówi trener jedenastki z Płocka.


Na zdjęciu: Piłkarze Górnika mają ostatnio powody do zadowolenia.
Fot. Adam Straszyński/Pressfocus.pl