Górnik Zabrze. Muszą ulepić kogoś bez „Gliny”

Po rezygnacji Rafała Glińskiego, który poszedł „w trenerkę”, Górnik Zabrze szuka pilnie dyrektora sportowego.


Czwarty zespół minionego sezonu PGNiG Superligi ma kłopot, którego sprawcą poniekąd został Rafał Gliński. 38-letni brązowy medalista mistrzostw świata (2009) był grającym asystentem trenera Górnika Marcina Lijewskiego i meczem z Azotami Puławy 5 czerwca zakończył w Zabrzu karierę sportową.

Od lipca miał przy Wolności podjąć nową rolę – menedżera lub dyrektora sportowego. Ostatecznie jednak „Glina” otrzymał propozycję z ostatniego klubu superligi Stali Mielec, gdzie na ławce trenerskiej zastąpi Dawida Nilssona. Prezes Górnika Bogdan Kmiecik nie ukrywa, że rezygnacja Glińskiego postawiła go w dosyć trudnej sytuacji.

– Z Glińskim byliśmy po mocnym słowie, no ale jak widać to nie wystarczy. Nie podpisaliśmy umowy i w pewnym momencie Rafał oznajmił mi, że zostaje trenerem w Mielcu. Oczywiście miał do tego prawo, lepiej że stało się to teraz niż miałoby za miesiąc – szef zabrzańskiego klubu stara się szukać pozytywów.

Górnik potrzebuje znającego realia rynku i środowiska menedżera, który odciążyłby z obowiązków Lijewskiego – chodzi o skauting zawodników i komunikację między drużyną a zarządem. – W maju zatrudniliśmy dyrektora administracyjnego Piotra Szpaczka, chcieliśmy też wzmocnić pion sportowy. Widziałem w tej roli także Bartka Tomczaka, ale on jeszcze chciał grać (38-letni były kapitan Górnika będzie prawdopodobnie w Enerdze MKS Kalisz – przyp. red.). Szukamy dalej – kontynuuje Kmiecik.

Sprawa jest o tyle pilna, że z Górnika po sezonie odeszło aż trzech skrzydłowych – oprócz Tomczaka także Aleksandr Buszkow (Grupa Azoty SPR Tarnów) i Jan Czuwara (Vardar Skopje) – i w kadrze na razie zakontraktowanych jest tylko dwóch zawodników na tej pozycji (Krystian Bondzior i „nowy” Dawid Molski z SMS-u Płock). Do Zabrza miał trafić uznany za odkrycie sezonu Jakub Szyszko z MMTS-u Kwidzyn, ale lawirujący na granicy upadłości klub z Pomorza ostatecznie się uratował i zawodnik ma z nim wciąż ważny kontrakt.

– Koniec sezonu pokazał nasze słabości. Na końcu brakowało nam trochę sił, dlatego też odmładzamy skład. Musimy przemyśleć sobie pewne rzeczy. To będzie rola nowej osoby – przekonuje prezes Górnika.

Przed zabrzańskim klubem jeszcze jedna – może nawet pilniejsza – decyzja. Czwarte miejsce upoważnia go do udziału w rozgrywkach Ligi Europy, ale już w zeszłym roku Górnik zrezygnował z nich m.in. z powodu zbyt wysokich kosztów (razem z aplikacją trzeba było wpłacić 20 tys. euro kaucji). – To są fajne rozgrywki, ciekawi rywale. To byłaby promocja dla klubu i miasta, ale sami tego nie udźwigniemy, poza tym hala przy Wolności nie spełnia warunków, by rozgrywać w niej mecze w pucharach. W każdym razie czas na deklarację mamy tylko do końca tygodnia – dodaje Bogdan Kmiecik.


Na zdjęciu: Drogi Rafała Glińskiego i prezesa Górnika Bogdana Kmiecika się rozeszły, choć miało być inaczej…

Fot. Krzysztof Kuroń/handballzabrze