Górnik Zabrze. Największy wygrany

Młody pomocnik Górnika Zabrze Krzysztof Kubica ma powody do zadowolenia jeśli chodzi o krótkie zimowe przygotowania.


W przerwie zimowej w zespole z Zabrza zanosiło się na zmiany. Do drużyny miało dołączyć dwóch, trzech nowych graczy, a kilku młodszych miało odejść, część na wypożyczenia, część na stałe.

Skuteczny w sparingach

Zamieszanie z przygotowaniami, pobyt w kraju zamiast treningów na Cyprze, do tego sytuacja ekonomiczna sprawia, że na razie, przynajmniej jeżeli chodzi o wzmocnienia, panuje cisza. Nie znaczy to oczywiście, że w okienku transferowym, które de facto zostało u nas otworzone wczoraj i potrwa do 24 lutego, nic się nie wydarzy. Mówił o tym w „Sporcie” kilka dni temu Artur Płatek.

– Mamy stabilny zespół, ale mamy też jakieś opcje. Nie potrzebujemy uzupełnień zespołu, ale chodzi nam o to, żeby Górnika wzmocnić. Dlatego każdy ruch i każdy krok musi być tutaj przemyślany – tłumaczy osoba odpowiedzialna w Górniku za transfery.

Po krótkich, bo trzytygodniowych przygotowaniach do drugiej części rozgrywek można powiedzieć, że największym wygranym jest na razie Krzysztof Kubica. Wysoki defensywny pomocnik grał w teoretycznie pierwszej jedenastce i w meczu z AS Trencin przed tygodniem i w spotkaniu z mistrzem oraz zdobywcą Pucharu Słowacji Slovanem Bratysława. Mało tego, w obu spotkaniach wpisywał się na listę strzelców. Tak było w starciu z jedenastką z Trenczyna, kiedy w wygranym 4:1 meczu zdobył bramkę na 2:1. Tak też było w sobotnim spotkaniu w Bratysławie, gdzie w końcówce, po efektownym strzale głową ustalił wynik starcia na 2:2, ratując „górnikom” remis w starciu z silnym zespołem zza południowej granicy.

20-letni Kubica korzysta na tym, że nie gra doświadczony Roman Prochazka. Słowak ma problemy zdrowotne i nie zagrał ani z AS Trencin, ani ze Slovanem. Na „6” z powodzeniem zastępuje go więc młody pomocnik.

– Dobrze czuję się na pozycji defensywnego pomocnika. To moja nominalna pozycja na boisku. Będę się starał robić wszystko, żeby został w tym pierwszym składzie i na boisku pomagać zespołowi – zaznacza młody zawodnik.

Wzór do naśladowania

Kto wie, czy Kubica nie pójdzie w ślady Tomasza Jodłowca. Dlaczego akurat jego? Obaj pochodzą z Żywca, obaj piłkarskiego abecadła uczyli się w Koszarawie. Kubica terminował potem w Czarnych-Góral Żywiec, skąd trzy lata temu przeniósł się do Zabrza, gdzie grał w trzecioligowych rezerwach. W poprzednim sezonie przeniósł się do Chrobrego Głogów. W klubie z Dolnego Śląska wystąpił w 18 pierwszoligowych meczach, w których zdobył dwie bramki. Było tak w wysoko wygranym meczu z GKS Tychy (5:1) i w końcówce rozgrywek z Chojniczanką (4:3). Na początku w Głogowie był rezerwowym, w końcówce poprzedniego sezonu regularnie grał już w wyjściowej jedenastce.

Po powrocie z wypożyczenia wreszcie też dostał swoją szansę na ekstraklasowych boiskach. Jesienią Marcin Brosz dał mu szanse gry w 7 ligowych meczach, w tym raz w wyjściowej jedenastce. Kubica wyszedł na boisko od pierwsze minuty przegranego starcia z Rakowem w Zabrzu 1:3. Nie był to udany mecz „górników”, nie był to też udany występ dla pomocnika, który po niewiele ponad dwóch kwadransach został zmieniony. Zimą gra jednak w pierwszym składzie. Na dziś wydaje się, że w sobotnim starciu z Lechem, który i dla Górnika i dla „Kolejorza” zainauguruje ligowe rozgrywki, będzie tym, który wyjdzie na boisko w podstawowym składzie.

Jodłowiec w ekstraklasie też debiutował jako 20-latek. Było to w 2006 roku w barwach Dyskobolii Grodzisk. Do dziś pomocnik z Żywca, który obecnie gra w Piaście, ma na koncie 363 ekstraklasowych meczów, 49 występów w reprezentacji Polski, 7 tytułów mistrza kraju, 5 Pucharów Polski, 2 Puchary Ligi i jeden Superpuchar. Dla też pochodzącego z Żywca Kubicy to wzór do naśladowania.


Na zdjęciu: Krzysztof Kubica (nr 3) w walce o piłkę z Aleksandarem Cavriciem ze Slovana Bratysława.

Fot. Marcin Małkiewicz/gornikzabrze.pl