Nie mają gdzie grać i trenować!

Ekipa Górnika z piątku na sobotę wróciła z cypryjskiego Protaras, który tej zimy był bazą przygotowawczą 14-krotnego mistrza Polski przed drugą częścią sezonu. „Górnicy” tej zimy przebywali tam dwukrotnie, najpierw od 11 do 18 stycznia, a później, po krótkim wypoczynku w domach, od 22 stycznia do 1 lutego. Mieli dobre warunki do pracy, a przede wszystkim – zielone murawy do dyspozycji.

Za dużo śniegu

Na zakończenie zimowych przygotowań sztab szkoleniowy zaplanował spotkanie z rywalem zza miedzy, Banikiem Ostrava, który w tym sezonie bardzo dobrze spisuje się w rozgrywkach ligi czeskiej, zajmując po pierwszej części rozgrywek wysoką trzecią pozycję. Wprawdzie trener Bohumil Panik zapowiedział na łamach „Sportu”, że jego zespół zamierzał wystąpić w Zabrzu w mocno rezerwowym składzie, bez swoich gwiazd Jana Lasztuvki czy Milana Barosza (wszystko z powodu ligowego meczu w najbliższy piątek z Duklą Praga), ale sprawdzian z rywalem zza Olzy miał mieć swoją wagę i znaczenie.

Zasypane jest całkowicie boczne boisko, gdzie „górnicy” na co dzień trenują. Fot. Michał Chwieduk/400mm.pl

Obfite opady śniegu z niedzieli na poniedziałek – na boisku była 25-centymetrowa warstwa białego puchu – sprawiły, że wczoraj w godzina porannych Górnik przekazał komunikat o odwołaniu meczu z jedenastką z Ostrawy.

„Z przykrością informujemy, że zaplanowany na godzinę 16.30 mecz sparingowy nie odbędzie się. Powodem są warunki atmosferyczne. Wieczorne i nocne intensywne opady śniegu pokryły murawę Areny Zabrze grubą pokrywą śniegu, która uniemożliwia przeprowadzenie spotkania. Dla kibiców, którzy zakupili bilet na mecz z Banikiem, Klub przygotował możliwość rekompensaty za poniesione koszty” – poinformował Górnik.

Zawiedli się kibice, którzy mimo zimowej aury chętnie nabywali wejściówki na poniedziałkowe spotkanie, zawiedli piłkarze, którzy chcieli się zaprezentować swojej publiczności, a także sztab szkoleniowy, który musi się teraz głowić nad tym, co robić dalej i gdzie trenować…

Nie pierwszy raz…

To jednak nie Górnik odpowiada za stan obiektu, a Spółka Stadion w Zabrzu. Usiłowaliśmy się skontaktować z jej prezesem Tadeuszem Dębickim, ale nie znalazł czasu na rozmowę. Dodajmy, że to nie pierwszy raz, kiedy spółka obrywa. Zresztą w Zabrzu, kiedy są mocniejsze opady śniegu, zawsze są kłopoty z rozgrywaniem spotkań. Tak było choćby kilka lat temu. W lutym 2012 roku, przed inauguracją drugiej części sezonu, napadało 17 centymetrów śniegu. Zasypane było boisko i trybuny starego jeszcze wtedy obiektu przy Roosevelta. Psy, tak jak i teraz, wieszano na spółce, której zarzucano to, że nie dość wcześnie włączyła podgrzewanie murawy. W gorączkowe usuwanie białego puchu zaangażowano nawet piłkarzy z grup młodzieżowych Górnika oraz wszystkich możliwych pracowników. Ostatecznie ligowy klasyk z Legią, bo to on otwierał wtedy ligowe rozgrywki, doszedł do skutku. Górnik wygrał wtedy 2:0 po trafieniach Prejuce Nakoulmy i Mariusza Magiery.

W Zabrzu tylko bałwanowi jest do śmiechu. Fot. Michał Chwieduk/400mm.pl

Gdzie trenować?

Odwołany mecz z Banikiem to jedna rzecz, a kłopoty treningowe, to kolejna sprawa. Zasypane jest nie tylko główne boisko, ale i to boczne, co widać na zamieszczonych zdjęciach. W tej sytuacji nie wiadomo, jak będą przebiegały przygotowania do ligowych starć z Wisłą Kraków (poniedziałek) i Pogonią na wyjeździe (następny piątek).

Zabrzanie są teraz w podobnej sytuacji, co GKS Katowice na początku zimowych przygotowań trzy tygodnie temu. Wtedy nie popisał się katowicki MOSiR, który nie przygotował na czas boiska do treningu. Doszło do tego, że za łopaty do odśnieżania chwycili trener Dariusz Dudek czy były reprezentant Polski Jakub Wawrzyniak. Teraz w podobnej sytuacji są niestety „górnicy”…

 

Na zdjęciu: Tak wygląda murawa stadionu w Zabrzu na sześć dni przed pierwszym ligowym meczem z Wisłą.