Górnik Zabrze. Pilnie uczy się i gra

Michał Rostkowski nie ma wielu meczów w ekstraklasie, ale pokazał, że warto na niego stawiać!


Wychowanek Wawelu Wirek szybko trafił do MSPN Górnik Zabrze. Grał też w Stadionie Śląskim, a już w seniorskiej piłce w drugoligowym ROW 1964 Rybnik (2018-19). W ekstraklasie zadebiutował wiosną zeszłego roku, jeszcze przed wybuchem pandemii, kiedy na początku marca 2020 r. w meczu przeciwko Lechowi w Poznaniu w końcówce zastąpił na boisku Erika Janżę.

Trudna rywalizacja

I właśnie z reprezentantem Słowenii, który przecież od 2019 roku jest silnym ogniwem górniczej jedenastki, 20-letniemu [Michałowi Rostkowskiemu] przychodzi rywalizować. Łatwo mu nie jest, bo Janża to mocny punkt drużyny. Kiedy jednak Słoweniec wypada z gry, a tak było w końcu zeszłego roku z powodu koronawirusowych zawirowań, a także ostatnio, kiedy pauzował za żółte kartki, to Rostkowski gra i wykorzystuje swoją szansę.

Z dobrej strony pokazał się na początku listopada, kiedy od pierwszej minuty zagrał w bezbramkowo zremisowanym spotkaniu ze Śląskiem we Wrocławiu. Z kolei ostatnio, w wygranym 2:0 meczu z Zagłębiem Lubin był jednym z bohaterów spotkania, zaliczając efektowną asystę przy trafieniu Piotra Krawczyka. W „Sporcie” otrzymał solidną „7”, z kolei Canal + wybrał go na młodzieżowca 21. kolejki. Dodajmy, że mecz z „miedziowymi” był jego pierwszym w ekstraklasie w tym roku.

– Po meczu koledzy gratulowali tego zagrania, tej asysty. Nie ważne zresztą kto gra, ważne jest to, że drużyna zdobyła trzy punkty. To jest dla nas najistotniejsze. Każdy kto gra, to może liczyć na wsparcie przez członków sztabu i drużynę. Co do wyróżnienia, to powiem, że chciałbym takie otrzymywać co spotkanie, byłoby to coś wspaniałego – mówi z uśmiechem Rostkowski.

Jak wspomnieliśmy, nie jest mu łatwo o regularne granie, bo Janża to więcej niż solidny zawodnik. – Przed tym niedzielnym meczem z Zagłębiem było wiadomo, że ktoś musi zając jego miejsce. Było nas kilku do rywalizacji, ja się starałem, ciężko pracowałem i dostałem szansę. Teraz jestem zadowolony, że ją wykorzystałem. Co do Erika, to jest to taki zawodnik, na którym można się wzorować. To piłkarz bardzo dobre klasy. Ja zazdroszczę mu tych jego podań i przeglądu pola które ma. Staram się to u niego podpatrywać i uczyć się. Na pewno to dobry zawodnik do rywalizacji, bo jak bym z nim ją wygrał, to byłby to dla mnie duży sukces – zaznacza Rostkowski.


Czytaj jeszcze: Cenne gole Krawczyka dają nadzieję

Janża po pauzie za kartki wraca do gry. Co w takim razie z 20-latkiem z Rudy Śląskiej, który tak dobrze zaprezentował się w starciu z lubinianami? – Na pewno chciałby wejść do tej ekstraklasy i zacząć już grać. Zawsze mi się marzyło, żeby grać dla Górniku, żeby pokazać, że mam umiejętności. Do tego chciałbym dokładać asysty i pomagać drużynie tak, żeby w tej ekstraklasowej tabeli była na jak najwyższym miejscu.

Dalej liczymy na te trzy pierwsze miejsca na koniec sezonu i o to walczymy. Różnice punktowe nie są duże, a my pokazujemy, że potrafimy grać. Mimo, że w tym ostatnim meczu z Zagłębiem grało czterech młodzieżowców, to potrafimy dać radę. Ja wierzę w drużynę, mamy naprawdę bardzo duży potencjał – mówi młody skrzydłowy.

Studia we Wrocławiu

Grę zawodowo w piłkę łączy z nauką. Studiuje we Wrocławiu w Wyższej Szkole Zarządzania i Coachingu. – Patrzę przyszłościowo. Wiadomo, że w piłkę gra się do pewnego wieku i warto potem mieć coś w zanadrzu. To uczelnia stworzona pod sportowców. Wykłady dostosowane są pod nas, pod ludzi zawodowo związanych ze sportem. Odbywają się wieczorami, żebyśmy mogli w nich uczestniczyć. Również sesje zjazdowe umawiane są wtedy, kiedy jest przerwa, kiedy możemy w nich uczestniczyć – tłumaczy piłkarz Górnika, który właśnie zaczął drugi semestr na wrocławskiej uczelni.


MICHAŁ ROSTKOWSKI

Data urodzenia: 10 sierpnia 2000 r.

Miejsce urodzenia: Ruda Śląska

Wzrost/waga: 175 kg/57 kg

Kariera piłkarska: Wawel Wirek, MSPN Górnik Zabrze, Stadion Śląski Chorzów, ROW 1964 Rybnik, Górnik Zabrze

Mecze/gole w ekstraklasie: 5/0


Na zdjęciu: W meczu z Zagłębiem Michał Rostkowski łatwo radził sobie z Kacprem Chodyną (nr 26).

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus