Górnik Zabrze. Powrót do przeszłości

Z Jagiellonią „górnicy” zagrali swój najlepszy mecz od starcia z Legią przy Łazienkowskiej jesienią zeszłego roku.


Oba te spotkania sporo łączy. Oba zakończyły się wygranymi Górnika na terenie rywala po 3:1. Oba rozegrane zostały w 4. kolejce PKO Ekstraklasy. W końcu w obu tych grach widzieliśmy efektowną grę zabrzańskiej jedenastki.

Spłacony dług

Rok temu, z powodu pandemii koronawirusa, liga dopiero zaczynała rozgrywki. Pierwszy mecz sezonu 2020/21 rozegrano 21 sierpnia. Dla „górników” nie była to przeszkoda, bo po wygraniu 3:1 u siebie z Jagiellonią w I rundzie Pucharu Polski do rozgrywek przystąpili z takim animuszem, że nikt ich wtedy nie potrafił zatrzymać. Ostatecznie skończyło się na czterech kolejnych ligowych wygranych w tym na tej, którą do dzisiaj wielu jeszcze świetnie pamięta. Przy Łazienkowskiej, po prawie 22 latach, udało się wygrać z legionistami po niezwykle efektownej grze. Artura Boruca zaskakiwali wtedy Alex Sobczyk, Bartosz Nowak i Jesus Jimenez. Górnik grał w tamtym okresie ofensywnie, szybko i przyjemnie dla oka. Nowe ustawienie z trójką środkowych obrońców, wysoki pressing to było coś z czym rywale, z mistrzem Polski na czele, nie byli sobie w stanie poradzić.

Potem nie było już tak różowo, a wiosną całkiem „górnikom” nie szło. Na duży plus trenerowi Marcinowi Broszowi należy jednak zapisać to, że odważnie stawiał na młodych i po części swoich graczy, których sukcesywnie przysposabiano do gry w pierwszym zespole. I tak Krzysztof Kubica, który po ostatniej kolejce był/jest na ustach wszystkich ligowych kibiców, choć w drugiej części sezonu 2020/21 grał różnie, jak zresztą cały zespół, to dostawał swoje szanse, „łapał” minuty, żeby teraz – tyle że pod okiem innego szkoleniowca – spłacić dług. Z „Jagą” to przecież nie kto inny jak ten silny pomocnik strzelił dwie bardzo ważne bramki. Podobnie ma się sytuacja z Dariuszem Pawłowskim.



Kalka z Łazienkowskiej

Latem głośno mówiono o tym, jak to przegrał rywalizację na prawej stronie z Kacprem Michalskim. Tymczasem w wygranym 3:1 meczu w Białymstoku, to nie kto inny jak Pawłowski grał od pierwszej minuty i to grał więcej niż poprawnie. Czyli dokładnie tak, jak w schyłkowym okresie pracy trenera Brosza w Górniku, gdzie Pawłowski „wygryzł” ze składu Greka Giannisa Massourasa i występował regularnie. W tej sytuacji zasadne jest pytanie pod adresem działaczy Górnika, czy jest sens ściągania kolejnego zawodnika na prawe wahadło czy nie lepiej stawiać na takiego gracza, jak 22-latek? To już jednak dylemat, którzy sami oficjele ze sztabem szkoleniowy muszą rozwiązać, bo o tym, że Górnik w końcówce letniego okienka transferowego szuka piłkarza na prawe wahadło mówi się od jakiegoś czasu.

Jeśli jesteśmy przy przeszłości, to warto zwrócić uwagę na podobieństwa w składzie na wygrane mecze z Legią i z Jagiellonią, które dzieli prawie rok. Owszem, nie ma już w Górniku takich graczy jak Martin Chudy, Michał Koj czy Roman Prochazka, ale trzon pozostał. Kubica, bohater poniedziałkowego meczu z Legią przy Łazienkowskiej rok temu grał przez ostatnie pół godziny, z kolei Krawczyk na początku drugiej połowy meczu w Warszawie zastąpił wtedy Sobczyka. Jedyne nowe postacie to tak naprawdę Grzegorz Sandomierski i Rafał Janicki, reszta to praktycznie kalka z zeszłego roku.

SKŁAD GÓRNIKA Z WYGRANEGO MECZU Z LEGIĄ (19.09.2020)

Chudy – Wiśniewski, Koj, Gryszkiewicz – Massouras, Prochazka, Manneh, Nowak, Janża – Sobczyk, Jimenez

SKŁAD GÓRNIKA Z WYGRANEGO MECZU Z JAGIELLONIĄ (16.08.2021)

Sandomierski– Wiśniewski, Janicki, Gryszkiewicz – Pawłowski, Kubica, Manneh, Nowak, Janża – Krawczyk, Jimenez


Na zdjęciu: Tak strzela głową Krzysztof Kubica (z prawej) – bohater „górników” w ostatnich dniach.
Fot. Michał Kość/Pressfocus.pl