Górnik Zabrze chce w nowy rok wejść bez słabości

Jesteśmy świadomi własnych deficytów. Jeśli uda nam się je zwalczyć, medal będzie naturalnym następstwem – przyznaje prezes Górnika Zabrze, Bogdan Kmiecik.


Runda jesienna przyniosła „górnikom” wiele emocji i satysfakcjonujących zwycięstw. Nie zabrakło jednak momentów rozgoryczenia.

Inne wizje

Słodko-gorzka atmosfera towarzyszyła m.in. prezesowi zabrzańskiego klubu. – Frustracja brała się głównie z rozbieżności wizji, w jakim kierunku zmierza polska piłka ręczna – przyznaje Bogdan Kmiecik. Po tym, jak jego drużyna zmierzyła się z Unią Tarnów, rozgorzała niemała dyskusja. Skupiała się ona przede wszystkim na jakości decyzji podejmowanych przez sędziów i delegatów. Prezes Górnika stwierdził nawet, że zastanowi się nad tym, jaka będzie jego przyszłość jako właściciela klubu.

– Nie podjąłem jeszcze decyzji – mówi. – Muszę to na spokojnie przekalkulować. Święta będą na to dobrym czasem. Koniec roku zawsze jest intensywny, szczególnie pod względem zawodowym. Wraz z rozpoczęciem nowego wrócę jednak do tego tematu. Tak naprawdę to znam już odpowiedź, ale chcę sobie to jeszcze raz przemyśleć.

Coraz bardziej zgrani

Górnik pierwszą część sezonu zakończył na 4. miejscu tabeli PGNiG Superligi. Tuż przed nim uplasowały się Azoty Puławy, a wyżej Orlen Wisła Płock i Łomża Vive Kielce. Podopieczni Marcina Lijewskiego mieli po drodze dwa potknięcia. Niespodziewanie ulegli Wybrzeżu Gdańsk (22:23) i Unii Tarnów (3:4 po rzutach karnych). Rok zakończyli jednak pozytywnym akcentem, jakim było zwycięstwo z puławianami (23:21). A jak rundę jesienną ocenia prezes Kmiecik?

Prezes Bogdan Kmiecik (z prawej) liczy, że w przyszłym roku również będzie miał okazję do składania gratulacji Marcinowi Lijewskiemu i jego podopiecznym. Fot. Facebook/Górnik Zabrze

– Generalnie pozytywnie, ale niestety przydarzyły nam się dwie wpadki. Nie brakowało też jednak dobrych momentów, jak zwycięstwo z Azotami. Jesteśmy zadowoleni z pozycji w tabeli, choć 5 punktów, których nie udało się zdobyć, w rundzie rewanżowej zapewniłoby nam komfort. Walczymy jednak dalej – deklaruje szef Górnika.

Zabrzanie świetne momenty przeplatali nagłymi spadkami formy i przestojami, które były ich utrapieniem. – Mamy stosunkowo nowy zespół. Dołączyło do nas wielu zawodników i potrzebują czasu, żeby się zgrać. Młodzi natomiast muszą się nauczyć radzenia sobie z presją. Dodatkowo powinni przyswoić sobie czujność i dyscyplinę boiskową.

Nie bez znaczenia było też to, że brakowało nam trzech podstawowych zawodników. Doświadczenie Martina Galii, Krystiana Bondziora i Adriana Kondratiuka wniosłoby do zespołu dużo jakości. Brak tych graczy zdecydowanie nam nie pomagał – zauważa Bogdan Kmiecik.

Zwalczyć słabości

– Mamy zaledwie 2 punkty straty do Azotów i naszym celem będzie walka o podium. Dziś trudno odpowiedzieć na pytanie czy uda się je zdobyć – chłodno analizuje prezes zabrzańskiego klubu. Sięgnięcie po brązowy medal było dużo bardziej prawdopodobne pod koniec minionego sezonu. Wtedy jednak Górnik musiał uznać wyższość Azotów. Później zabrzańską ekipę opuściło kilku kluczowych zawodników, więc skład uległ solidnym zmianom.

W ostatnim czasie ujawnili się jednak nowi liderzy. Prym wiedli m.in. bramkarz Jakub Skrzyniarz i rozgrywający Damian Przytuła. – Kluczem do sukcesu indywidualności jest zespołowość. Bramkarze żyją z dobrej defensywy, a na rzut rozgrywającego musi zapracować cała drużyna. Jestem jednak zadowolony z Kuby i Damiana, którzy wyróżniają się na tle reszty ekipy, a ich umiejętności stanowią dla przeciwników spore zagrożenie – przyznaje prezes Kmiecik.

Jak będzie więc wyglądać kolejna runda? – Jesteśmy świadomi własnych deficytów i to jest naprawdę ważne. Jeśli trenerowi uda się zapełnić luki w składzie, to medal będzie naturalnym następstwem. Wszystko jednak zweryfikuje czas – podkreśla szef Górnika.

Zabrzanie na pierwszym treningu w 2022 roku spotkają się 4 stycznia, a do walki o punkty powrócą w lutym. W styczniu rozegrane zostaną mistrzostwa Europy, w których wystąpi reprezentacja Polski. Do tego turnieju zgłoszonych zostało czterech „górników” (szeroka kadra liczy 35 zawodników), ale jeszcze nie wiadomo czy Jakub Skrzyniarz, Damian Przytuła, Bartłomiej Bis i Paweł Krawczyk dostąpią zaszczytu gry na Węgrzech i na Słowacji.

Roksana Góra


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus