Górnik Zabrze. Problemy w środku pola

Defensywa Górnika gra praktycznie w niezmienionym składzie i robi swoje, bo jeśli chodzi o stracone bramki, to lepsza od jedenastki z Zabrza jest tylko otwierająca tabelę Pogoń i trzeci Piast, które straciły po 9 bramek („górnicy” 12). Swoje dokłada też z przodu Igor Angulo. Choć nie jest tak skuteczny, jak było to w poprzednich sezonach, to jednak na koncie ma cztery bramki.

Brakuje kreatywności

Gołym okiem widać, że problem w grze Górnika leży w środku pola. W meczu 11. kolejki, kiedy zabrzanie mierzyli się z Cracovią na jej terenie, sztab szkoleniowy zdecydował się na grę dwójką defensywnych pomocników. Obok siebie zagrali i Mateusz Matras i Szymon Matuszek. Ten drugi był zresztą jednym z bohaterów spotkania z „Pasami” zdobywając efektownego gola głową. W starciu z ŁKS w niedzielę powtórzono ten sam wariant. W środku pola grali Matras, Matuszek i David Kopacz. Co jednak było dobre w jednym meczu, to niekoniecznie musiało być udane w kolejnym spotkaniu. Z wyjątkiem Matuszka, pozostali dwaj zagrali słabo. Obaj zresztą szybko zostali zmienieni.

Po meczu trener Marcin Brosz musiał się tłumaczyć z wystawienia na mecz z ostatnim w tabeli ŁKS dwójki defensywnych pomocników.

– Zagraliśmy inaczej z Lechem i widzieliśmy, jak ten nasz środek funkcjonował. Na dziś mamy dwóch dobrych defensywnych pomocników, postawiliśmy na nich tak, żeby ta nasza czwórka ofensywnych graczy z przodu, jak dwaj boczni pomocnicy, David Kopacz i Igor mieli więcej miejsca z przodu. Chcieliśmy dać im większy komfort. Oczywiście, jak się meczu nie wygrywa, to takie pytania muszą padać.

Przed meczem z ŁKS mówiłem, że grając takimi dwoma „6” liczyliśmy na stałe fragmenty. Niestety nie udało się tego wykorzystać i bardzo szkoda, że tak się stało. Niekoniecznie trzeba trafiać z gry, są też stałe fragmenty, ale nam w meczu z łodzianami nie udało się ich wykorzystać – komentował po meczu z ŁKS trener Górnika.

Błąd bocznych pomocników

Dodajmy, że w meczu z ŁKS nie popisali się dwaj skrajni pomocnicy. Grający po raz drugi w tym sezonie w wyjściowym składzie Juan Bauza oraz Jesus Jimenez na lewej stronie. Ten drugi nie wykorzystał m.in. sytuacji sam na sam. Obaj popełnili błąd przy golu zdobytym przez Dani Ramireza. Bauza stał i patrzył jak Hiszpan wbiega z piłką w pole karne, a Jimenez z kolei nie doskoczył w porę do pomocnika ŁKS, który miał czas na oddanie precyzyjnego uderzenia na bramkę Martina Chudego.

– To był nasz błąd taktyczny, bo zawodnik rywala nie ma prawa oddać tak swobodnie strzału z naszego pola karnego – komentuje Matuszek.

Trudny terminarz

Kapitan Górnika dodaje. – Chcieliśmy wygrać z ŁKS, bo tak podchodzimy do każdego meczu, tym bardziej, że przecież graliśmy u siebie. Kolejna rzecz to tabela, przed meczem u nas łodzianie byli na ostatnim miejscu. Mieliśmy przewagę punktową i byliśmy faworytem, większość obstawiała, że wygramy, tak się jednak nie stało – mówi ze smutkiem kapitan jedenastki z Zabrza.
W sześciu ostatnich spotkaniach zabrzanie zanotowali aż cztery remisy. Po raz ostatni wygrali 25 sierpnia, pokonując u siebie Koronę 3:0. Czego Górnikowi brakuje, żeby odnosić kolejne zwycięstwa?

– Strzelić jedną bramkę więcej. Pracujemy nad obroną, żeby tych goli nie tracić. Zresztą poza meczem z Lechem tych bramek za dużo nie tracimy i jest to jakaś dobra droga. Jest fundament, ale więcej musimy dawać z siebie z przodu. Musimy tych bramek strzelać więcej. Nie chodzi tylko o tych gracz odpowiedzialnych za grę ofensywną, ale cały zespół musi dołożyć swoje, bo mamy stałe fragmenty, są inne elementy – podkreśla Matuszek.

Teraz przed zabrzanami seria trudnych spotkań. W sobotę spotkanie z silną Lechią na jej terenie, potem derby z Piastem na Arena Zabrze i wreszcie wyjazd na Łazienkowską i starcie z Legią.

– Widzimy jak to wygląda. Czasami jest tak, że z tymi co są wyżej, to da się wygrać, a z tymi teoretycznie słabszymi, jak Arka czy teraz ŁKS, to nie idzie tak dobrze. Trzeba szukać swoich dobrych stron i powielać je w kolejnych ligowych grach – zaznacza kapitan Górnika.

Zmiany w składzie?

Liczna kadra Górnika sprawia, że sztab szkoleniowy ma spore pole manewru przed kolejnymi ligowymi i pucharowymi grami, bo przecież na początku przyszłego tygodnia, we wtorek, starcie z ŁKS w Łodzi w 1/16 Pucharu Polski. Być może do wyjściowego składu wróci ktoś z dwójki Łukasz Wolsztyński – Daniel Ściślak. Obaj dali dobre zmiany w niedzielę. W odwodzie jest też Alasana Manneh, który wrócił z reprezentacyjnych wojaży po Afryce. Do grania nie brakuje też zawodników na boku pomocy, są przecież i Kamil Zapolnik i Ishmael Baidoo.

 

Na zdjęciu: Kapitan Górnika Szymon Matuszek (w wyskoku) to w tej chwili pewniak do gry w pomocy.