Górnik Zabrze – Raków Częstochowa. Więcej szczęścia, niż sprawiedliwości

Częstochowianie zremisowali z Górnikiem Zabrze, choć arbiter prawdopodobnie wypaczył wynik spotkania na niekorzyść podopiecznych Jana Urbana.


Górnik szybko objął prowadzenie. Serię niefortunnych błędów defensywy Rakowa w połączeniu z kontuzją Bogdana Racovitana wykorzystał Krzysztof Kubica, który dograł piłkę do Piotra Krawczyka. Ten bez problemów pokonał Vladana Kovaczevicia.

Gospodarze po mocnym początku lekko spuścili z tonu, jednak kilkukrotnie zagrozili bramce Rakowa. Częstochowianie odpowiadali, jednak ani Vladislavs Gutkovskis, ani Zoran Arsenić nie byli w stanie pokonać Daniela Bielicy. To zmieniło się w ostatnich minutach pierwszej odsłony. W polu karnym Górnika sfaulowany przez Erika Janżę. W pierwszej chwili sędzia Piotr Lasyk nie dopatrzył się przewinienia, jednak po analizie VAR wskazał na „wapno”. Do „jedenastki” podszedł wracający do pierwszego składu Ivan Lopez i wykorzystał sytuację.

Raków miał jednak sporo problemów, niekoniecznie w grze. W 6 minucie boisko opuścił kontuzjowany Racovitan. Jego miejsce zajął Wiktor Długosz. Ten jednak wytrzymał niecałe 40 minut. Po faulu jednego z zawodników Górnika doznał kontuzji i opuścił murawę na noszach. To mocno ograniczyło pole manewru Rakowowi.

Po przerwie z podobnym problemem co częstochowianie musiał zmierzyć się Jan Urban. Trener Górnika musiał znaleźć na ławce zastępstwo za Lukasa Podolskiego, który musiał opuścić murawę z powodu urazu mięśniowego. W jego miejsce zameldował się Mateusz Cholewiak, który kilka razy zagroził bramce Kovaczevicia.

Bramkarz Rakowa bronił jednak bardzo dobrze. Fenomenalnie odbił choćby uderzenie Roberta Dadoka. Chwilę wcześniej jego vis a vis, Bielica zatrzymał gości w sytuacji sam na sam. Mimo to po przerwie Górnik miał więcej sytuacji. Wydawało się, że najlepszą z nich zmarnował Cholewiak. Kolejne nieporozumienie Rakowa w defensywie mógł wykorzystać Cholewiak. Przejął złe zagranie Arsenicia, dodatkowo wysunięty przed bramkę był Kovaczević. Jego uderzenie było jednak fatalne – zamiast uderzyć górą strzelił po ziemi. Bramkarz Rakowa obronił uderzenie i uratował swój zespół.

W końcówce częstochowianie momentami bronili się rozpaczliwie. Szkoleniowiec Rakowa, Marek Papszun wściekał się przy linii bocznej i robił to w pełni zasłużenie. Raków nawet z prostych sytuacji potrafił „wykreować” sytuację dla Górnika. Taka gra nie mogła dobrze się skończyć. Zabrzanie dobrze rozegrali atak, Krawczyk odegrał piłkę do Bartosza Nowaka. Ten posłał pocisk ziemia – powietrze, którego Kovaczević nie miał prawa obronić. Częstochowianie mieli jednak więcej szczęścia – sędzia po analizie VAR anulował trafienie wskazując minimalnego spalonego zabrzan, choć po powtórkach trudno przyznać rację arbitrowi z Bytomia i sędziom VAR-owym. Ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami.

Górnik Zabrze – Raków Częstochowa 1:1 (1:1)

1:0 – Krawczyk, 4 min (asysta Kubica), 1:1 – Lopez, 45+7 min (rzut karny).

GÓRNIK: Bielica – Wiśniewski, Janicki, Gryszkiewicz – Dadok (88. Pawłowski), Kubica (70. Stalmach), Manneh, Janża – Podolski (64. Cholewiak), Krawczyk, Nowak. Trener Jan URBAN. Rezerwowi: Sandomierski, Hrosu, Mvondo, Wingralek, Dziedzic, Szymański.

RAKÓW: Kovaczević – Petraszek, Arsenić, Racovitan (6. Długosz; 45+8 Wdowiak) – Tudor, Papanikolaou, Lederman, Kun – Sturgeon (46. Sapała), Gutkovskis (77. Musiolik), Lopez (77. Cebula). Trener Marek PAPSZUN. Rezerwowi: Trelowski, Czyż, Gwilia, Sorescu.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Asystenci: Krzysztof Myrmus (Skoczów) i Bartłomiej Lekki (Zabrze). Widzów . Czas gry 108 min (56+52). Żółte kartki: Gryszkiewicz (45+1. faul) – Sapała (58. faul).


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus