Górnik Zabrze. Sami sobie pomagają

Testy, przestrzeganie zasad higieny, raporty medyczne. Tak Górnik broni się przed pandemią koronawirusa.


Wokół spore zamieszanie, bo pozytywne przypadki zakażeń koronawirusem są notowane w coraz to większej ilości ligowych klubów. Górnik pod tym względem jest czysty.

To, że tak jest, to duża zasługa sztabu szkoleniowego i piłkarzy. Przypomnijmy, że kiedy pandemia w Polsce w marcu się rozkręcała, to zabrzanie i trener Marcin Brosz, także korzystając z włoskich doświadczeń „swoich” włoskich piłkarzy, jak Łukasza Skorupskiego i Szymona Żurkowskiego byli pierwszymi, którzy zdecydowali się nie jechać na ligowy mecz do Łodzi na spotkanie z ŁKS. Od tego zaczęła się ponad dwumiesięczna przerwa w rozgrywkach.

Teraz w Zabrzu też dmucha się na zimne, a rygor sanitarny jest mocno przestrzegany. Do minimum ma być ograniczone spotykanie się z osobami z zewnątrz. Jak ktoś się pojawi na treningu, to z zachowaniem zasad bezpieczeństwa i dystansem. Ryzyko ograniczone ma być do minimum.

W przerwie na reprezentację drugi obecnie zespół w ekstraklasie miał grać mecz sparingowy ze Spartą Praga. Patrząc jednak na sytuację za południową granicą, to trener Brosz zdecydował, że lepiej – mimo że wszystkie formalności były już dopięte – nie jechać.

Mecz z zespołem przygotowującym się do gry w fazie grupowej Ligi Europy został więc odwołany. Obecna sytuacja w Czechach? Za południową granicą zdecydowano, jak w marcu, o zawieszeniu wszystkich rozgrywek! Tydzień temu była jeszcze mowa o tym, że staną wszyscy z wyjątkiem Fortuna: Liga i jej zaplecza. Teraz rząd i władze czeskiej piki zdecydowały się, jak niewiele ponad pół roku temu, na zamrożenie wszystkiego.

Zawodnicy mogą trenować, ale tylko w grupach sześcioosobowych przy zachowaniu szczególnych zasad higieny. Treningi mogą być prowadzone na zewnątrz, a na jednym boisku może przebywać więcej grup, które mają być oddzielone od siebie dwumetrowymi korytarzami. Grupy nie mogą się ze sobą stykać zarówno na boisku, jak i przy dojeździe oraz wyjeździe na obiekt treningowy…


Czytaj jeszcze: Zgarnęli wszystkie nagrody

Jeszcze miesiąc temu byłem na treningu SFC Opava, przez kilkanaście minut rozmawiałem twarzą w twarz z tamtejszym szkoleniowcem Radoslavem Kovaczem. Teraz wszystko ponownie w Czechach stoi w miejscu.

A wracając do Górnika, zabrzanie zastanawiali się jeszcze czy nie zagrać gry kontrolnej z jednym z pierwszoligowych zespołów. Nie tak dawno zawodnicy którzy grali mniej, rozegrali spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec (4 października). Teraz – po wzroście zakażeń – warunkiem była gra z drużyną, która przedstawi testy na obecność COVID-19. W planach było spotkanie z Bruk-Bet Termalica Nieciecza.

W klubach zaplecza Ekstraklasy nie ma jednak tak drastycznych zasad, jak w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pierwszoligowcy nie mają też takich środków finansowych, jak ekstraklasowicze. W tej sytuacji odpuszczono i podarowano sobie granie, które nie wiadomo jak by się skończyło.

W Zabrzu nie wykluczają zresztą, że sami na własna rękę będą przeprowadzali testy z krwi na obecność koronawirusa, tak żeby na bieżąco monitorować zdrowie zawodników. Zresztą medyczne raporty co do stanu piłkarzy, jak to było w czasie końcówki futbolowego lockdawnu pod koniec kwietnia, czyli mierzenia temperatury i wypisywania informacji na temat swojego stanu, w Górniku dalej są praktykowane.


Bez Koja

W Zabrzu pełną parą idą przygotowania do sobotniego starcia na szczycie z Rakowem Częstochowa u siebie. Zajęcia motoryczne prowadzone są pod okiem trenera Wojciecha Mroszczyka. Aura na zewnątrz nie sprzyja, ale piłkarzom to nie przeszkadza, bo wszyscy myślą tylko o jak najlepszym przygotowaniu się do starcia z liderem ekstraklasy. Niestety jak informowaliśmy, „górnicy” zagrają z Rakowem bez swojego kapitana Michała Koja, który kilka dni temu na jednym z treningów doznał poważnej kontuzji złamania nosa. Wszystko to w starciu z nowym piłkarzem Górnika Stefanosem Evangelou. „Koju” jest już po operacji nosa i nie wiadomo, jak długo potrwa jego absencja.


Na zdjęciu: W Zabrzu starają się przestrzegać reżimu sanitarnego jak mogą.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus