Górnik Zabrze. Schudł o 2 kilogramy

W okresie ligowego przestoju i treningów stacjonarnych kapitan Górnika Szymon Matuszek… schudł o dwa kilogramy!

Co oznacza przymusowe zamknięcie w domach czy mieszkaniach i zdalna praca czy treningi na miejscu, to mogą powiedzieć ci, którzy spędzają ten czas z dziećmi. W tej grupie jest też kapitan zabrzańskiej jedenastki Szymon Matuszek.

Gra razem z synami

„Górnicy”, podobnie jak inni piłkarze z ekstraklasowych i innych ligowych ekip porozjeżdżali się do domów w połowie marca. 31-letni Matuszek pozabierał z klubu sprzęt do trenowania i jak może ćwiczy u siebie w mieszkaniu w Katowicach.

Nie jest sam, bo w zajęciach towarzyszy mu dwójka synów, 6-letni Franek, który już zaczyna swoją przygodę z futbolem w Akademii Młodej Gieksy, a także 3-letni Antoś.

– Mieszkamy na parterze, więc jest trochę zieleni, wystawiamy na zewnątrz brameczki i gramy. Tak jest codziennie – mówi z uśmiechem doświadczony ligowiec. To dla niego dodatkowy trening, bo przecież wcześniej trzeba wykonać pracę zaordynowaną przez sztab szkoleniowy Górnika.

Do tego dochodzą też wspólne wideo konferencje i analizy taktyczne. Piłkarzom, mimo zamknięcia w czterech ścianach zajęć więc nie brakuje, a najmłodsi sprawiają, że w ruchu jest się praktycznie cały czas.

– Paradoksalnie w tym okresie braku treningów schudłem o dwa kilogramy. To jednak pewnie z tego względu, że mięśnie nie są w takim treningu, jak ma to miejsce normalnie, kiedy człowiek trenuje na boisku z pełnym obciążeniem – tłumaczy pomocnik Górnika, który teraz ma czas na inne zajęcia.


Czytaj jeszcze: Zarobią dużo mniej!


– Lubię czasami coś sam przyrządzić i ugotować, jak na przykład naleśniki. Kiedy jesteśmy w sezonie, to przychodzi się z treningów i trzeba odpocząć, zregenerować się, na wiele rzeczy, jak na gotowanie nie ma czasu. Teraz jest inaczej. Mam czas, żeby najbliższym coś przygotować – mówi Matuszek.

Kapitan Górnika ściśle przestrzega przymusowej kwarantanny. Kiedy słyszy się, że w wielu klubach jest ona fikcją, bo zajęcia treningowe odbywają się w wielu klubach, także u nas na Górnym Śląsku, to zawodnik z Zabrza spędza czas w domu.

– Nie wiem czy w tej sytuacji trudniej jest piłkarzom zagranicznym czy nam. Oni i tak są z dale od domu. My z kolei, choć rodziny są na miejscu, to nie odwiedzamy ich. Podczas Świąt Wielkanocnych nie byłem ani u swoich rodziców, ani u teściów. Ograniczyliśmy też do minimum kontakty z sąsiadami – tłumaczy.

Siła woli

Kapitan górniczej jedenastki podkreśla, że już nie może się doczekać powrotu do ligowych zajęć. Najpierw, od 4 maja w małych grupach, a tydzień później już z całym zespołem.

– Teraz trwa walka o to, żeby jak najmniej stracić, jeżeli chodzi o dyspozycję i formę. Tutaj wiele będzie zależało od charakteru, szybko wyjdzie czy ktoś robił to co miał czy oddawał się lenistwu – zaznacza doświadczony ligowiec, który w ekstraklasie debiutował jeszcze w poprzedniej dekadzie.

***

Przedłużyli kontrakty

Dwójka piłkarzy Górnika przedłużyła umowy z klubem. Chodzi o 21-letniego obrońcę Dariusza Pawłowskiego, a także 22-letniego skrzydłowego Adama Ryczkowskiego.

Ten pierwszy wiosną pokazał się w dwóch ekstraklasowych meczach. Po sprzedaży do Chicago Fire Borisa Sekulicia zagrał w meczach z Pogonią i Lechem. Szczególnie w spotkaniu ze szczecinianami pokazał się z dobrej strony. Teraz o miejsce na prawej obronie musi rywalizować ze sprowadzonym w ostatnim dniu zimowego okienka transferowego Stavrosem Vasilantonopoulos.

Z kolei Ryczkowskiego na ligowych boiskach nie widzieliśmy już od 1,5 roku. Wszystko przez poważną chorobę zakrzepicy żył. Ambitny zawodnik nie poddał się i wrócił do profesjonalnego grania. W styczniu świetnie zaprezentował się w sparingu z Banikiem Ostrava (2:1), w którym po wejściu na boisko zdobył efektownego gola. Teraz walczy o powrót na ligowe boiska.

Na zdjęciu: Kapitan Górnika Szymon Matuszek dba o swoją formę i czeka na wznowienie treningów.

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus