Górnik Zabrze. Snajper się zaciął

Najlepszy strzelec Górnika Zabrze Jesus Jimenez nie zdobył gola od dwóch miesięcy.


Hiszpański napastnik jedenastki z Zabrza w bardzo dobrym stylu rozpoczął rozgrywki. Strzelanie zaczął od meczu z Lechem Poznań w 2. kolejce.

Jak rok temu

Z liderem ekstraklasy zdobył gola na początku spotkania po celnym uderzeniu z „jedenastki”. Dla „górników” to był jedyny karny, który wykonywali w rozgrywkach. Oczywiście podchodził do niego „Hessi”, który w tym elemencie gry się nie myli. Tutaj warto dodać, że w poprzednich rozgrywkach na 15 zdobytych bramek w lidze i w Pucharze Polski przez Jimeneza, aż siedem, a więc prawie połowa, była zdobyta po trafieniach z karnych. Teraz jest inaczej, na 7 goli tylko jedna z „jedenastki”.

Jimenez trafiał potem z regularnością szwajcarskiego zegarka. Co mecz, to jego bramka. Z 10 gier, w tym jednej w PP z Radomiakiem, w siedmiu zdobywał bramkę. Niestety, dla Górnika i samego zawodnika, wszystko zacięło się na początku października. Ostatniego gola 28-letni napastnik zdobył w niezwykle emocjonującym starciu z Wisła Płock 2 października. W wygranym wtedy 4:2 spotkaniu zdobył gola na 2:2. Do tego zaliczył jeszcze asystę. Potem licznik z bramkami się zaciął i na razie stoi na siedmiu trafieniach, 6 w lidze i jednym w pucharowych rozgrywkach. Nie znaczy to jednak, że najskuteczniejszy zawodnik Górnika nie dokłada swojego do gry z przodu, żeby wspomnieć asystę przy trafieniu Lukasa Podolskiego w starciu z mistrzem Polski Legią w poprzednią niedzielę. Gola jednak nie potrafi zdobyć.

Co ciekawe, podobnie było w poprzednim sezonie, poprzednią jesienią. Wtedy „Hessi” też na początku rozgrywek trafiał jak nakręcony. W pierwszych pięciu grach nastrzelał wtedy 6 bramek, w tym hat tricka w starciu z Podbeskidziem Bielsko-Biała (4:2). Potem nie było już tak dobrze, ale jak się potem okazało, był ku temu powód. Przez długie tygodnie Jimenez zmagał się z kontuzją pięty, a mimo to wybiegał na boisko, żeby pomóc kolegom.

Bramki w grudniu

Teraz? Uproszczeniem byłoby powiedzenia i napisanie, że wszystko przez niedoszły transfer do Konyasporu w końcówce letniego okienka. Sprawa była już wtedy dopięta, zawodnik ustalił warunki swojej umowy z tureckim klubem, ale wszystko zablokowała…. Torcida, czyli grupa najbardziej zaangażowanych fanów Górnika i wspierająca ich prezydent miasta Małgorzata Mańka-Szulik. Transfer najlepszego gracza i najskuteczniejszego napastnika został zablokowany, a Górnikowi koło nosa przeszło ok. 2 mln złotych, bo tyle zarobiliby na odejściu gracza, który już za kilka miesięcy będzie mógł odejść za darmo. Z końcem czerwca kończy mu się przecież umowa z klubem z Górnego Śląska, w którym występuje od połowy 2018 roku. Dodajmy, że po tym niedoszłym transferze trafiał w kilku kolejnych wrześniowych grach, z Cracovią, Wartą czy Radomiakiem w I rundzie Pucharu Polski.

Jimenez, jeśli chodzi o bezwzględne liczby, jest oczywiście dalej najcenniejszym punktem „górników”. W klasyfikacji kanadyjskiej, gdzie liczą się bramki i asysty, na swoim koncie ma 9 punktów. To czołówka ekstraklasy. Na ten bilans składa się 6 ligowych goli oraz trzy asysty. W Górniku na drugim miejscu pod tym względem, z 5 punktami na koncie, jest młodzieżowiec Krzysztof Kubica i pomocnik Bartosz Nowak.

Do końca roku Górnikowi zostały jeszcze cztery spotkania, ze Śląskiem w piątek, a potem z całą czołówką, Pogonią, zaległe starcie z Rakowem i tuż przed Świętami z Lechem na wyjeździe. Z pewnością w którejś z tych gier trafi do siatki rywala. W grudniu 2 lata temu w lidze zdobył wtedy 4 gole, zdobywając bramki w starciach z Wisłą Kraków (dwie) oraz z Rakowem i trzy dni przed Wigilią 2019 z „Jagą”.


Na zdjęciu: Ostatniego gola Jesus Jimenez (z prawej) zdobył 2 października w meczu z Wisłą Płock.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus