Górnik Zabrze. Szuka swoich minut

Wysoki, bo mierzący 188 centymetrów napastnik, został pozyskany przez Górnika latem z trzecioligowej Legionovii. Sztab zabrzan wypatrzył go przy okazji pucharowego meczu w 1/16 Pucharu Polski, który „górnicy” jesienią zeszłego roku wygrali na wyjeździe 1:0.

Nauki od Angulo

Poprzedni sezon należał w wykonaniu Krawczyka i jego klubu do bardzo udanych. W PP udało się wyeliminować m.in. GKS Tychy. Jednobramkową wygraną zapewniło trafienie 24-letniego piłkarza pochodzącego z Siedlec, a kolejne bramki pomogły także w wywalczeniu awansu do II ligi. Na trzecioligowych boiskach w 34 spotkaniach zdobył aż 26 bramek, należąc do najskuteczniejszych napastników w tej klasie rozgrywkowej. Wyjątkowo skuteczny był w końcówce poprzedniego sezonu, zdobywając w pięciu ostatnich ligowych grach aż 12 goli! Taką super skutecznością nie może się popisać nawet taki strzelec jak Igor Angulo.

Piotr Krawczyk podkreśla zresztą, że to od doświadczonego napastnika uczy się teraz najwięcej.

– Można podpatrzeć na treningach, jak się zachowuje, jak pracuje. Jest też bardzo życzliwy. Podpowie co zrobić jeszcze lepiej – mówi.

Orędownikiem jego sprowadzenia do Zabrza był odpowiadający za transfery w górniczym klubie Artur Płatek.

– Wiadomo, że na początku, jak każdy musiał przejść proces aklimatyzacji. Można powiedzieć, że w jego przypadku wszystko idzie w dobrym kierunku. Dostaje swoje szanse i daje akcenty, żeby na niego stawiać. Przychodząc do nas, nie był gotowy na sto procent, ale jest coraz lepiej i wkomponowuje się w drużynę – mówi Płatek.

Liczy kolejne minuty

Biorąc pod uwagę bieżące rozgrywki, to Krawczyk na swoim koncie ma cztery trafienia. Trzy z nich zdobył w trzecioligowych rezerwach, a jedną w pucharowej potyczce z Polonią Środa Wielkopolska. Na swoim koncie ma jak na razie dwa ekstraklasowe występy. Szansę debiutu w najwyższej klasie rozgrywkowej otrzymał w sierpniowym meczu z Jagiellonią w Białymstoku, kiedy to w końcówce spotkania wszedł na boisko w miejsce Łukasza Wolsztyńskiego. W Zabrzu kibice zobaczyli Krawczyka w akcji w niedzielę w starciu z ŁKS, kiedy to pojawił się na murawie w 80 minucie i mógł nawet zostać bohaterem meczu. Po piłce zagranej przez „Wolsztyna” starł się z bramkarzem Arkadiuszem Malarzem. Po tym doświadczony golkiper wylądował z piką za liną bramkową, ale sędzia Paweł Raczkowski odgwizdał przewinienia napastnika Górnika i gol nie został uznany.

– Ciężko mi powiedzieć czy faulowałem bramkarza ŁKS. Ja skakałem do głowy, żeby odbić piłkę. Lekki kontakt między nami był, ale nie na tyle, żeby było to jakieś poważne przewinienie, żeby był faul – tłumaczy tamto zagranie.

W meczu z ŁKS był, oprócz wspomnianego Wolsztyńskiego i Daniela Ściślaka, jednym z trzech ofensywnych graczy, który miał wspomóc drużynę w atakach.

– Taki był plan. Musieliśmy się otworzyć. Niestety wszystko skończyło się tylko remisem, a oczekiwaliśmy wygranej. Zagrałem w tym spotkaniu na skrzydle, nie na swojej pozycji, czyli na „9”. Tych minut nie mam za wiele, a dla mnie są ważne. Gdzie mnie trener wpuści, to tam będę grał – podkreśla.
Dobra gra w rezerwach i praca na treningach popłaca szansami w ekstraklasie. Krawczyk liczy, że będzie ich coraz więcej.

– Na każdym treningu trzeba trenować na sto procent, żeby później być gotowym w meczu – zaznacza.

Być może swoją szansę dostanie w sobotnim meczu z Lechią w Gdańsku czy w pucharowej potyczce z ŁKS we wtorek w Łodzi. Na razie zabrzanie muszą się jednak skupić na lidze, gdzie nie wygrali od 25 sierpnia, od meczu z Koroną.

– Sytuacja w tabeli nie jest taka, jakiej byśmy oczekiwali, ale przed nami jeszcze wiele gier, tak że można wszystko odrobić – uważa Krawczyk.

Na zdjęciu: Piotr Krawczyk (nr 21) ma zacząć strzelać bramki także w ekstraklasie.