Kapitana Górnika bolało serce, ale już wraca

W ostatnim przegranym spotkaniu, z Koroną w Kielcach, kapitan zabrzańskiej jedenastki nie mógł wystąpić z uwagi na cztery żółte kartki. Teraz doświadczony zawodnik jest już do dyspozycji sztabu szkoleniowego górniczego klubu.

Serce bolało

– Jak się oglądało z boku mecz z Koroną? Nie była to żadna przyjemność. Serce boli, kiedy drużyna, w której występujesz, przegrywa, a ty nie jesteś w stanie pomóc. To jeszcze gorsze, niż przebywanie na boisku w takim momencie – podkreśla 29-letni Szymon Matuszek.

To piłkarz, który grał w niejednym klubie i bywał w różnych sytuacjach. W takich trudnych momentach, to właśnie gracze tacy jak on biorą ciężar gry na siebie.

– Bardzo przydałyby się nam punkty, kolejne zwycięstwa i złapanie kontaktu z górą. Taka poprawa sytuacji w tabeli na pewno pozytywnie wpłynęłaby na drużynę. Wiadomo, że kiedy nie ma wyników, to gra jest zachowawcza, siada psychika i nie ma tej pewności siebie co zwykle. Dobry wynik jest w stanie wszystko odmienić, napędza do jeszcze lepszego grania – tłumaczy.

Czekanie na personalia

W przegranym 2:4 spotkaniu z Korona na środku pomocy biegał duet Maciej Ambrosiewicz – Szymon Żurkowski. I choć młodzi zawodnicy starali się, jak mogli – „Zupa” przebiegł zresztą ponad 13 kilometrów – to taka postawa na nic się zdała, bo kielczanie zdecydowanie zdominowali rywala w drugiej linii.

– Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w Płocku, bo nie wiemy, jakie będą personalia. Nie wszystkie karty zostały już odkryte. Na pewno jednak przygotowujemy się jak najlepiej do kolejnego ligowe spotkania – podkreśla Matuszek, który w tym sezonie w lidze nie zagrał tylko przed tygodniem. Teraz z pewnością wróci do wyjściowego składu. Wiele wskazuje na to, że ponownie na prawą stronę obrony przesunięty zostanie Ambrosiewicz.

Dokładanie klocków

Jak grać z „Nafciarzami”, żeby z Płocka przywieźć punkty? – Przede wszystkim musi być agresja. Z tego wynika odbiór, a potem możliwość rozegrania piłki. Jeśli tego nie ma, to Igor Angulo, Łukasz Wolsztyński czy inni zawodnicy z przodu, nie mogą liczyć na podania. My musimy pracować na nich, przekazywać im piłkę, a na ich zdolności strzeleckie wiemy, że możemy liczyć. Jeśli my dołożymy swój klocek do układanki, to oni z pewnością dołożą drugi – mówi obrazowo kapitan Górnika.

Uwaga na Brazylijczyka!

Matuszek jest jedynym zawodnikiem w kadrze górniczego klubu, który na swoim koncie ma grę w płockiej jedenastce. Było to wiosną 2012 roku. Do Płocka trafił z Piasta. – Dla mnie był to epizod. Byłem tam ledwie trzy miesiące i zagrałem w trzech meczach. Potem niestety przytrafiła się kontuzja kolana, operacja i rehabilitacja. Nie byłem w stanie pomóc drużynie – opowiada o tamtym okresie.

Zdąży jednak zagrać w płockiej jedenastce z największą obecnie gwiazdą Wisły, jaką jest brazylijski napastnik Ricardinho. – Grał tam na tyle dobrze, że trafił do ekstraklasy, do Lechii. Potem wyjechał za granicę i też radził sobie bardzo dobrze, zdobywając krajowe puchary czy tytuły króla strzelców. Wtedy w Wiśle grał na skrzydle. Teraz to taka typowa „9”. Na pewno nie umknie naszej uwadze tym bardziej, że to nietuzinkowy napastnik – ocenia Matuszek.