Górnik Zabrze. To dlatego wygrywają!

Świetna gra Górnika sprawia, że o klubie z Zabrza głośno w całym kraju. Gdzie szukać tajemnicy sukcesów drużyny prowadzonej przez Marcina Brosza?


Zabrzanie przystąpili do rozgrywek bez meczu sparingowego i bez obozu przygotowawczego, bo nie było funduszy, żeby go zorganizować. Do tego z dużymi zmianami kadrowymi. Odszedł przecież Igor Angulo, a teraz lider formacji defensywnej Paweł Bochniewicz.

Tymczasem od meczu w Pucharze Polski z Jagiellonią, który w połowie sierpnia zakończył się wygraną „górników” 3:1, trwa świetna passa w lidze, której ukoronowaniem było pokonanie w sobotę Legii na jej terenie – po prawie 22 latach przerwy – 3:1, po świetnej – co należy podkreślić – grze. Cztery mecze w lidze, cztery zwycięstwa i komplet punktów na koncie. Średnia strzelonych bramek na spotkanie, to trzy gole! Przedstawmy 10 powodów, które sprawiają, że drużyna Marcina Brosza gra jak z nut.

1.Trener rekordzista

Trener Brosz pracuje z Górnikiem od czerwca 2016 roku. Właśnie pobił klubowy rekord w długości prowadzenia pierwszej drużyny. Wcześniej należał on do wielkiej legendy… Ruchu Chorzów. Chodzi o słynnego przedwojennego napastnika Gerarda Wodarza, który z „Niebieskimi” przed wojną pięć razy zdobywał mistrzostwo Polski. Po wojnie z powodzeniem pracował jako trener Górnika, tyle że było to w początkach górniczego klubu w niższych klasach rozgrywkowych (październik 1950 – listopad 1954). Brosz świetnie odnajduje się w Górniku. Potrafi znaleźć rozwiązanie w każdej sytuacji.

2. Radzą sobie z kadrową rewolucją

Jeszcze przed sezonem zapowiedziano, że z Górnika odejdzie czwórka graczy: Igor Angulo, Szymon Matuszek, David Kopacz i Kamil Zapolnik. Potem odeszli wypożyczeni zawodnicy, dwójka Greków Stavros Vassilantonopoulos i Giorgos Giakoumakis, a także słowacki skrzydłowy Erik Jirka.

Doszło kilku nowych piłkarzy, z wyróżniającym się na pierwszoligowych boiskach Bartoszem Nowakiem, czy mającym polskie pochodzenie, ale wychowanym we Wiedniu napastnikiem Alexem Sobczykiem. Zmian było więc multum, ale szkoleniowcy i ekipa trenera Brosza ze wszystkim sobie znakomicie poradzili. Mają doświadczenie w tym zakresie.

Latem zeszłego roku do Górnika przyszło… kilkunastu nowych zawodników, a po odejściu takich graczy, jak Szymon Żurkowski czy Walerian Gwilia też wszystko trzeba było układać na nowo.

3. Zmiana ustawienia

Od początku bieżących rozgrywek Górnik gra trójką środkowych obrońców. Już wcześniej trener Brosz próbował tego ustawienia (mecz z Koroną w maju 2019 czy z Wisłą w Płocku w lipcu). Nie zawsze wszystko dobrze wychodziło. Teraz popracowano solidnie i wszystko dobrze lub bardzo dobrze funkcjonuje, co nie znaczy, że zabrzanie będą w tym ustawieniu grali cały czas.

– Różne opcje bierzemy pod uwagę, w zależności od przeciwnika, od tego jak chcemy zagrać. Im więcej mamy tutaj możliwości, to jest to tylko z korzyścią dla zespołu. Te przejścia na różne systemy gry czy to trójką z tyłu czy czwórką, to też sprawia, że zawodnicy dzięki temu lepiej się rozwijają. Taki wachlarz możliwości jest z korzyścią i dla nas trenerów i dla samych zawodników – tłumaczy Brosz.

4. Udanie zastąpił Angulo

Wydawało się, że zastąpić takiego gracza, jak Igor Angulo, który przez cztery lata gry w Górniku zdobył aż 88 bramek w lidze i w pucharach, będzie niemożliwością. A jednak, ciężar zdobywania goli rozkłada się teraz na innych zawodników, ale palma pierwszeństwa należy oczywiście do Jesusa Jimeneza. Już w zeszłym sezonie deptał po piętach „Angulo-gol”, teraz na koncie ma już 6 trafień (5 w lidze i jedną w PP). Na pytanie, kogo trener Brosz wyróżniłby na początku tego sezonu, szkoleniowiec Górnika mówi nam.

– Na pewno Jesus. Cieszy jego postawa, to jak się prezentuje. Zmieniliśmy mu pozycję, widać, że cieszy się grą. Nie byłoby jednak „Hesiego” bez całego zespołu. Cieszymy się, że tworzymy zespół, że na boisku pracujemy nad tym, żeby on miał te swoje sytuacje, ale jeszcze raz podkreślę, że nie było jego bez wsparcia kolegów, bez całego zespołu, także tych, którzy mocno pracują na treningach – podkreśla trener górniczej jedenastki.

5. Biegają najwięcej

118,54 kilometra – to średni przebieg piłkarzy Górnika w tym sezonie w ligowym meczu. Oczywiście pod tym względem zabrzan nikt nie przebija. Nierzadko są w stanie „wybiegać” nawet 123 km na spotkanie, jak było to przy Łazienkowskiej w sobotę.

Gra wysokim pressingiem, atakowanie rywala wysoko, już na jego połowie, to znak rozpoznawczy „górników”. Tak ten zespół grał, kiedy w 2017 wywalczył awans do ekstraklasy, a potem był w niej rewelacją, jak teraz. Wtedy skończyło się na 4 miejscu i grze w pucharach. Jak będzie teraz? Tutaj warto dodać, że drużyny prowadzone przez Brosza zawsze są dobrze przygotowane motorycznie.

6. Dobre transfery

Pieczę nad transferami dzierży w swoim ręku Artur Płatek. Nie wszystkie wychodzą, ale teraz wszystko się zgrało. Świetnie prezentuje się Nowak. Stara się Sobczyk z przodu, który prawdziwy show dał w Warszawie, zdobywając gola i zaliczając dwie asysty.

Teraz doszedł jeszcze Grek Giannis Masouras. Są młodzi zawodnicy, którzy wrócili z wypożyczeń. W zeszłym roku Płatek namówił na kontynuację gry w Zabrzu Pawła Bochniewicza, którego teraz z dużym zyskiem, za ok. 1,4 mln euro sprzedano do holenderskiego SC Heerenveen.

7. Mocna pomoc

W każdym organizmie najważniejszy jest mózg. W zespole piłkarskim to środek pomocy. Górnik jest tutaj teraz mocny, bo w tej części boiska biega trio Roman Prochazka – Alasana Manneh i wspomniany wcześniej Nowak. Każdy z nich dokłada swoje, są w bardzo dobrej dyspozycji i świetnie się rozumieją. To w dużej mierze dzięki ich postawie gra jedenastki z Zabrza w bieżących rozgrywkach wygląda tak dobrze. Łącznie z meczem z Jagiellonią w PP, zespół na koncie ma już 15 bramek. Średnia na mecz to trzy gole!

8. Manneh „odpalił”

Już koniec poprzedniego sezonu pokazał, że 22-letni Gambijczyk Alasana Manneh ma olbrzymi potencjał. Teraz gra jeszcze lepiej, umiejętnie kierując grą zespołu. W meczu ze Stalą miał kontakt z piłką… 95 razy. Zdobył zresztą w Mielcu gola przedniej urody.


Czytaj jeszcze: Zabrzański walce chce jechać dalej!

– Bardzo się oczywiście cieszymy z tej jego postawy, ale też jesteśmy przekonani, że nie jest to jeszcze szczyt jego możliwości. Widać, że złapał pewność siebie, luz w zachowaniu, to jest teraz inny człowiek niż, ten który przychodził do Zabrza w zeszłym roku – ocenia [Dariusz Czernik], prezes Górnika.

9. Pewność między słupkami

W poprzednim sezonie najlepszym piłkarzem Górnika był Martin Chudy. Doświadczony słowacki bramkarz to ostoja drużyny. Pomógł i pomoże pewnie drużynie jeszcze nie raz. I choć na razie więcej się mówi o jego kolegach z przodu, to nie można o nim zapominać. To zawodnik, który graczom z przednich formacji dodaje wyjątkowej pewności siebie. Śrubuje przy tym swoisty rekord.

Od czasu, kiedy pojawił się w Polsce na początku 2019 roku, nie opuścił w ligowym spotkaniu ani minuty! W tej chwili na koncie pod rząd w ekstraklasie ma już 58 spotkań.

10. Mocna ławka

Jak podkreśla trener Brosz każdy na treningu walczy o swoje, a nikomu nie patrzy się w metrykę i zasługi. Silna ławka sprawia, że po wejściu na murawę nowi gracze sporo wnoszą, żeby przypomnieć o bramkach zdobywanych po zmianach, a strzelanych przez napastnika Piotra Krawczyka, który staje się takim dżokerem w talii Górnika czy Daniela Ściślaka ostatnio z Lechią.

Nie było też problemu z zastąpieniem Bochniewicza. W meczu z gdańszczanami i w Warszawie z Legią bezbłędnie ze wszystkiego wywiązał się nowy kapitan górniczej jedenastki, Michał Koj.


Na zdjęciu: Po odejściu Igora Angulo jego rodak Jesus Jimenez (z prawej) to w tej chwili gracz numer 1 „górniczej” jedenastki.

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus