Górnik Zabrze. To nie był mecz marzeń

W Zabrzu żal, że nie udało się pokonać Lecha i awansować do półfinału Pucharu Polski.


„Górnicy” mocno liczyli, że do trzech razy sztuka i w końcu uda im się ograć silnego w bieżących rozgrywkach Lecha. Nic takiego jednak nie nastąpiło, po raz trzeci w tym sezonie, po dwóch wcześniejszych wygranych w lidze, lepszy okazał się zespół z Poznania.

Za dużo zmian

– Krótko można powiedzieć, że pokazali nam w tym sezonie, że są lepsi od nas, bo wygrali przecież z nami w bieżących rozgrywkach i w lidze i w Pucharze Polski. Trzeba im zostawić to, że mają jakość i dobrze sobie radzą – mówił po przegranym w środę 0:2 spotkaniu Robert Dadok.

W starciu z liderem ekstraklasy zabrzanie nie bardzo mieli argumenty, żeby przeciwstawić się silnemu Lechowi.

– Było parę sytuacji, szczególnie w pierwszej połowie. OK, może rywal dominował, ale my staraliśmy się mieć wszystko pod kontrolą. Niestety, jedna akcja Lecha przyniosła mu bramkę. My też staraliśmy się swoje zrobić z przodu. Szkoda, że chociaż do przerwy nie udało się utrzymać tego bezbramkowego rezultatu, bo ta gra mogłaby wtedy zupełnie inaczej wyglądać. Przy 0:2 było o bramkę coraz trudniej – podkreśla Dadok, który w starciu z „Kolejorzem” był jedną z jaśniejszych postaci swojego zespołów, a kilka jego rajdów, szczególnie w I połowie, dezorganizowało szyki obronne rywala.

Sporo znaków zapytania i kontrowersji było odnośnie do wyjściowej jedenastki „górników”, w której było bardzo wielu graczy, którzy w lidze grają dużo mniej. Od pierwszej minuty na boisku występowali – nie licząc bramkarza Grzegorza Sandomierskiego – Jean Jules Mvondo, Dariusz Stalmach czy Mateusz Cholewiak.

Dopiero po przerwie, widząc, że nie idzie, trener Jan Urban desygnował do gry tych, którzy stanowią o sile górniczej jedenastki (Manneh, Janża, Kubica, Krawczyk). Czy coś by to jednak zmieniło w środowej potyczce? Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne, na ten moment Lech to najlepsza drużyna w ekstraklasie. Wyartykułował to też trener Urban.
Mocni, jak nigdy

– Nawet gdybyśmy wyszli tą umownie pierwszą jedenastką, to Lecha byłoby bardzo trudno pokonać. Od dawna żadna polska drużyna nie grała w lidze tak, jak oni. Przypominają mi ten zespół, który kilka lat temu wstecz miała Legia z Nikoliciem i Prijoviciem i która grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Mieli wtedy naprawdę mocną paczkę. Ja w tej chwili tak odbieram jedenastkę z Poznania – mówił po środowym spotkaniu szkoleniowiec Górnika.

Lech w Zabrzu, po wygraniu w sobotę z Pogonią w Szczecinie 3:0, odniósł kolejne bardzo ważne zwycięstwo w bardzo ważnej części sezonu. Drużyna prowadzona przez Macieja Skorżę jest liderem ekstraklasy, jest też już w półfinale Pucharu Polski.

– Cieszymy się z tego, w jakiej jesteśmy aktualnie formie. Mamy szeroką kadrę i widać, że zmiany, które przez trenera są dokonywane, nie wpływają na jakość naszej gry. Nie tracimy jakości, nie tracimy pewności siebie i to jest fantastyczne. Teraz skupiamy się już na Rakowie, gramy u siebie, przed swoją publicznością i ten mecz też oczywiście chcemy rozstrzygnąć na swoją korzyść. To bardzo ważne spotkanie – podkreśla pomocnik lechitów Radosław Murawski.

Piłkarza „Kolejorza” pytamy o cele na bieżące rozgrywki.

– Od początku mówiliśmy i nie ma się co chować za słowami, celem jest i mistrzostwo i Puchar Polski – podkreśla wychowanek Piasta.

Szykują się na „Pasy”

W Zabrzu teraz koncentrują się już wyłącznie na niedzielnej potyczce z Cracovią na swoim stadionie. 

– Nie ma się co podłamywać, aczkolwiek nadzieje przed tą pucharową grą z Lechem były takie, żeby zwyciężyć i grać dalej. No ale mówi się trudno. Trzeba teraz podnieść głowę i pokazać charakter w tym niedzielnym starciu z Cracovią – podkreśla waleczny Dadok.


Na zdjęciu: Robert Dadok (nr 96) w starciu ze strzelcem dwóch goli w meczu Górnik – Lech Joao Amaralem.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus.pl