Górnik Zabrze. To wielki zaszczyt być kapitanem
Słowacki bramkarz Martin Chudy w zabrzańskim klubie odnalazł się, jak mało kto. To teraz nowy kapitan 14-krotnego mistrza Polski.
Sylwetkę doświadczonego, bo 31-letniego bramkarza opisywaliśmy w „Sporcie” nie raz. Martin Chudy ma spore doświadczenie, w swojej karierze występował już w kilku solidnych i dobrych klubach.
Bije rekordy
U siebie w domu na nazwisko zapracował tuż przed transferem do Górnika, co miało miejsce zima niespełna dwa lata temu. Przed przyjściem do Polski z powodzenie występował w Spartaku Trnava, z którym zdobył mistrzostwo Słowacji. Jak mówił nam wtedy dobrze znany w pracy w naszych ligowych klubach Duszan Radolsky, należał wtedy nie tylko do czołowych bramkarzy w lidze naszego południowego sąsiada, ale i do czołowych graczy tamtejszej ekstraklasy.
W Polsce tylko potwierdza swoją klasę, choć łatwo mu nie było, bo przecież był czas, że o pozycję bramkarza numer 1 w Górniku musiał rywalizować i z Dawidem Kudłą i z Tomaszem Loską oraz Danielem Bielicą. W poprzednim sezonie został skalsyfikowany na drugim miejscu w klasyfikacji „Złotych butów” naszej redakcji. Przegrał tylko ze swoim rodakiem Frantiszkiem Plachem z Piasta.
Kibice Górnika wybrali go z kolei zawodnikiem sezonu 2019/20. Teraz Chudy pisze swój kolejny udany rozdział w pobycie w górniczym klubie. Nie byłoby tak eksponowanej pozycji jedenastki z Zabrza po dziewięciu kolejkach, gdyby nie dobra czy bardzo dobra postawa słowackiego bramkarza między słupkami.
W tym sezonie już pięć razy zachowywał czyste konto. Nie dał się pokonać w meczach ze Stalą Mielec (2:0), Lechią Gdańsk (3:0), Wisłą Kraków (0:0), Wartą Poznań (1:0) i ostatnio Śląskiem Wrocław (0:0). W poprzednim sezonie tych gier na „zero” zaliczył 10, ale w 37 ligowych spotkaniach. Teraz, mimo że tych gier będzie znacznie mniej, to mimo to może poprawić to osiągnięcie.
Inny rekord? Od momentu przyjścia do Górnika w styczniu 2019, to zagrał we wszystkich kolejnych 63 ekstraklasowych grach, nie opuszczając ani minuty! To ligowy rekord. Tutaj Chudego nikt nie przebija, choć goni go Alan Uryga z Wisły Płock, 59 kolejnych ligowych gier od początku do końca.
Zastąpił kolegów
Przed tygodniem Słowaka w bramce Górnika spotkało kolejne wyróżnienie. Pod nieobecność Michała Koja, to nie kto inny jak Chudy założył na ramię kapitańską opaskę. – Był to dla mnie wielki honor i zaszczyt móc być kapitanem Górnika. W przeszłości wielkie nazwiska nosiły opaskę kapitana. Oczywiście sytuacja ta wynikła z tego, że nie było Michała Koja i Jesusa Jimeneza. W związku z tym trener chciał, aby w tym meczu funkcję przejął ktoś starszy.
To duża odpowiedzialność. Dlatego chciałem wspólnie z Romanem Prochazką, jako najbardziej doświadczeni, pomóc drużynie i doprowadzić do dobrego wyniku. Przywieźliśmy punkt, a to dobry wynik – mówi Chudy, który świetnie czuje się w zabrzańskim zespole i w naszej ekstraklasie.
Wcześniej, oprócz gry w domu we wspomnianym Spartaku Trnava, a jeszcze dobrych kilka lat wcześniej w FC Nitra czy w czeskich klubach, jak Dukli Praga czy FK Teplice, nigdy nie osiągnął takiej pozycji i nie miał takich „przebiegów” jak teraz w Górniku, gdzie od dobrze ponad roku jest jedną z pierwszoplanowych postaci zespołu prowadzonego przez Marcina Brosza. Koledzy i kibice zabrzańskiej jedenastki liczą na jego kolejne bardzo dobre występy w następnych ligowych spotkaniach.
Na zdjęciu: Martin Chudy zadebiutował ostatnio w roli kapitana górniczej jedenastki.
Fot. gornikzabrze.pl