Górnik Zabrze. Tracą punkty i zawodników

Kiepskie nastroje w Zabrzu. Górnik miał walczyć o „coś”, a tymczasem przegrywa i nie zdobywa punktów.


Zabrzanie wiosną mieli powalczyć na dwóch frontach, i w lidze i w Pucharze Polski, ale nie bardzo to wychodzi. Górnicza ekipa w ostatnim czasie ma sporą zadyszkę. W trzech ostatnich spotkaniach drużyna prowadzona przez Jana Urbana zdobyła zaledwie punkt.

Szukanie środkowych obrońców

Przegrana w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą 1:2, potem remis z kolejnym walczącym o utrzymanie zespołem Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:1 u siebie, szczęśliwy zresztą, bo uratowany w samej końcówce przez Dani Pacheco, a w poniedziałek przegrana z Wisłą w Płocku 2:3, pechowa, bo po dobrym i emocjonującym spotkaniu. Tyle tylko, że za wrażenie artystyczne nikt w lidze punktów nie przyznaje.

Choć z „nafciarzami” zabrzanie uderzali na bramkę Krzysztofa Kamińskiego aż 24 razy, obijali poprzeczkę dwa razy i słupek, to dwie bramki udało się zdobyć dopiero w końcówce. Być może byłoby inaczej, gdyby na boisku była dwójka podstawowych środkowych obrońców, kapitan drużyny Przemysław Wiśniewski oraz Adrian Gryszkiewicz.

Obaj nie mogli zagrać z powodu pauzy za żółte kartki. Z drugiej strony w Zabrzu muszą się przyzwyczajać do tego, że tych dwóch zawodników nie ma na boisku. Dlaczego? Z końcem czerwca obu graczom kończą się umowy z Górnikiem. Adrian Gryszkiewicz już wcześniej mówił, że chce spróbować swoich sił za granicą. W przypadku tego 22-letniego obrońcy w grę wchodzą takie kluby, jak niemiecki Paderborn, węgierski Fehervar czy szwajcarski Lugano.

A co z „Wiśnią”? – Rozmowy były, ale na tą chwilę wszystko ucichło i zobaczymy co się wydarzy. Kontrakt z Górnikiem obowiązuje do 30 czerwca – mówił nam niedawno, a dopytywany na ile procentowo oceniłby swoje szanse pozostania w Górniku, czy jest to więcej czy mniej niż 50 proc. to odpowiedział krótko… pomidor. Tak czy inaczej w Zabrzu muszą się rozglądać latem za nowymi środkowymi obrońcami, bo choćby mecz w Płocku pokazał, że eksperymentalne zestawienie, to narażanie się na ciosy i kolejne niepotrzebne straty goli, jak w starciu z Wisłą.

Podolski czeka

Osobny temat to Lukas Podolski. Tutaj też póki co nie ma przełomu co do tego, czy mistrz świata z 2014 roku zostanie w Górniku na dłużej. A dobrze czy bardzo dobrze dla Górnika i dla całej ligi byłoby, gdyby dalej grał w Polsce. „Poldi” jest ostatnio w bardzo dobrej formie, a po odejściu z Zabrza zimą najlepszego strzelca Jesusa Jimenza, to w tej chwili kluczowy gracz z przedniej formacji w górniczej jedenastce. Jego umowa z 14-krotnym mistrzem Polski, jak w przypadku Wiśniewskiego i Gryszkiewicza, też wygasa latem. Co będzie z nim dalej?

– Chodzi o to, żeby ten klub miał jakiś plan, jakieś wyznaczone cele. Nie tylko, żeby być zadowolonym, że walczy się o miejsca 10-12, tylko o coś większego. Nie mówię, że klub ma deklarować, że walczymy o mistrza, wkładając w zespół 10 milionów euro. Nie jestem szaleńcem żeby tak mówić, ale jak podkreślam, ważny jest ten plan na przyszłość. Na tym mi zależy – mówił nam niedawno Lukas Podolski.

Teraz „Biała gwiazda”

Na razie wiosną „górnicy” są niestety takim zespołem, o którym mówi doświadczony zawodnik. W 8 grach w tym roku w lidze zgromadzili ledwie 9 punktów, co daje im w tabeli 11 miejsce za tegoroczne gry. Ich niedzielny rywal jest pod tym względem jeszcze gorszy.

Wisła Kraków prowadzona przez Jerzego Brzęczka tych punktów zgromadziła ledwie cztery, ani razu jeszcze nie wygrała, a teraz naprawdę gra już z brzytwą na gardle. Oby przełamanie nie nastąpiło właśnie w starciu z Górnikiem, który jak pamiętamy jesienią na stadionie im. Ernesta Pohla poległ 0:1 po bramce zdobytej przez Michala Frydrycha.


Na zdjęciu: Adrian Gryszkiewicz (nr 27) i Przemysław Wiśniewski to dwójka zawodników, która latem ma opuścić Górnika.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFcus