Górnik Zabrze. Transferowe niewypały

Wielu zawodników, którzy w ostatnim czasie pojawili się w Górniku Zabrze, nie zdało egzaminu. Jednym z nich był Filip Bainović.


Były młodzieżowy reprezentant Serbii przyjechał do Zabrza latem 2019 roku. Tamto okienko transferowe było jednym z rekordowych, bo w przebudowywanej kadrze pojawiło się kilkunastu nowych zawodników.

Asysty do zapamiętania

Jednym z nich był Serb Filip Bainović. W aklimatyzacji pomagał mu jego rodak Boris Sekulić. Z występami Bainovicia wiązano nadzieje. Do kadry młodzieżowej powoływał go Ilja Petković, nieżyjący od pół roku były selekcjoner reprezentacji Jugosławii oraz Serbii, trenerska znakomitość. Bainović grał sporo w Radzie Belgrad, a do Polski wysłał go znany z ligowych boisk Vuk Sotirović, jego menedżer. – Górnik to wielki klub. Kiedy pojawiła się oferta, nie miałem wątpliwości, żeby z niej skorzystać. Mam nadzieję być tu długo i walczyć o czołowe lokaty – mówił nam po podpisaniu kontraktu.

W pierwszym sezonie wystąpił 20 razy, z czego 10 w wyjściowym składzie; w zeszłym roku był już tylko rezerwowym. Jedynie w dwóch czerwcowych meczach z ŁKS-em (3:1) i Wisłą Kraków (0:1) zagrał od pierwszego gwizdka. Jesienią zagrał 7 razy, ale uzbierał zaledwie 110 minut. W tej sytuacji nie zdziwił fakt, że został wypożyczony do Radnika Surdulica, 9. obecnie zespołu serbskiej Super Ligi. Co będzie potem?

Jego umowa obowiązuje do czerwca 2022 roku, ale patrząc na kadrę Górnika, trudno mu wróżyć w Zabrzu jakiekolwiek perspektywy. 24-latek zdecydowanie przegrywa walkę na pozycji defensywnego pomocnika z Alasaną Mannehem czy młodymi zawodnikami, jak dobrze prezentującymi się w sparingach Krzysztofem Kubicą, czy grającym bez kompleksów Norbertem Wojtuszkiem.

W tej sytuacji Serba na polskich boiskach możemy już nie zobaczyć. Zapamiętany zostanie z asyst, jakie zaliczył w 30 spotkaniach (27 ligowe+3 pucharowe), a jego podanie w meczu z Rakowem uznane zostało za asystę sezonu 2019/20. Z kolei zagranie otwierające drogę do bramki Jesusowi Jimenezowi w derbowym starciu z Piastem okrzyknięto podaniem 2020 roku.

Nie sprawdzili się

Dodajmy, że latem 2019 roku do Zabrza trafili też inni, którzy się nie sprawdzili. Jednym z nich był Argentyńczyk Juan Bauza. Zagrał w zaledwie 6 ligowych meczach i szybko przeszedł do rumuńskiego FK Csikszereda, gdzie w poprzednim sezonie też nie przekonywał. Teraz jest lepiej, bo na koncie ma 4 bramki. A Ishmael Baidoo, który w Zabrzu pojawił się da lata temu? Za zawodnika bułgarskiego Septemwri Sofia Górnik zapłacił około 0,5 miliona złotych. Teraz skrzydłowy z Ghany biega po II-ligowych boiskach, broniąc barw Pogoni Siedlce, a w Zabrzu ma umowę do czerwca przyszłego roku.


Czytaj jeszcze: Niepokoi brak jakości

Interes życia

W tym kontekście trzeba również wspomnieć o Giorgosie Giakoumakisie, który – razem z kolegą z AEK Ateny, Stavrosem Vasilantonopoulosem – trafił do Zabrza przed rokiem, a dokładnie w ostatnim dniu transferowego okienka. Zagrał w 12 meczach, strzelił 3 gole. Górnik chciał, żeby został w klubie, ale ostatecznie ten szybki i silny zawodnik przeniósł się do przeciętnego, holenderskiego VVV-Venlo, gdzie robi furorę.

W silnej Eredivisie ma już 21 bramek, a w styczniu został uznany za najlepiej trafiającego napastnika świata! Wyróżnienie to przyznała mu Międzynarodowa Federacja Historyków i Statystyków Futbolu (IFFHS). Dodajmy, że Venlo w sierpniu zeszłego roku zapłaciło za niego 600 tysięcy euro. Teraz wartość Greka idzie w miliony, a Holendrzy mogą zacierać dłonie, bo zrobili interes życia.

Oby i Górnik zrobił taki w końcówce tego okienka, bo na razie po stronie jego zysków nie ma ani jednego nazwiska, a pierwszy mecz z Lechem (1:1) pokazał, że wzmocnienie – szczególnie siły ognia – mocno by się przydało.


Na zdjęciu: Filip Bainović dał się poznać na polskich boiskach, jako dobry „asystent”.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus.pl