Górnik Zabrze. Trudny moment

Trwa zła seria jedenastki z Zabrza, która nie potrafi wygrać meczu.


Bieżący sezon rozpoczął się dla Górnika fantastycznie. Mimo, że latem nie udało się rozegrać żadnego sparingu, a zespół został solidnie zmieniony i zaczął grać w nowym ustawieniu, z trójką środkowych obrońców, wygrywał mecz za meczem.

Musieli gonić

Zaczęło się od odesłania z kwitkiem w rozgrywkach o Puchar Polski Jagiellonii Białystok (3:1). Potem były cztery kolejne wygrane w lidze, w tym z Legią przy Łazienkowskiej po porywającej grze 3:1. Regres zaczął się pod koniec roku. Na początku grudnia udało się jeszcze wygrać z Wisłą w Płocku, ale potem były już tylko kolejne porażki.

Jedenastka z Zabrza przegrała także bitwę o ćwierćfinał Pucharu Polski z Rakowem w Bełchatowie. Częstochowianie już po kilkunastu minutach prowadzili dwoma bramkami. W II połowie do wyrównania dwoma trafieniami doprowadził jednak Jesus Jimenez. Końcówka to jednak dwa trafienia rywala i ostatecznie triumf częstochowian 4:2.

Nic dziwnego, że po meczu rozegranym na zmrożonej płycie boiska w Bełchatowie, którego na dodatek w ogóle nie można było nigdzie obejrzeć, humory w ekipie Górnika były kiepskie.

– Goniliśmy, goniliśmy całą drugą połowę. Chcieliśmy nie tylko dojść Raków, ale też przechylić szalę na naszą korzyść. W końcówce to była wymiana ciosów. Mieliśmy my swoje sytuacje, miał je rywal i to on je wykorzystał. Szkoda, że nam się nie udało – komentował po meczu Marcin Brosz, szkoleniowiec górniczej jedenastki.

– Trudno zaakceptować tę porażkę. Przede wszystkim złożyła się na nią bardzo słaba pierwsza połowa w naszym wykonaniu. Straciliśmy dwie bramki, a mogło być jeszcze gorzej, mogliśmy ich stracić trzy lub cztery. Druga połowa była już znacznie lepsza. Nie mieliśmy nic do stracenia, wyrównaliśmy rezultat spotkania, ale niestety w końcówce sędzia przyznał im karnego i odpadamy – to z kolei Erik Janża, słoweński zawodnik Górnika.

Tyle bramek nie tracą

Dodajmy, że w tym sezonie nikt jeszcze jedenastce z Zabrza nie strzelił 4 bramek w jednym spotkaniu (sparingowego meczu z SC Freiburg 1:4 na początku września nie liczymy). Kiedy po raz ostatni w oficjalnej grze „górnicy” dali sobie wbić aż cztery gole? Było to w marcu zeszłego roku, tuż przed przerwą spowodowaną pandemią koronawirusa. Zabrzanie przegrali wtedy 1:4 z Lechem w Poznaniu (3 marca 2020). W tym sezonie raz stracili trzy gole w jednym meczu i wbił je nie kto inny, jak jedenastka spod Jasnej Góry, na dodatek na Stadionie im. Ernesta Pohla. Było wtedy 1:3. Bilans gier z Rakowem Górnika jest więc w bieżących rozgrywkach wyjątkowo kiepski.

Na pewno nie pomogła zmiana między słupkami w środowej grze. W przedmeczowej zapowiedzi pisaliśmy, że miejsce Martina Chuda może zając Dawid Kudła i tak się stało. Trudno wszystko zwalać na bramkarza, ale numer 2 między słupkami z górniczym zespole nie miał w środę dobrego dnia, jak zresztą jego koledzy z pola.


Czytaj jeszcze: Liczy na bramki i kibiców

– Jeśli będziemy kontynuować i grać tak, jak było to w drugiej połowie meczu z Rakowem, to będzie dobrze. Musimy walczyć. To ciężki moment w rozgrywkach dla nas, bo nie wygrywamy, ale trzeba pracować i koncentrować się przed poniedziałkowym ligowym meczem u siebie – zaznacza Janża.

Powody do optymizmu? W marcu zeszłego roku po porażce w Poznaniu 1:4 zespół szybko się podniósł i wygrał u siebie kolejną grę z Cracovią (3:2). W drużynie debiutowali wtedy pozyskani z AEK Grecy, Stavros Vasilantonopoulos oraz szalejący teraz w Holandii Giorgos Giakoumakis. Teraz pewnie po raz pierwszy w ekstraklasie zagra pozyskany we wtorek Richmond Boakye. W Częstochowie trener Brosz wpuścił go na murawę w końcówce. Na bramki i dobre zagrania reprezentanta Ghany, który strzelał już gole na kilku kontynentach, mocno w Zabrzu liczą.


5

KOLEJNYCH ligowych i pucharowych gier nie wygrał Górnik. Zła seria zaczęła się od porażki z Cracovią u siebie w lidze 0:2. Potem była przegrana przed świętami z Jagiellonią 0:1, remis z Lechem 1:1, porażka w niedzielę z Podbeskidziem na jego terenie 1:2 i wreszcie w środę w Bełchatowie z Rakowem 2:4.


Na zdjęciu: Piłkarze Górnika (białe stroje) mają po kolejnej porażce o czym myśleć…

Fot. Adam Starszyński/PressFocus