Górnik Zabrze. Umiarkowane zadowolenie

Górnik dobrze rozpoczął spotkanie z jedenastką z Mazowsza, bo już po kilkunastu minutach mógł objąć prowadzenie. Jedenastki nie wykorzystał jednak super strzelec zabrzan Igor Angulo, choć trzeba przyznać, że świetną interwencją oraz refleksem popisał się w tej sytuacji Bartłomiej Żynel.

Determinacja „Wolsztyna”

Do przerwy okazje mieli jeszcze debiutujący w zabrzańskiej ekipie Alasana Manneh oraz Kamil Zapolnik. Młody bramkarz „nafciarzy” nie dał się jednak zaskoczyć. Gospodarze w żaden sposób nie potrafili sobie poradzić z defensywą Górnika. Bardzo dobrze grała zwłaszcza dwójka środkowych obrońców Paweł Bochniewicz oraz Przemysław Wiśniewski. Wysocy defensorzy dokładali też swoje z przodu. To właśnie po główce Bochniewicza piłka w I połowie wylądowała na poprzeczce, a zaraz potem był faul Żynela na Szymonie Matuszku zakończony niewykorzystaną przez Angulo jedenastką. Rywal do przerwy nie oddał ani jednego strzału na bramkę strzeżoną przez Martina Chudego.

Moment nieuwagi po przerwie kosztował stratę gola. Wiśniewski na granicy pola karnego nieprzepisowo powstrzymywał rozpędzonego Oskara Zawadę, a karnego wykorzystał Dominik Furman. W tym czasie na boisku nie było już nieźle poczynającego sobie w pierwszej części Manneha. Młody Gambijczyk został zmieniony przez Łukasza Wolsztyńskiego, który z minuty na minutę się rozkręcał. To właśnie determinacja „Wolsztyna” i odebranie piłki Mateuszowi Szwochowi pozwoliło na zaliczenie mu asysty przy wyrównującym trafieniu Angulo.

Pomógł VAR

Stworzyli wiele sytuacji

– Na pewno bardziej podobała mi się druga połowa, w której było więcej sytuacji, więcej się działo na murawie. Tak naprawdę ten mecz mógł się skończyć każdym rezultatem. My też byśmy chcieli, aby nasz zespół zawsze prezentował się tak jak w drugiej połowie. Czeka nas jeszcze dużo treningów, by być lepszym zespołem, niż pokazaliśmy z Wisłą. Tak ogólnie plusem była ilość naszych strzałów w światło bramki. Możemy być zadowoleni, że na trudnym terenie stworzyliśmy sobie tyle sytuacji – podkreślał po meczu trener Marcin Brosz.

W całym meczu zabrzanie sześć razy celnie uderzali na bramkę Wisły, płocczanie ledwie dwa razy, w tym raz z rzutu karnego.

– Mecz był wyrównany do przerwy. Potem strzeliliśmy bramkę i szkoda, że nie udało się tego dowieźć do końca. No ale co zrobić, szanujemy ten punkt, bo też nam coś daje. Co do obronionego przeze mnie karnego, to na pewno poczułem ulgę, bo wcześniej tę jedenastkę sprokurowałem. Chciałem uratować drużynę i to mi się udało. Potem, przy naszym prowadzeniu mieliśmy swoje sytuacje, ale niestety nie wykorzystaliśmy ich, a w futbolu często tak bywa, że te niewykorzystane okazje się mszczą. Bierzemy ten punkt i patrzymy do przodu – komentował z kolei jeden z najlepszych na murawie w poniedziałkowym meczu Bartłomiej Żynel.

 

Na zdjęciu: Paweł Bochniewicz (z prawej) należał do mocnych punktów Górnika w starciu z Wisłą w Płocku.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem