Górnik Zabrze. Urban wiedział co robi

Kto wie, jak zakończyłoby się spotkanie Górnika z Wisłą Płock, gdyby nie wpuszczenie na boisko w końcówce Bartosza Nowaka.


W sobotnim starciu z „nafciarzami” drużyna prowadzona przez Jana Urbana przechodziła trudne chwile. Dwa razy przegrywała i zanosiło się na to, że po nieszczęśliwie przegranym meczu w Niecieczy przed tygodniem i tym razem o punkty może być krucho.

Nie chce być dżokerem

Tym razem jednak karta odwróciła się na górniczą stronę. Nie tylko udało się wyrównać, ale w ostatnich minutach przechylić szalę na swoją korzyść i zwyciężyć 4:2. Pomogła dobra zmiana dokonana przez szkoleniowca Górnika i wpuszczenia na boisko w 74 minucie [Bartosza Nowaka]. W ośmiu poprzednich ligowych spotkaniach 28-letni pomocnik wybiegał na boisko w wyjściowym składzie.

Teraz wszedł z ławki, zastępując na murawie Piotra Krawczyka. Nie minęło kilka minut, a wykorzystał dobre podanie od Jesusa Jimenza i trafił do siatki strzeżonej przez Krzysztofa Kamińskiego.

– Cieszę się, że pomogłem drużynie, że zdobyłem bramkę, bo ostatnio mocno chciałem, ale jakoś nie wychodziło. Teraz się udało i fajna sprawa. Mam nadzieję, że tym dżokerem stałem się jednorazowo, a nie na dłużej. Najważniejsze jednak, że trzy punkty zostały u nas – komentował po meczu Nowak.



Starcie z Wisłą na pewno nie układało się dla zabrzan tak, jak sobie zakładali. – Pierwsza połowa była ciężka, bo tych sytuacji nie mieliśmy za wiele, a na dodatek przeciwnik wyszedł jeszcze na prowadzenie. Szczęśliwie że szybko odpowiedzieliśmy, bo gdyby tak nie było, to różnie to mogłoby wyglądać. Potem z każdą minuty było już lepiej, bo Wisła słabła, na boisku robiły się przestrzenie i to nas napędzało.

Mimo że ponownie przegrywaliśmy, to bardzo chcieliśmy odrobić stratę i zagrażać bramce rywala. Już pod koniec meczu stworzyliśmy sobie bardzo wiele sytuacji, no i najważniejsze, że trzy punkty zostały u nas. To bardzo ważna wygrana po tym meczu w Niecieczy – podkreśla pomocnik Górnika.

Wyciągają wnioski

We wcześniejszych meczach zabrzanie kiedy tracili gole, to zwieszali głowy o oddawali pole rywalowi. W sobotę tak już nie było. – Oglądamy te mecze. Czasem to trwa dłużej, czasem krócej, ale wyciągamy z wszystkiego wnioski. Chcemy się rozwijać, chcemy tych błędów popełniać mniej, a pokazywać to co mamy dobrego.

Przed meczem z Wisłą Płock powiedzieliśmy sobie, że musimy zagrać agresywnie przez całe spotkanie i to się udało. Pod koniec spotkania, kiedy rywal opadł z sił zaatakowaliśmy i wygraliśmy. Teraz te dwa najbliższe tygodnie będą w dużo lepszych humorach – zaznacza Bartosz Nowak.


Na zdjęciu: W spotkaniu z Wisłą Płock Bartosz Nowak zdobył gola na 3:2.

Fot. Marta Badowska/PressFocus