Górnik Zabrze. Vasilantonopoulos sporo stracił

Pozyskany w ostatnim dniu zimowego okienka transferowego Stavros Vasilantonopoulos sporo stracił na wybuchu z pandemią koronawirusa.


Grecki prawy obrońca pojawił się w Zabrzu 2 marca, razem z klubowym kolegą z AEK Ateny Giorgosem Giakoumakisem. Zaledwie kilka dni później, 28-letni Stavros Vasilantonopoulos został bohaterem zwycięskiego meczu z Cracovią.

Muszą być ostrożni

Przez większą część spotkania z „Pasami” grał ze złamanym nosem, nie dając się trenerowi Marcinowi Broszowi ściągnąć z boiska, a w końcówce zadał rywalowi decydujący cios, zdobywając efektowną bramkę na 3:2.

Nie tylko został wybrany piłkarzem meczu, otrzymując od Stanisława Sętkowskiego dorodnego koguta, nie bardzo zresztą wiedząc co z nim zrobić, ale też znalazł się w jedenastce kolejki, a fani wybrali go na piłkarza 26 serii gier ekstraklasy. Mocne wejście jak na doświadczonego debiutanta!

Niestety, zaraz potem, z powodu pandemii wszystko stanęło, a piłkarze rozjechali się do domów. Giakoumakis i Vasilantonopoulos zostali na miejscu w Zabrzu, stosując się do wytycznych i wszelkich możliwych obostrzeń. Jak wyglądała ta przymusowa kwarantanna w przypadków dwóch greckich piłkarzy, którzy ledwie co pojawili się w Polsce?


Czytaj jeszcze: Głupio byłoby nie zacząć…


– Nikt nie mógł przewidzieć, że po tym, jak przyjechaliśmy do Polski, to tak się wszystko potoczy, nie tylko zresztą tutaj, ale na całym świecie. Po pierwsze liczy się zdrowie zarówno nasze, jak i naszych rodzin, generalnie wszystkich ludzi na świecie.

Myślę, że musimy być ostrożni zarówno teraz, jak i w kolejnych dniach, ponieważ według mnie nic się jeszcze nie skończyło. Musimy bardzo na siebie uważać – dzieli się swoimi spostrzeżeniami z oficjalną stroną górniczego klubu Vasilantonopoulos .

Jak wyglądała izolacja w jego wypadku? – Było to trudne. Czytałem książki, grałem z Giorgosem w Fifę na PlayStation. No i oczywiście każdego dnia odbywałem w domu trening według rozpiski sztabu szkoleniowego.

Na szczęście teraz wróciliśmy już na boiska i jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi, ale tak jak mówię, musimy być bardzo ostrożni i dbać o siebie nawzajem, ponieważ pierwsze dni są trudne. Byliśmy prawie pięćdziesiąt dni z dala od futbolu i musimy uważać zarówno na wirus jak i na treningi – zaznacza doświadczony zawodnik.

Pomoc od Koja

Od poniedziałku piłkarze ćwiczą już w dużych grupach. W jednym czasie na boisku może przebywać 25 graczy, a więc to powrót to normalnych zajęć. W ten sposób można myśleć, żeby jak najlepiej przygotować się do pierwszego ligowego meczu po długiej przerwie, którym będzie wyjazdowe starcie z ŁKS Łódź 30 maja.

Vasilantonopoulos liczy na kolejny dobry mecz w wykonaniu swojego zespołu, a także swoim. Co ciekawe i jemu i Giakoumakisowi pomaga Michał Koj. Śląski obrońca ma na swoim koncie dwuletni pobyt w Panathinaikosie w latach 2010-2012. – Michał bardzo pomaga i mnie i Giorgosowi.

Podczas kwarantanny dużo z nim rozmawialiśmy, informował nas o zasadach panujących w Polsce i nie tylko. Bardzo mu za to dziękujemy. Teraz, gdy wróciliśmy już do zajęć treningowych, to tłumaczy nam wszystko i udziela cennych wskazówek – zaznacza Vasilantonopoulos.


Złota donica dla Pawłowskiego

Prawy obrońca Górnika Dariusz Pawłowski triumfatorem Ekstraquizu, zorganizowanego przez redakcję TVP Sport. W każdym pojedynku zawodnicy odpowiadali na sześć pytań wybranych z dziesięciu kategorii: historia ekstraklasy, bieżący sezon, królowie strzelców, trenerzy, obcokrajowcy, oni tam grali?, polskie kluby w Europie, kto to powiedział?, pseudonimy, stadiony.

W #1z16 Ekstraquizu Pawłowski pokonywał kolejno Jakuba Wójcickiego z Jagiellonii, Adama Marciniaka z Arki, Cezarego Stefańczyka z Wisły Płock, a w finale okazał się lepszy Łukasza Turzynieckiego z Widzewa, którego pokonał 6:2. W nagrodę za 1 miejsce otrzymał… donicę trenera Michała Probierza!


Na zdjęciu: Stavros Vasilantonopoulos z ostrożnością podchodzi do luzowanie obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa.

Fot. gornikzabrze.pl