Górnik Zabrze w Gdańsku zatrzymał Lechię

Chociaż pierwsze minuty nie zapowiadały szczęśliwego zakończenia, zabrzanie otrząsnęli się i w dobrym stylu wywieźli z Gdańska cenny remis.


Odmieniona przez trenera Tomasza Kaczmarka Lechia notowała serię pięciu kolejnych zwycięstw i imponowała swoją grą. Najmłodszy w ekstraklasie szkoleniowiec nie ekscytował się jednak zbytnio spotkaniem z Górnikiem, który w tabeli znajdował się dużo niżej niż jego drużyna. On mówił jasno – to będzie dla gdańszczan jeden z najtrudniejszych testów najbliższych tygodni. Miał rację.

Pierwsze 20 minut odbyło się jednak pod dyktando Lechii i wydawało się, że gospodarze odniosą łatwą wygraną. Zabrzanie popełniali dużo prostych błędów i nie potrafili odnaleźć się przy agresywnym pressingu piłkarzy z Gdańska. Gospodarze dobrze zamykali przestrzenie i wymuszali błędy na Ślązakach, którzy nie umieli się ogarnąć. Lechia zaczęła stwarzać sobie sytuacje, a w 10 minucie jedną z nich wykorzystał Łukasz Zwoliński. Nie popisał się kapitan zabrzan, Przemysław Wiśniewski, który zanotował głupią stratę, a chwilę potem odbił się jeszcze od „Zwolaka”, który „wkręcił” również Rafała Janickiego.

Dopiero w 20 minucie obiecujące uderzenie sprzed pola karnego oddał Alasana Manneh, co było efektem ładnej, „małej gry” piłką Górnika. Był to pewien moment przełomowy, bo od tej chwili „Trójkolorowi” zaczęli dorównywać swoją grą rywalowi. Uaktywniło się ofensywne trio Nowak – Jimenez – Podolski, które coraz częściej zaczęło pokazywać się w akcjach zaczepnych. W 26 minucie po podaniu Bartosza Nowaka strzał w Duszana Kuciaka oddał Lukas Podolski, chwilę potem po centrze „Poldiego” potężnym wolejem gdańskiego bramkarza sprawdził (grający zaskakująco dobry mecz) Robert Dadok.

Starania gości dały efekt w 42 minucie, kiedy futbolówki spod własnej „szesnastki” nie wyekspediowali tym razem gracze Lechii. Dadok dograł do Nowaka, a ten sprytnym przyjęciem oszukał dwóch przeciwników, strzałem w krótki róg pokonując Kuciaka. Dwie minuty później dużo miejsce na skraju pola karnego miał Jesus Jimenez, ale trafił tylko w słowackiego golkipera.

Reakcja Górnika na dominację Lechii była zaskakująco dobra i ten pozytywny odzew widać było też po przerwie. Spotkanie co prawda stało się ślamazarne, pełne niedokładności i cierpiące na brak okazji, ale taki obrót spraw był na rękę gości, którzy w Gdańsku nic nie musieli – co najwyżej mogli. Większa presja spoczywała na gospodarzach, ale ci zupełnie nie potrafili nawiązać do świetnego początku spotkania. Paradoksalnie to skazywani na pożarcie zabrzanie byli bliżsi wyjścia na prowadzenie!

W 64 minucie przypadkową piłkę w polu karnym zgarnął Nowak, tym razem uderzając nad poprzeczką. W 84 minucie Kuciaka omal nie pokonał jego obrońca, Michał Nalepa, a pięć minut później centymetrów brakowało główkującemu Krzysztofowi Kubicy. Lechia w końcu została więc zatrzymana, a wiele drużyn ekstraklasy powinno brać przykład z tego, jak z gdańszczanami poradził sobie dzisiaj Górnik.


Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze 1:1 (1:1)

1:0 – Zwoliński, 10 min (asysta Paixao), 1:1 – Nowak, 42 min (asysta Dadok)

LECHIA: Kuciak – Żukowski, Nalepa, Maloca, Conrado – Durmus (71. Diabate), Kryeziu (85. Biegański), Gajos, Sezonienko (77. Terrazzino) – Paixao – Zwoliński (85. Szczepański). Trener Tomasz KACZMAREK. Rezerwowi: Alomerović, Kopacz, Diabate, Haydary, Szczepański, Terrazzino, Makowski, Biegański, Musolitin

GÓRNIK: Sandomierski – Wiśniewski, Janicki, Gryszkiewicz – Dadok, Kubica, Manneh, Janża – Nowak, Jimenez, Podolski. Trener Jan URBAN. Rezerwowi: Bielica, Bainović, Mvondo, Pawłowski, Wojtuszek, Szymański, Krawczyk, Sanogo, Toszewski

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Żółte kartki: Sezonienko, Diabate – Wiśniewski, Kubica


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus