Górnik Zabrze. Walka o skład

W Zabrzu trwa rywalizacja o to, kto w sobotnim wyjazdowym spotkaniu z ŁKS w Łodzie wybiegnie w podstawowym składzie.


Ligowym trenerom sprawę w normalnych przygotowaniach komplikuje to, że przed restartem prowadzone przez nich drużyny nie mogą rozgrywać – ze względów bezpieczeństwa – meczów sparingowych.

Liga z marszu

Tak też jest oczywiście w Górniku. W tej sytuacji trzeba bazować na wewnętrznych gierkach, to one – choć w części – mają zastąpić kontrolne starcia. Za zabrzanami dwa takie „mecze”. Ten ostatni odbył się w sobotę na głównej płycie Stadionu im. Ernesta Pohla, gdzie zresztą wcześniej pierwszy zespół też trenował. Wszystko po to, żeby być w pełnej gotowości i jak najlepiej przygotowanym do arcyważnej potyczki w Łodzi.

– Za nami ciężki okres, bo w tym ostatnim czasie trenowaliśmy naprawdę mocno. Ten tydzień jest dla nas kluczowy. Trenerzy zejdą z obciążeń i ta intensywność nie będzie już taka, jak było to wcześniej. Dzięki temu będziemy dobrze przygotowani i w dobrej formie w sobotę – tłumaczy Szymon Matuszek.

Kapitan górniczej jedenastki mówi, że jak w innych klubach, tak też w Zabrzu jest niepewność przed restartem.

– Robimy wszystko, żeby było jak najlepiej, temu wszystko jest podporządkowane, ale jak faktycznie będzie, to się okaże już w samym meczu. Czujemy się dobrze, nie ma żadnych kontuzji, a to bardzo ważne, bo jak mówię, ten ostatni miesięcy nie był łatwy. Siedzenie w domach, a potem intensywne treningi. Trzeba się cieszyć z tego, że wszyscy jesteśmy zdrowi i z pełnym składem będzie można przystąpić do pierwszego meczu – mówi doświadczony ligowiec.


Przeczytaj jeszcze: Trening na głównej płycie


Teraz piłkarzom brakuje przede wszystkim gry.

– To dziwna sytuacja, bo wiadomo, do ligi przystępujemy z marszu, bez grania jakiegokolwiek spotkania, ale tutaj wszyscy mają równe szanse, bo na takich samych zasadach przystępujemy do rywalizacji. Jest inaczej, ale wszyscy chcemy stawić temu czoła, bo dążymy do normalności, do tego, żeby na stadionach ponownie pokazali się kibice, a tylko taką drogą można iść, jak ma to miejsce teraz. Na pewno te pierwsze spotkania nie będą łatwe i dla nas i dla kibiców, którym pozostaje oglądanie wszystkiego w telewizji. Bez tej oprawy, bez tego dopingu będzie zupełnie inaczej, ale trzeba to przeboleć. Oby nie było jakichś komplikacji zdrowotnych i oby te pierwsze kolejki zostały bez problemów rozegrane, a potem oby były wdrażane kolejne możliwości, czyli wpuszczenie kibiców na trybuny – podkreśla Matuszek.

Trener rotuje składem

Nad czym trener Marcin Brosz i jego współpracownicy będą się głowić przed starciem z beniaminkiem? Na pewno przede wszystkim nad zestawieniem linii pomocy. W porównaniu do ostatniego, wygranego meczu z Cracovią 3:2 (6 marca), nie ma już przecież Łukasza Wolsztyńskiego, który akurat w starciu z „Pasami” nabawił się paskudnej kontuzji zerwania wiązadeł i teraz przechodzi rehabilitację. To szansa dla innych. Być może od początku zagra grecki napastnik Giorgos Giakoumakis, bo występ jego rodaka i kolegi z AEK Ateny Stavrosa Vasilantonopoulosa na prawej obronie, po tym, co pokazał w swoim debiucie z Cracovią, jest pewny. O miejsce w podstawowej jedenastce walczy też Matuszek.

– Trener rotuje. W poprzedniej gierce ja byłem w pierwszym składzie teraz, jak graliśmy w sobotę, to w tym umownym wyjściowym zestawieniu grał Manneh. Dziś bliżej gry to jest chyba on, ale ja się nie poddaję. Do pierwszego meczu z ŁKS zostało jeszcze kilka dni, walczę o to, żeby grać w podstawowym składzie, a jeżeli nie, to jak będę mógł, to postaram się pomóc zespołowi w końcówce. Mam nadzieję, że w Łodzi dostane swoją szansę – mówi kapitan zabrzańskiej jedenastki.

Teraz przed zawodnikami ostatni etap przygotowań do meczu z ŁKS. W poniedziałek zawodnicy trenowali indywidualnie, od wtorku już normalny mikro cykl przed starciem z beniaminkiem.

Na zdjęciu: Szymon Matuszek (przy piłce) walczy o miejsce w podstawowej jedenastce Górnika.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl