Górnik Zabrze. Wezmą kolejnego Słowaka?

 

Niewykluczone, że wkrótce w Zabrzu pojawi się kolejny piłkarz zza południowej granicy. Chodzi o pomocnika Miroslava Kacera.

 

O sytuacji MSK Żylina, klubu ze Słowacji pisaliśmy w zeszłym tygodniu. W poprzedni poniedziałek siedmiokrotny mistrz Słowacji został sensacyjnie postawiony w stan likwidacji. O co poszło?

Przykre pożegnanie

O to, że zawodnicy nie chcieli się zgodzić na drastyczne cięcia w swoich płacach. Tych najlepszych miały one dotknąć drastycznie, właściciel klubu i jeden z najbogatszych Słowaków Jozef Antosik zdecydował, że będą to 50, a w niektórych przypadkach nawet 80 procentowe cięcia po zarobkach najlepszych piłkarzy.

W tej sytuacji zwrócili się oni o pomoc do Unii Słowackich Piłkarzy Zawodowych, na której czele stoi dobrze znany u nas Jan Mucha, były bramkarz m.in. Legii Warszawa. To zdenerwowało właściciela, który poprzez maila, kuriera i pocztę powysyłał najlepiej zarabiającym zawodnikom wymówienia. Dotyczy to 17 zawodników.

– Od 1 maja będą wolnymi zawodnikami. Niektórzy z nich, jak bramkarze, nie będą mieli kłopotów ze znalezieniem nowego klubu, bo są dobrzy. Inni mogą mieć jednak problemy, tak że tutaj wszyscy tracą – uważa Mojmir Stasko, dziennikarz słowackiego „Sportu”.

Problemów ze znalezieniem nowego pracodawcy nie powinien mieć Miroslav Kacer. Ten ofensywnie grający pomocnik jest jednym z tych, którym właściciel klubu Jozef Antosik podziękował. Wymówienie przyszło do niego listownie. Jak tłumaczy słowackiemu „Sportowi” mocno go to zabolało. Pochodzi bowiem z Żyliny, jest wychowankiem klubu, w którym przechodził wszystkie szczeble zawodniczej kariery. Teraz postanowiono się z nim pożegnać.

Na liście Górnika?

– Co do całej tej sytuacji to powiem, że Unia Piłkarzy Zawodowych powstała po to, aby pomagać profesjonalnym zawodnikom. Nie uważam, że poprzez to, że zwróciliśmy się do niej o pomoc, to działaliśmy nerwowo. To, że klub to tak odebrał, to już inna sprawa. My piłkarze nic na to nie poradzimy.

Najważniejsze jest teraz utrzymanie formy. Trenuję na własną rękę, tek żeby utrzymać dobrą dyspozycję. Ma to dziś kluczowe znaczenie. Przy tych swoich treningach korzystam z kontaktów z przeszłości. Pomagają inni. Zobaczymy czy i kiedy pojawi się jakaś oferta z innego klubu – mówi 24-letni Kacer, były już kapitan MSK.

Akurat ten piłkarz nie powinien narzekać, bo jest jednym z tych, którzy na brak zainteresowania nie będą narzekać. Już słychać o tym, że interesują się nim polskie kluby. W tej grupie jest też ponoć Górnik Zabrze.

Gdyby Kacer trafił do zabrzańskiego klubu, to byłby już czwartym zawodnikiem z tego kraju w kadrze! Od ponad roku w górniczym klubie jest przecież bramkarz numer 1 Martin Chudy. Dobrym ruchem okazało się też ściągnięcie zimą dwójki pomocników, doświadczonego Romana Prochazki, a także skrzydłowego Erika Jirki.

Ten drugi w sześciu wiosennych meczach dwa razy wpisywał się na listę strzelców. W marcu znalazł się na szerokiej liście selekcjonera reprezentacji Słowacji, Pavela Hapala. Czy teraz do tego tria dołączy Kacer?

Menedżer nie odkładał telefonu

– Rozmawiałem z moim menedżerem, który powiedział mi, że po opublikowaniu informacji o moim końcu w Żylinie nie był w stanie odłożyć telefonu. Pojawią się jakieś oferty, ale nie wiem jeszcze nic konkretnego. Powiedziałem mu, żeby skontaktował się ze mną tylko wtedy, gdy będzie coś bardzo poważnego.

Jestem optymistką – podkreśla piłkarz, do którego należy niecodzienny rekord w lidze słowackiej, do siatki w meczu tamtejszej ekstraklasie trafił – oczywiście w barwach MSK Żylina – kiedy miał ledwie 16 lat i 162 dni. Było to w spotkaniu ze Spartakiem Myjava.

W tym sezonie dla zespołu wicelidera słowackiej ligi strzelił 4 gole i zaliczył sześć asyst. Na swoim koncie ma dwa występy w seniorskiej reprezentacji kraju. Oprócz Górnika starają się też o niego inne kluby. Mówi się o zainteresowaniu Cracovii, a także Banika Ostrava.

Na zdjęciu: Miroslav Kacer pożegnał się z MSK Żylina. Trafi teraz do Zabrza?
Fot. mskzilina.sk