Górnik Zabrze. Wracają do zdrowia

Dobre wiadomości dla fanów górniczej jedenastki przed piątkowymi derbami, do treningów wrócili już prawie wszyscy gracze, których ostatnio brakowało.


Po znakomitym początku sezonu i pięciu wygranych z rzędu w lidze i w Pucharze Polski, w październiku w dobrze funkcjonującej zabrzańskiej machinie coś się zacięło. Przytrafiły się porażki w lidze z Zagłębiem Lubin i Rakowem Częstochowa.

Szykują się do derbów

Potem nastąpiło odbicie, ale pojawiły się kolejne problemy, które dotykają wszystkich czyli koronawirus. Na ostatni ligowy mecz do Wrocławia Górnika jechał w 16 osobowym składzie, w którym roiło się od młodzieżowców.

Szansę zresztą w wyjściowym składzie dostali tak nieopierzeni zawodnicy, jak 19-letni Aleksander Paluszek i o rok starszy skrzydłowy Michał Rostkowski. Obaj w bezbramkowo zremisowanym spotkaniu nie zawiedli. Pokazali, że warto na nich stawiać i w nich inwestować.

Teraz jednak o miejsce w składzie będzie o tyle ciężko, że do gry wracają ci, którzy przeciwko Śląskowi nie zagrali, jak choćby kapitan zespołu Michał Koj, najlepszy strzelec Jesus Jimenez czy ten bez którego dokładnych podań i dośrodkowań nie może się obyć czyli Erik Janża. Liderów Górnika zabrakło w ostatnim meczu ekstraklasy, ale wszystko wskazuje na to, że w piątkowym meczu przeciwko Piastowi, będą już mogli wybiec na murawę.

Dla sztabu szkoleniowego i kibiców Górnika to świetna wiadomość, bo wiadomo jaki ciężar gatunkowy niesie ze sobą mecz z lokalnym rywalem. W Zabrzu mocno liczy się na wygraną z Piastem, z którym w poprzednim sezonie dwukrotnie zremisowano, u siebie było 1:1, a przy Okrzei latem 0:0. Piast dwukrotnie ogrywał z kolei zabrzan w swoim mistrzowskim sezonie 2018/19 (1:0 i 2:0).

Za to wcześniej lepsi byli „górnicy”. W październiku 2017 wygrali przy Roosevelta 1:0 po karnym w końcówce zamienionym na gola przez Igora Angulo. Czerwoną kartkę od Piotra Lasyka zobaczył wtedy Jakub Szmatuła. W rewanżu walkowerem wygrali zabrzanie, bo na stadionie Piasta doszło do zadymy i sędzia Daniel Stefański przerwał mecz.

Jak będzie teraz? Górnik liczy na kolejne zwycięstwo, które ma pomóc w utrzymaniu miejsca na pudle po 10 kolejkach. Z kolei gliwiczanie grają z przysłowiowym nożem na gardle.

Grek pomoże?

Trener Marcin Brosz, mimo że do treningu wrócili już zawodnicy, którzy wcześniej zmagali się z koronawirusem, nie ma jednak do swojej dyspozycji wszystkich graczy. Na młodzieżowe kadry wyjechali przecież Przemysław Wiśniewski, który dziś ma szansę na występ w meczu kończącym eliminacje młodzieżowego Euro z Łotwą w Łodzi, a także Stefanos Evangelou, który ostatnio, pod nieobecność Koja i Adriana Gryszkiewicza, „wskoczył” do wyjściowego składu zabrzańskiej jedenastki.


Czytaj jeszcze: To wielki zaszczyt być kapitanem Górnika

Grek zagrał całe spotkanie w 1/16 Pucharu Polski z KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski, w którym zdobył zresztą swojego pierwszego gola w barwach klubu z Zabrza, a także ostatnio ze Śląskiem. Kilka dni temu wystąpił też w eliminacyjnym meczu młodzieżówki swojego kraju z Czechami, który nasi południowi sąsiedzi wygrali 2:0.

Evangelou był nawet kapitanem greckiej młodzieżówki, której jest jednym z filarów. Jego zespół nie ma już szans na awans, bo w grupie 4 zajmuje czwartą pozycję, ale może jeszcze pomóc biało-czerwonym. W ostatnim grupowym meczu Grecy grają dzisiaj u siebie w Atenach z rywalizującą o premiowane awansem miejsce Szkocją, która póki co w tabeli drużyn sklasyfikowanych na pozycji numer 2 w swoich grupach jest za naszymi „Orłami”. Grecy nie mogą przegrać, żeby Szkoci nie wyprzedzili nas w tym rankingu. Być może pomoże w tym dobra postawa w defensywie Evangelou.


Na zdjęciu: Michał Koj trenuje już na sto procent. Cały czas oczywiście w masce, która chroni złamany niedawno nos.

Fot. gornikzabrze.pl