Górnik Zabrze. Wrócili do gry

Dzięki długo wyczekiwanej wygranej, górnicza jedenastka wróciła do walki o czołowe lokaty w ekstraklasie.


Długo trzeba było czekać na kolejną wygraną zabrzańskiej jedenastki. Przed poniedziałkową, wyszarpaną wygraną ze Stalą, wcześniej udało się pokonać Wisłę w Płocku 1:0. W międzyczasie była seria czterech ligowych gier, w których udało się zdobyć ledwie punkt.

Specjalista od karnych

Co łączy oba te zwycięstwa? Na pewno postać Piotra Krawczyka. To jego celny strzał przesądził o zwycięstwie z „nafciarzami” na początku grudnia. Także jego trafienie w ostatnich sekundach rozegranego w siarczystym mrozie spotkania z mielczanami dało tak oczekiwane punkty. 26-letni napastnik trafił w tym sezonie po raz trzeci.

Oprócz wysokiego napastnika nie można też nie wspomnieć o drugim bohaterze Górnika, który bez dwóch zdań w zimny poniedziałkowy wieczór mocno pomógł swojej drużynie. To oczywiście Martin Chudy, który w pierwszej połowie przy prowadzeniu beniaminka obronił piłkę po strzale z rzutu karnego w wykonaniu Macieja Domańskiego. W tym sezonie doświadczony pomocnik z jedenastu metrów się nie mylił, trafiał z karnych w meczach z Piastem (3:2) i dwa razy z Legią (3:2). Na Stadionie im. Ernesta Pohla nie dał jednak rady zaskoczyć Słowaka. Tutaj warto wspomnieć, że w poprzedniej, 16 kolejce Chudy wybronił piłkę po strzale z karnego Kamila Bilińskiego z Podbeskidzia. Napastnik „górali” dobiegł jednak do piłki i skierował ja potem do siatki. Tym razem bramkarz Górnika miał pełną satysfakcję i zaczyna być w ekstraklasie specjalistą numer 2 od obrony jedenastek. Tutaj na razie niekwestionowanym liderem jest inny słowacki golkiper, a mianowicie Matusz Putnocky.

Wracając do meczu w Zabrzu, to pomógł też sobie Marcin Brosz. W przegranym meczu z Podbeskidziem nie bardzo wyszły mu zmiany. Co innego było w poniedziałek. Każdy z piłkarzy, który pojawił się na boisku w drugiej części przyłożył swoją cegiełkę czy cegłę do wygranej. Zdaje się też, że teraz ci piłkarze są znacznie bliżej pierwszej jedenastki na kolejne ligowe starcie w sobotę z Lechią w Gdańsku.

– Początek spotkanie nie był na pewno taki, jakbyśmy oczekiwali. Nie chodzi tylko o straconą bramkę czy rzut karny. Nie złapaliśmy właściwego tempa, nie realizowaliśmy tego, co chcieliśmy. Cieszy, że krok po kroku, minuta po minucie próbowaliśmy robić to, co trenowaliśmy i cieszymy się ogromnie, że trzy punkty zostają w Zabrzu. Bardzo dobrze zareagowali starsi zawodnicy, którzy uporządkowali grę. Kluczem do wygranej była konsekwencja i dobre poruszanie się na boisku, szczególnie w drugiej połowie. Nasza gra była płynna, szukaliśmy sobie miejsca, stwarzaliśmy sytuacje. Cały zespół pracował, każdy z zawodników wniósł coś do tego zwycięstwa – komentował po meczu trener Brosz .


Czytaj jeszcze: Gol w doliczonym czasie

Zabrakło mądrości

Minorowe nastroje za to w Mielcu. Stal mogła przecież wyjechać z Zabrza z wygraną, a tak – zdaje się – że na dłużej zakotwiczyła na ligowym dnie.

– Nie można gorzej przegrać meczu niż tak, jak my to zrobiliśmy. Straciliśmy w ostatniej akcji bramkę, która zabrała nam jeden punkt. Zabrakło nam wykorzystania rzutu karnego, konsekwencji, w niektórych momentach umiejętności, w innych szczęścia, a pod koniec meczu mądrości. W drugiej części popełniliśmy błąd taktyczny przy stałym fragmencie i daliśmy wiatr w żagle rywalom. Były jeszcze inne sytuacje, po których piłka jakimś cudem nie zatrzepotała w naszej siatce, a powinna. To wszystko będziemy analizować. Całe szczęście, że liga się jeszcze nie kończy, trzeba wyciągnąć wnioski i patrzeć w przyszłość z optymizmem – podsumował wszystko szkoleniowiec Stali Leszek Ojrzyński.


CZTERY PYTANIA DO…

PIOTRA KRAWCZYKA, napastnika Górnika

1. Ma pan chyba wielką satysfakcję po meczu ze Stalą?

– Tak. Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że długo czekaliśmy na tą kolejną ligową wygraną. Przychodziła może w trudnych okolicznościach, ale wyszarpaliśmy to. Jest więc duże zadowolenie.

2. Jak wszystko oceni pan z boiska?

– W tej drugiej połowie, to było już inne spotkanie niż w tym pierwszym fragmencie. Lepiej operowaliśmy piłką, a to przekładało się na stwarzana przez nas sytuacje. Dwie z nich w drugiej połowie wykorzystaliśmy, no i cieszymy się z trzech punktów.

3. Czego brakowało, żeby spokojniej wygrać ze Stalą, a nie czekać na trafienie do samego końca?

– Stal po pierwszej bramce była wycofana i wdaliśmy się w tą ich grę. Po przerwie było już jednak inaczej. Wyglądało to tak, jak chcieliśmy.

4. W Górniku od tygodnia jest nowy napastnik Richmond Boakye. Jak go oceniacie?

– Dobrze przywitał się z drużyną, bo dołożył swoją cegiełkę do tego mojego trafienia na 2:1. Pomagał w naszej ofensywnej grze. Mocno liczymy, że pomoże nam w kolejnych ligowych spotkaniach.


Na zdjęciu: Piotr Krawczyk ma się z czego cieszyć!
Fot. Tomasz Kudała/Pressfocus.pl