Górnik Zabrze. Z idola „gorol”

Jest kilka postaci, które grały i w Górniku i w Legii. Taką sztandarową jest Ernest Pohl. Patron stadionu w Zabrzu występował w warszawskim klubie w latach 1953-56. Z Legią dwa razy zdobywał mistrzostwo Polski, a w 1954 roku, jako pierwszy zawodnik w historii warszawskiego klubu, został królem strzelców Ekstraklasy. Potem ten doskonały napastnik przez kilkanaście sezonów był podporą i najlepszym strzelcem zabrzan, a i całej ligi. Jego 186 goli w ekstraklasie jeszcze długo nie będzie pobite.

Woli wędkowanie, niż ekstraklasę

Nowsza historia wiąże się z osobą Ryszarda Stańka. Na początku lat 90. był jednym z najlepszych pomocników na ekstraklasowych boiskach. Był podporą olimpijskiej reprezentacji, która pod wodzą Janusza Wójcika wywalczyła olimpijskie srebro w Barcelonie. Potem swoją karierę kontynuował zresztą na Półwyspie Iberyjskim w Osasunie Pampeluna, żeby w 1995 roku trafić do Legii. Z warszawskim klubem zdobył Puchar i Superpuchar Polski, a także zagrał w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Kibice Górnika nie wybaczyli mu tej „zdrady”. Kiedy w barwach Legii przyjeżdżał do Zabrza, to fani czternastokrotnego mistrza Polski skandowali: „Byłeś idolem, a zostałeś gorolem”.

Co sądzi przed dzisiejszym spotkaniem? – Za wiele nie powiem, bo nie jestem aż tak wnikliwym obserwatorem ligowej piłki. Zamiast oglądać meczem, to wolę pojechać na ryby. Od czasu do czasu obejrzę jakieś spotkanie, ale za bardzo nie ma na co patrzeć, bo poziom jest słaby – ocenia.

Przed spotkaniem przy Łazienkowskiej wyżej ocenia szanse wicemistrza Polski.

– Górnik ma problemy, bo jak Angulo przestał strzelać bramki, to drużyna nie potrafi wygrać meczu. Legia wprawdzie jest wysoko w tabeli, ale też wiele na początku sezonu nie prezentowali. Nie chcę wiele mówić, ale pewnych poczynań w tym klubie nie rozumiem, jak na przykład odejścia takich zawodników, jak Malarz czy Radović. Powiem szczerze, że Majecki w bramce wcale mnie nie przekonuje, a uważam, że Malarz i Cierzniak są od niego lepsi. Tyle tylko, że on jest młody. Jak będzie w sobotę? Jak Legia będzie grała jak wcześniej, to Górnik ma szanse, ale jak zagrają „swoje”, to zabrzanie nie mają nic do powiedzenia – uważa.

Gwilia na ławce

W meczu przy Łazienkowskiej powinniśmy zobaczyć dzisiaj na boisku Waleriana Gwilię. Gruzin wiosną decydował o dobrym obliczu Górnika. Zaliczał asysty, kreował grę i sytuacje kolegom. Jego brak w zespole prowadzonym przez Marcina Brosza jest teraz aż nadto odczuwalny. Górnik czynił starania o jego pozyskanie, ale w starciu z Legią, która zaoferowała mu wysoką gażę, nie miał szans. W pierwszych meczach tego sezonu ciągnął zresztą grę warszawskiego zespołu, praktycznie w pojedynkę. Potem jednak przytrafiła się kontuzja, do gry wskoczył Brazylijczyk Luquinhas i to 23-latek gra teraz w podstawowym składzie, a Gwilia wchodzi w końcówkach. Jak będzie dzisiaj z Górnikiem, przekonamy się po południu.

Na zdjęciu: Walerian Gwilia jeszcze wiosną stanowił o sile Górnika. Teraz reprezentuje Legię.