Górnik Zabrze. Z samolotu na boisko

Za „górniczą” jedenastką pożyteczny sprawdzian za zachodnią granicą. SC Freiburg udzieliło liderowi ekstraklasy srogiej lekcji.


Ósmy zespół Bundesligi, który szykuje się do startu sezonu na niemieckich boiskach, już po niewiele ponad 50 minutach wbił zabrzanom cztery gole. Ostatecznie skończyło się na jego wygranej 4:1. W końcówce honorową bramkę na Schwarzwald-Stadion zdobył dla zabrzan Piotr Krawczyk, który ostatnio staje się specjalistą od trafień po wejściu na murawę. Podobnie było przecież na inaugurację sezonu w lidze w starciu z Podbeskidziem (4:2).

Zagrali bez obrony

– Był to dla nas bardzo dobry sprawdzian, bo zagraliśmy z wymagającym przeciwnikiem – podkreśla bramkarz Górnika, Martin Chudy.

– Było widać różnicę w operowaniu piłką, w tym elemencie rywale z Bundesligi byli bardzo mocni. Nawet w momencie, kiedy graliśmy wysokim pressingiem, utrzymywali się przy piłce. Właśnie w tych momentach zdobywali bramki – po kombinacyjnej grze, kiedy zdołali wyjść z tego naszego pressingu. Grając z SC Freiburg, zobaczyliśmy, jaki jest poziom Bundesligi i czego się jeszcze trzeba uczyć – komentuje bramkarz Górnika.

W niedzielnym popołudniowym meczu dwa razy pokonał go Koreańczyk Jeong Woo-yeong. Po jednej bramce strzelili ponadto Christian Gunter oraz najlepszy snajper zespołu, doświadczony 31-letni Nils Petersen (w poprzednim sezonie 11 bramek w Bundeslidze).

Na usprawiedliwienie lidera polskiej ekstraklasy trzeba dodać, że we Freiburgu zabrzanie zagrali bez swojego bloku obronnego. Na mecze seniorskich reprezentacji wyjechali przecież Paweł Bochniewicz i Słoweniec Erik Janża. Obaj podczas ostatnich meczów w Lidze Narodów – odpowiednio z Holandią i Mołdawią – byli rezerwowymi. Dodatkowo w młodzieżówce jest dwójka Przemysław Wiśniewski oraz Adrian Gryszkiewicz.


Przeczytaj jeszcze: Bolesna lekcja


– Gdybyśmy grali w pierwszym składzie, zapewne byłoby inaczej, aczkolwiek trzeba powiedzieć, że młodzi chłopcy bardzo się starali i zrobili wszystko, co mogli – zaznacza Chudy, który w niedzielnym spotkaniu zagrał w pierwszej połowie. W drugiej części szansę gry od sztabu szkoleniowego otrzymał Dawid Kudła, który kilkoma dobrymi interwencjami w końcówce uchronił drużynę przed wyższą porażką.

Niewygodna podróż

Jest jeszcze jedno małe usprawiedliwienie porażki Górnika z czołowym zespołem Bundesligi. Można otóż powiedzieć, że na boisko zawodnicy wybiegli wprost z… samolotu. To dlatego, że na mecz drużyna leciała w dniu jego rozegrania, czyli w niedzielę. Trzeba było wcześnie wstać, a potem w autobusie czy w samolocie na szybko spożyć posiłek, żeby być gotowym do gry o godzinie 14.00.

Sprawdzian na pewno był jednak bardzo pożyteczny, co podkreślają i zawodnicy i trenerzy.

– Już chociażby po tym pressingu było widać, jaka jest różnica. U nas zespoły, kiedy gramy w ten sposób, gubią się. A Niemcy potrafili wyjść z opresji i skutecznie nas zaatakować – tłumaczy Martin Chudy.

Dodajmy, że w ostatnim czasie był to kolejny wymagający mecz Górnika. Na początku lutego, przed inauguracją wiosennych rozgrywek, zagrali z mistrzem Austrii RB Salzburg na jego terenie. Tamto spotkanie jedenastka z Zabrza zakończyła z „trójką” (0:3) na koncie, a jednego z trzech goli też zdobył Koreańczyk, a konkretnie Hwang Hee-chan, który teraz jest już w RB Lipsk, z którym w lipcu podpisał pięcioletni kontrakt.


Na zdjęciu: Christian Gunter (nr 30) raz pokonał bramkarza Górnika, Martina Chudego, choć ten dwoił się i troił między słupkami.

Fot. www.scfreiburg.com