Górnik Zabrze. Wreszcie zasługują na pochwały

Po bardzo dobrym meczu Górnik Zabrze przerwał fatalną passę meczów ligowych bez zwycięstwa.


W Zabrzu po starciu z „Jagą” mają powody do zadowolenia. Jedenastka prowadzona przez Marcina Brosza wreszcie zagrała tak, jak oczekują od tego jej kibice, z charakterem, z werwą i ofensywnie.

Jimenez i Sobczyk

Choć „górnicy” nie zaczęli starcia z białostocczanami najlepiej, bo po kilkunastu minutach przegrywali, to potem byli stroną dominującą. Trzeba pochwalić sztab trenerski zabrzan za trafienie ze składem. Cofnięty do bloku obronnego Dariusz Pawłowski nie zawiódł, podobnie jak Norbert Wojtuszek w linii środkowej. Do tego wreszcie tak jak się tego od nich wymaga zagrali napastnicy.

Jesus Jimenez wreszcie przypominał zawodnika z początku sezonu. W sierpniu był przecież piłkarzem miesiąca ekstraklasy, strzelał gole, asystował i ciągnął grę Górnika z przodu. Tak też było z Jagiellonią. Dwie bramki i asysta mówią same za siebie, Nic dziwnego, że za piątkowe starcie otrzymał w „Sporcie” 9. Świetnie z przodu asystował mu Alex Sobczyk. Wywalczył karnego, a potem świetnie wykorzystał kapitalne podanie Jimeneza.   

– Bardzo dobrze, że wygraliśmy. To od razu wpłynie na atmosferę, bo wiadomo, że w ostatnim czasie nie wygrywaliśmy. Teraz mamy trzy punkty. Do tego zagraliśmy ofensywnie, mieliśmy sporo sytuacji i strzeliliśmy trzy bramki. Jest to super uczucie. Szkoda tylko, że kibiców nie było na trybunach. W nowym sezonie będzie pewnie pod tym względem inaczej – mówi w rozmowie z klubowymi mediami Sobczyk.

Na gola czekał od końca stycznia, od zremisowanego meczu z Lechem u siebie 1:1. Teraz na koncie ma 3 trafienia.  – Każdy napastnik chce strzelać bramki. Tutaj trzeba podkreślić zagranie Jesusa Jimeneza, który świetnie dograł mi piłkę. Bardzo się cieszę z tej bramki – podkreślał zadowolony napastnik.

W InStat Index, który liczbowo ocenia graczy, równych sobie nie miał oczywiście Jimenez. Jego grę „wyceniono” na 370 punktów, drugi pod tym względem był Alasana Manneh z 307 pkt. Trzeba przyznać, że reprezentant Gambii był wiodącą postacią zespołu w linii pomocy, a przypomnijmy, że z uwagi na ramadan pości przez cały dzień, nie jedząc ani nie pijąc, a posiłki spożywając tylko przed wschodem i po zachodzie słońca.

– Cieszy mnie, że po straconym golu parliśmy do przodu, wreszcie udało się nam nie tylko wyrównać, ale zdobyć drugą, trzecią bramkę. Ważne, że do końca walczyliśmy o kolejne i mieliśmy ku temu sytuacje. Ważna była też dyspozycja indywidualna – akcje Jesusa Jimeneza, nieprzewidywalne podania Bartosza Nowaka, zadziorność Alexa Sobczyka. Do tego swoje dodali nasi młodzieżowcy. Górnik pokazuje, że potrafi szkolić – cieszył się po meczu trener Brosz.

Było mu wstyd

Jagiellonia? Trzeba przyznać, że postawiła się w Zabrzu. Przy stanie 1:1 na początku II połowy w słupek bramki Martina Chudego trafił Jakov Puljić, wyróżniająca się w piątek postać „Jagi”. Kto wie, jak wszystko by się potoczyło, gdyby z boiska nie musiała zejść dwójka dobrze grających pomocników: kapitan Taras Romanczuk oraz Bartosz Kwiecień. Obaj musieli zejść z powodu urazów. Trener Rafał Grzyb za występ przeciwko Górnikowi mocno skrytykował swój zespół.

– Górnik wygrał zasłużenie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu jest mi po prostu wstyd za taki poziom meczu, jaki prezentowaliśmy. Gra defensywna była bardzo słaba, zbyt łatwo pozwalaliśmy rywalom na konstruowanie akcji i stąd taki wynik, a nie inny – mówił tymczasowy szkoleniowiec „Jagi”.


Fot. Łukasz Laskowski / PressFocus