Górnik Zabrze. Zaszkodził niedoszły transfer?

Nie milkną echa odejścia z klubu z Zabrza Artura Płatka, który przez prawie 3 lata odpowiadał w górniczym klubie za transfery.


Podczas sobotniego meczu przeciwko Zagłębiu Lubin, szalikowcy Górnika z Torcidy na klubowym ogrodzeniu powiesili transparent o treści: „Miał być progres, progresu nie ma, zarząd i Płatek – do widzenia!”.

Trudno coś powiedzieć

We wtorek klub z Zabrza poinformował w komunikacie, że Artur Płatek rozstał się z klubem. Na łamach „Sportu” wczoraj p.o. prezesa Tomasz Młynarczyk tłumaczył, że odejście koordynatora pionu sportowego nie miało nic wspólnego z nieszczęsnym transparentem, bo decyzja była podjęta już wcześniej. Tyle, że z uwagi na pracę Płatka jako skauta Borussii Dortmund i jego fizycznej nieobecności nie było okazji do bezpośredniej rozmowy i zakomunikowania mu wszystkiego.

Jak ocenić odejście osoby, która miała bardzo duży wpływ na politykę kadrową zabrzan w ostatnich kilku latach? Pytamy o to jedną z największych legend górniczego klubu Stanisława Oślizłę, wieloletniego kapitana, a potem trenera i działacza 14-krotnego mistrza Polski.

– Muszę pana rozczarować, bo moje wiadomości na ten temat są bardzo skromne. Nie wiem, jaka dokładnie jest przyczyna odejścia, wcześniej prezesa Czernika, a teraz Artura Płatka. Trudno coś powiedzieć, a nie chcę być posądzony o jakieś nieprawdziwe stwierdzenia – odpowiada pan Stanisław.

W podobnym tonie wypowiada się inna z wielkich legend Jan Kowalski, świetny piłkarz, a potem aż pięciokrotny trener górniczej jedenastki.

– Trudno mi coś powiedzieć, bo nie miałem z nim styczności, a jak się ogląda wszystko z boku, z trybun, nie będąc w środku, to ciężko coś więcej komentować – mówi 7-krotny mistrz Polski.

Sprzeciw Torcidy i prezydentowej

W kuluarach, „na mieście” mówi się, że w dużej mierze za odejściami w ostatnim czasie takich osób, jak były już prezes Dariusz Czernik i teraz Artur Płatek stoi to co działo się w Górniku latem. W końcówce letniego okienka transferowego w Zabrzu pojawiła się dwójka nowych napastników. Był to Vamara Sanogo i młodzieżowy reprezentant Macedonii Północnej David Tosevski. Obaj póki co mało, albo prawie wcale nie grają, ale mieli być alternatywą dla Jesusa Jimeneza, który miał być sprzedany do tureckiego Konyasporu. Z takiej transakcji w klubowej kasie Górnika, która nie bardzo jest pełna, byłoby ok. 2 mln złotych. Warunki transakcji najlepszego w ostatnim czasie strzelca Górnika nad Bosfor były już wynegocjowane, ale w ostatniej chwili wszystko zablokowała… Torcida oraz prezydent Małgorzata Mańka-Szulik. Jimenez został w klubie, dalej strzela bramki, ale już za parę miesięcy będzie mógł odejść za darmo, zresztą jak paru innych graczy, którym z końcem czerwca kończą się umowy.

Takie decyzje czy decyzja miały wpływ na rozstanie się Górnika z Płatkiem. Dodajmy jeszcze, że w zeszłym roku nie był on zwolennikiem tego, żeby w klubie dalej grał Igor Angulo. W tej sytuacji piłkarz, który w przeciągu 4 lat strzelił dla górniczego zespołu 88 goli poszedł grać do Indii, gdzie teraz – mimo 37 lat – strzela gole dla Mumbai City FC. Z drugiej strony Płatek stał w klubie za transferami takich zawodników, jak choćby Martin Chudy, Valerian Gwilia czy Alasana Manneh. Teraz szczęścia będzie musiał szukać poza rodzinnym Zabrzem.


Bez Sobczyka

Jeśli chodzi o sytuację kadrową zabrzan, to w treningach nie bierze udziału kontuzjowany Alex Sobczyk. Poza nim wszyscy piłkarze są do dyspozycji trenera Jana Urbana, włączając w to nieobecnego w kadrze meczowej podczas ostatniego meczu przeciwko Zagłębiu Lubin Piotra Krawczyk, który trenuje z nieco mniejszym obciążeniem. Po dzisiejszym treningu „górnicy” pakują się i biorą kurs na Radom, by na miejscu przygotowywać się do sobotniego meczu z beniaminkiem.


Na zdjęciu: Artur Płatek po prawie 3 latach pożegnał się z Górnikiem.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl