Gorzka pigułka dla „górali”

Podbeskidzie zaczęło mecz w Legnicy od zdobycia bramki. Później jednak „Miedzianka” przejęła spotkanie.


„Górale” bardzo dobrze weszli w mecz, bo już w 7. minucie objęli prowadzenie. Giorgi Merebaszwili świetnie zauważył, że do akcji ofensywnej podłącza się lewy wahadłowy jego zespołu, Kacper Gach. Gruzin zagrał piłkę w tempo, a „Gaszek” strzałem w kierunku dalszego słupka dał przyjezdnym prowadzenie.

„Miedzianka” starała się odpowiedzieć jak najszybciej, ale pierwszą klarowną sytuację stworzyła po stracie „górali” i kontrze. Maxime Dominguez dostał piłkę na ósmym metrze od bramki i to powinno być wyrównanie, ale świetną interwencją popisał się Martin Polaczek, który sparował futbolówkę na rzut rożny.

Mecz w pierwszej połowie był niezły, szybki i można było się spodziewać, że bramki jeszcze padną. Szczególnie dla Miedzi, która stawała się coraz bardziej wyrazista i przeprowadziła ładną akcję prawą stroną. Zagranie w pole karne przeznaczone było dla Nemanji Mijuszkovicia, ale ten minął się z piłką.

Na nieszczęście dla „górali” akcji nie zdołał przeciąć jeden z defensorów bielskiego zespołu i finalnie futbolówka trafiła wprost pod nogi Bruno Garcii, który nie miał żadnych problemów ze skierowaniem jej do siatki. Nie popisała się w tej sytuacji defensywa bielskiego zespołu i nie był to jej ostatni błąd przed przerwą.

Bo niedługo przed tym, jak sędzia zaprosił piłkarzy obu zespołów do szatni, Miedź objęła prowadzenie. Obrońcy Podbeskidzia pozwolili na to, by Szymon Stróżyński zachował się zbyt bezkarnie i oddał strzał. Polaczek z uderzeniem młodzieżowca sobie poradził, ale nie na tyle dobrze, by definitywnie zażegnać niebezpieczeństwo.

Do odbitej przez golkipera Podbeskidzia piłki dopadł Dominguez, który tym razem się nie pomylił. Zrehabilitował się zatem Szwajcar za niewykorzystaną sytuację z początkowej fazy spotkania.

Po przerwie można było się spodziewać, że „górale” ruszą po wyrównującego gola, ale nic takiego nie nastąpiło. To Miedź, w 61.minucie meczu, była bliska podwyższenia prowadzenia. Po rzucie rożnym strzelał z 10 metrów Garcia, ale trafił w słupek. Ponadto legniczanie nie forsowali tempa. Postanowili stanąć solidnie od tyłu, a bielszczanie nie mieli pomysłu na to, jak sforsować nieźle zorganizowaną obronę rywala.

Gdy bielszczanie sposobili się do ostatecznego szturmu na bramkę Miedzi zostali bardzo szybko sprowadzeni na ziemię. Najpierw Dominguez bez problemu wykończył podanie z lewej strony, a chwilę później Chuca, który pojawił się na placu gry chwilę później Chuca zdecydował się na strzał z dystansu.

Piłka odbiła się jeszcze od Macieja Kowalskiego-Haberka, zmyliła Martina Polaczka, i czwarty raz wpadła do bramki „górali”. Podbeskidzie, mimo dobrego początku, musi przełknąć gorzką pigułkę, ale trzeba wyraźnie podkreślić, że w Legnicy wygrał zespół lepszy, mimo iż w końcówce goście zmniejszyli nieco straty..

Miedź Legnica – Podbeskidzia Bielsko-Biała 4:2 (2:1)

0:1 – Gach, 7 min, 1:1 – Garcia, 29 min, 2:1 – Dominguez, 43 min, 3:1 – Dominguez, 83 min, [4:1] – Chuca, 85 min, 4:2 – Rodriguez, 90+3 min.

MIEDŹ: Lenarcik – Martinez, Mijuszković, Aurtenetxe, Carolina – Garcia (84. Zapolnik), Tront, Dominguez (84. Chuca), Lehaire (77. Bahaid), Stróżyński (62. Śliwa) – Makuch. Trener Wojciech ŁOBODZIŃSKI.

PODBSKIDZIE: Polaczek – Kowalski-Haberek, Mikołajewski (64. Wypych), Rodriguez – Gutowski, Janota, Frelek (64. Bieroński), Roman (66. Bonifacio), Gach (81. Milaszius) – Merebaszwili – Roginić (87. Polkowski). Trenerzy Piotr JAWNY i Marcin DYMKOWSKI.

Sędziował Tomasz Marciniak (Płock). Widzów 2053. Żółte kartki: Dominguez, Martinez – Gach.

Piłkarz meczu – Maxime DOMINGUEZ


Dwa mecze „Bili”

Kamil Biliński, kapitan Podbeskidzia, który obejrzał czerwoną kartkę w rozegranym w ubiegłą niedzielę meczu z Resovią, został zdyskwalifikowany przez Komisję Ligi na dwa spotkania. Oznacza to, że „Bila”, który nie zagrał wczoraj w Legnicy, nie wystąpi również w nadchodzącym spotkaniu.

Przypomnijmy, że „górale” w przyszłym tygodniu będą odpoczywać. Mieli grać ze Stomilem Olsztyn, ale mecz ten został – z powodu powołania zawodnika olsztyńskiego zespołu do reprezentacji – przełożony na 21 października. Oznacza to, że Bilińskiego zabraknie na spotkanie z Sandecją Nowy Sącz (16 października)




Na zdjęciu: Martin Polaczek musiał mieć wiele pretensji do kolegów, bo aż cztery razy wyjmował piłkę z siatki.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus