Gotowi na… odpadnięcie

Selekcjoner Kataru liczy na to, że jego piłkarze w meczu z Senegalem pokażą się z dużo lepszej strony niż na inaugurację.


O tym, jak gospodarze zagrali w niedzielę, lepiej nie mówić. Byli po prostu fatalni i choć nikt nie oczekiwał od nich ponownego odkrycia Ameryki, impet, z jakim przygotowywali się do mundialu, dawał nadzieję na chociaż lekko przyzwoitą grę. Tak się nie stało i marnym pocieszeniem jest fakt, że Ekwador oddał w tamtym meczu tylko 6 strzałów, z czego 3 celne. W pełni wystarczyły mu 2 gole, bo gołym okiem było widać, kto tutaj potrafi grać w futbol.

Kłopot w tym, że Ekwadorczycy byli w teorii najsłabszym rywalem Kataru. Senegal to – na papierze – wyższa półka. – Mam nadzieję, że będziemy mogli zagrać bez presji i dzięki temu będziemy lepsi niż w pierwszym meczu. Zespół ma coś do udowodnienia – zapowiadał przed spotkaniem Felix Sanchez, selekcjoner Kataru.

– Emocjonalnie to było bardzo trudne, bo radzenie sobie z grą na mundialu to zupełnie inna rzecz. Liczę na to, że będziemy konkurencyjni dla Senegalczyków. Chociaż nie zapewniliśmy naszym kibicom radości, staraliśmy się unikać w ostatnich dniach negatywnej atmosfery. Jesteśmy małym krajem, najmniejszym gospodarzem MŚ. Byliśmy przygotowani na możliwość wczesnego odpadnięcia, ale to nie oznacza końca naszego projektu. Jestem przekonany, że Katar będzie go kontynuował, by utrzymać silny zespół i zakwalifikować się do kolejnych turniejów – mówił Sanchez w tonie, jakby… szykował się do opuszczenia reprezentacji. Kto wie, jaką cierpliwość będą mieli szejkowie…

Faktem jest, że jego wejście w kadrę było książkowe. Stopniowe, zaczynając od drużyn młodzieżowych, z dużą dozą zaufania. Katar od kilkunastu lat mocno stawia na rozwój futbolu w stylu hiszpańskim, czy może raczej katalońskim, którego Sanchez jest przedstawicielem. Wielkie pieniądze zostały zainwestowane przez władze w piłkę, w infrastrukturę, w szkolenie, w nabycie wiedzy (tzw. know-how). To, że gospodarze „dali ciała”, nie jest od razu powodem do rozpaczy. Należy pamiętać, jak ograniczoną populacje ma Katar.

Sanchez, zaczynając kilka lat temu pracę z reprezentacją, miał do wyboru mniej niż 300 piłkarzy, a z pustego to i Salomon nie naleje. Za pieniądze można kupić w tym świecie dużo, ale nie nabędzie się wieloletniego doświadczenia i tradycji (ani obywateli). Nawet PSG – które co pół roku może kupić kogo mu się żywnie podoba – potrzebowało czasu na ugruntowanie swojej pozycji w Europie, chociaż nawet i z nieograniczonymi środkami nadal nie wygrało Ligi Mistrzów. Innymi słowy – pewnych rzeczy Katar po prostu nie przeskoczy, choć i tak należy podkreślić piłkarski progres tego kraju. Jeśli kilkanaście lat temu było bardzo źle, a teraz – patrząc po Ekwadorze – jest źle, to… i tak krok w przód.

– Z pewnością wynik Arabii Saudyjskiej sprawił, że byliśmy zazdrośni i teraz chcemy dać z siebie wszystko. Niezależnie od tego, co dzieje się poza boiskiem – powiedział Ismaeel Mohammed, skrzydłowy reprezentacji Kataru.

GRUPA A

Piątek 25.11., godz. 14.00. DOHA – Al Thumama Stadium

Katar – Senegal

Sędziuje Antonio Mateu (Hiszpania)


Na zdjęciu: Katar musi poprawić swoją grę względem ostatniego spotkania. Na zdjęciu jego obrońca, Bassam Al-Rawi.

Fot. PressFocus