Gra lepsza niż wynik. Falstart Skry Częstochowa

W Legnicy i Polkowicach częstochowianie przegrali 1:3 i 0:3, tracąc tyle bramek, ile w całej rundzie jesiennej.

O ile przegraną z solidnie wzmocnionymi rezerwami Miedzi można było wkalkulować, o tyle w meczu przeciwko polkowiczanom sprawdziła się stara zasada, że niewykorzystane okazje się mszczą. – Do przerwy graliśmy bardzo dobrze – podkreśla trener Skry. – Gdybyśmy po 10 minutach prowadzili 2:0, to rywale nie mieliby prawa narzekać na pecha. W sumie naliczyłem 7 okazji, z których 2-3 powinny zakończyć się golem. Wyszedł brak zimnej krwi i skuteczności. Sam wynik nie oddaje tego, co się działo na boisku. Oczywiście na końcu zawsze tylko rezultat się liczy, ale jak ktoś tego meczu nie oglądał, to pomyśli, że polegliśmy na całego, a wcale tak nie było.

Swoistą weryfikacją możliwości zespołu, ale też formą rehabilitacji będzie sobotnie (14.00) spotkanie ze Stalą Brzeg, która już po pierwszej wiosennej serii usadowiała się na fotelu lidera. Sztab szkoleniowy Skry stanie w nim przed niemałym problemem, bo za kartki nie będą mogli zagrać napastnicy, Daniel Rumin i Damian Nowak. – Przyjdzie nam poszukać innego rozwiązania. Pomysły mamy, ale i kilka dni, by je przećwiczyć – mówi Paweł Ściebura, który – mimo słabszego startu – pozostaje optymistą, wszak sezon się jeszcze nie kończy. – To, że przegraliśmy dwa mecze, wcale nie znaczy, że nie możemy wygrać kolejnych czterech czy pięciu. Zresztą nasza gra w Polkowicach wyglądała znacznie lepiej niż w Legnicy. Chłopcy są źli i mamy nadzieję, że to przełoży się na ich postawę w kolejnych spotkaniach – kończy szkoleniowiec częstochowian.